;]
Sunday, December 31, 2006
failure...?
ok - it was a first time i've decided to go to the finnish bath. and to be honest with you it was a very, very traumatic experience.
just imagine...
you picked up a guy, after a small conversation about nothing, finally you allow him to do everything what you want him to do with your dick.
you feel that he likes it and you know that you're in good hands (won't mention about his mouth and tongue ;).
ok - after that you feel that you want more. decided to go to a place without the audience and started to fuck him.
is great. he's hot, tight and very, very wet. in the meantime another guy is open the door, geting into the room and started to lick you.
i'm excited. guys are ok. both know what to do to makes you happy and... now the adventure starting.
i'm fucking a nice young guy (let's call him 1st), 2nd one is sucking the 1st one.
everything looks good.
suddenly, the first guy go before me...
bumbling sth that i can't understand and swoon right before my knees. he punched his head on the floor so strong that i thought that he broked his neck.
i freeze...
told to 2nd one to bring him some cold water and started to revive the 1st one.
it was about 2 minutes. i couldn't to revive him. slaped his face some many times and nothing. didn't know what to do... finally 2nd one back to the room with glass and cold water helped.
when he woked up i asked is everything ok - can you breath and all those stuff.
was ok.
uff - coldn't fuck anything after sth like this. went to the bar.
now remember - when i'm saying that i'm absolutely good fucker - it's truth.
people revive... ;]
but the preachify is:
do not use a popers if u don't know how it works!!!
p/s
after all and a couple of beers i was so nervous but had to fuck sht.
called 2nd one and we started to dance.
p/s2
don't have to tell you that it was a first and the last time for me in the place like this...
just imagine...
you picked up a guy, after a small conversation about nothing, finally you allow him to do everything what you want him to do with your dick.
you feel that he likes it and you know that you're in good hands (won't mention about his mouth and tongue ;).
ok - after that you feel that you want more. decided to go to a place without the audience and started to fuck him.
is great. he's hot, tight and very, very wet. in the meantime another guy is open the door, geting into the room and started to lick you.
i'm excited. guys are ok. both know what to do to makes you happy and... now the adventure starting.
i'm fucking a nice young guy (let's call him 1st), 2nd one is sucking the 1st one.
everything looks good.
suddenly, the first guy go before me...
bumbling sth that i can't understand and swoon right before my knees. he punched his head on the floor so strong that i thought that he broked his neck.
i freeze...
told to 2nd one to bring him some cold water and started to revive the 1st one.
it was about 2 minutes. i couldn't to revive him. slaped his face some many times and nothing. didn't know what to do... finally 2nd one back to the room with glass and cold water helped.
when he woked up i asked is everything ok - can you breath and all those stuff.
was ok.
uff - coldn't fuck anything after sth like this. went to the bar.
now remember - when i'm saying that i'm absolutely good fucker - it's truth.
people revive... ;]
but the preachify is:
do not use a popers if u don't know how it works!!!
p/s
after all and a couple of beers i was so nervous but had to fuck sht.
called 2nd one and we started to dance.
p/s2
don't have to tell you that it was a first and the last time for me in the place like this...
Saturday, December 30, 2006
haahahahahahahahahaaa
lata w tv reklamowka audiosms zachecajaca do sprawdzenia coz to cie czeka w nadchodzacym. jakas wyjebana w kosmos wrozka ma byc gwarantem prawdziwosci przeslanych smsow za jedyne 10pln + vat.
10 PLN !!!???
no nie bedziemy sie okradac.
siadlem wiec na dupie i poszukalem na sieci.
no i tak:
22 października słońce wchodzi przerażone w znak Skorpiona.
dzieci urodzone w tym czasie są pozornie grzeczne i pogodne, acz kopią wilcze doły, zastawiają pułapki i sypią truciznę do placka ze śliwkami.
po zabawach w doktora, już w wieku niemowlęcym, współżyją z gosposią lub wujkiem. wyrastają szybko, od maleństwa nauczone terroryzować otoczenie i wyruszają w świat.
sprytny do granic dobrego smaku, wszędobylski wpychalski, ma energii średniej wielkości oddziału tatarskiego. jest tym, czym chce rozmówca. nigdy nie mówi tego co myśli. słucha i gromadzi materiały obciążające innych. niewyżyty - seksualnie, wije się oblizując lubieżnie, najchętniej wokół mężów i kochanków najbliższych. chory z ambicji zamiast się doskonalić, nienawidzi lepszych od siebie. o ile ktoś daje się wykorzystywać ma zapewniony pozorny spokój. skorpion wyciśnie każdą cytrynę, a potem w najlepszym wypadku wyrzuci, a nie rozdepcze. sądzi innych według siebie, wiec jest niezwykle nieufny. noce spędza wyjąc z bezsilnej złości, że nie może wykorzystać wszystkich istniejących mężczyzn to tylko z braku czasu.
do tego jeżeli jakiś mężczyzna z paskudnym uśmiechem uszczypnie zalotnie przechodząc staruszkę, zakonnicę a nawet suczkę, możemy by pewni, że jest to skorpion. jego popęd seksualny równy jest jego wredności. próbuje zawsze, przegrywa rzadko. nie przepuści nikomu. jego cała energia skoncentrowana jest na seksie. nie kieruje się żadnymi kryteriami ani estetycznymi, ani psychicznymi. osobowość wybitnie schizofreniczna. potrafi utrzymać 5 równoległych romansów na powierzchni 20 metrów kwadratowych. ipatrzona ofiara nie ma żadnych szans. największy aktor wśród wszystkich znaków Zodiaku, potrafi być Ghandim, Kaligulą i Kaczorem Donaldem w zależności od potrzeby. cały ten wysiłek ma jeden cel. klapa ofiar choćby na pięć minut. w interesach trzyma tylko z silniejszymi. nie ma przyjaciół. czego nie załatwią mu mężczyźni, załatwią ich żony. myśli tylko o sobie i sobą jest zachwycony. sam bardzo złośliwy i brutalny nie zapomina choćby najmniejszej zniewagi. Czeka latami, żeby się zemścić za jakiś drobiazg. interesujące jest to, że gotów jest zabić siebie, żeby choć drasnąć kogoś, kogo nie lubi.
jest twardy, podejrzliwy, zamknięty w sobie i niezwykle pamiętliwy. nie warto z nim zaczynać, zemści się za każdą drobnostkę. od żony wymaga nadzwyczajnych wyczynów seksualnych, chociaż zwykle ma parę kochanek. jego obsesją jest 100% lojalność partnerki. dla siebie wyznacza inne normy. jego władczość, specyficzny chłód i zamknięcie w sobie są wyjątkowo męczące na dłuższą metę, tym bardziej, że nie można go ani wzruszyć, ani oszukać tak zwanymi kobiecymi sztuczkami. trzeba bardzo uważac, bo urażony staje się bardzo niebezpieczny i bezwzględny.
jeszcze teraz znalesc co mnie czeka ;]
10 PLN !!!???
no nie bedziemy sie okradac.
siadlem wiec na dupie i poszukalem na sieci.
no i tak:
22 października słońce wchodzi przerażone w znak Skorpiona.
dzieci urodzone w tym czasie są pozornie grzeczne i pogodne, acz kopią wilcze doły, zastawiają pułapki i sypią truciznę do placka ze śliwkami.
po zabawach w doktora, już w wieku niemowlęcym, współżyją z gosposią lub wujkiem. wyrastają szybko, od maleństwa nauczone terroryzować otoczenie i wyruszają w świat.
sprytny do granic dobrego smaku, wszędobylski wpychalski, ma energii średniej wielkości oddziału tatarskiego. jest tym, czym chce rozmówca. nigdy nie mówi tego co myśli. słucha i gromadzi materiały obciążające innych. niewyżyty - seksualnie, wije się oblizując lubieżnie, najchętniej wokół mężów i kochanków najbliższych. chory z ambicji zamiast się doskonalić, nienawidzi lepszych od siebie. o ile ktoś daje się wykorzystywać ma zapewniony pozorny spokój. skorpion wyciśnie każdą cytrynę, a potem w najlepszym wypadku wyrzuci, a nie rozdepcze. sądzi innych według siebie, wiec jest niezwykle nieufny. noce spędza wyjąc z bezsilnej złości, że nie może wykorzystać wszystkich istniejących mężczyzn to tylko z braku czasu.
do tego jeżeli jakiś mężczyzna z paskudnym uśmiechem uszczypnie zalotnie przechodząc staruszkę, zakonnicę a nawet suczkę, możemy by pewni, że jest to skorpion. jego popęd seksualny równy jest jego wredności. próbuje zawsze, przegrywa rzadko. nie przepuści nikomu. jego cała energia skoncentrowana jest na seksie. nie kieruje się żadnymi kryteriami ani estetycznymi, ani psychicznymi. osobowość wybitnie schizofreniczna. potrafi utrzymać 5 równoległych romansów na powierzchni 20 metrów kwadratowych. ipatrzona ofiara nie ma żadnych szans. największy aktor wśród wszystkich znaków Zodiaku, potrafi być Ghandim, Kaligulą i Kaczorem Donaldem w zależności od potrzeby. cały ten wysiłek ma jeden cel. klapa ofiar choćby na pięć minut. w interesach trzyma tylko z silniejszymi. nie ma przyjaciół. czego nie załatwią mu mężczyźni, załatwią ich żony. myśli tylko o sobie i sobą jest zachwycony. sam bardzo złośliwy i brutalny nie zapomina choćby najmniejszej zniewagi. Czeka latami, żeby się zemścić za jakiś drobiazg. interesujące jest to, że gotów jest zabić siebie, żeby choć drasnąć kogoś, kogo nie lubi.
jest twardy, podejrzliwy, zamknięty w sobie i niezwykle pamiętliwy. nie warto z nim zaczynać, zemści się za każdą drobnostkę. od żony wymaga nadzwyczajnych wyczynów seksualnych, chociaż zwykle ma parę kochanek. jego obsesją jest 100% lojalność partnerki. dla siebie wyznacza inne normy. jego władczość, specyficzny chłód i zamknięcie w sobie są wyjątkowo męczące na dłuższą metę, tym bardziej, że nie można go ani wzruszyć, ani oszukać tak zwanymi kobiecymi sztuczkami. trzeba bardzo uważac, bo urażony staje się bardzo niebezpieczny i bezwzględny.
jeszcze teraz znalesc co mnie czeka ;]
nie az taka wielka
profanacja... ?
w porownaniu z tym co Mary zrobila z U2 przy ich udziale zreszta...
czyz nie?
yes yes yes
Aktualny odtwórca Jamesa Bonda - Daniel Craig namawia producentów serii na to, aby w kolejnym filmie pojawiła się ...gejowska scena miłosna. Miałby w niej uczestniczyć sam Bond.
Aktor tak komentuje te informacje: "Czemu nie? Myślę, że w dzisiejszych czasach zostałoby to zaakceptowane. Na przykład popatrzcie na serial Doctor Who (popularny w Wielkiej Brytanii) - były w nim takie sceny i nikt nawet nie mrugnął okiem".
Craig dodał , że chętnie wystąpi przed kamerami całkowicie nago po to, aby zadowolić zarówno damską, jak i przychylną mu część męskiej publiczności.
W tej sytuacji pozostaje nam tylko lczyć na przychylność producentów wobec pomysłu i czekać 2 lata na premierę kolejnego filmu o Bondzie.
pemanentna ejakujacja.
Aktor tak komentuje te informacje: "Czemu nie? Myślę, że w dzisiejszych czasach zostałoby to zaakceptowane. Na przykład popatrzcie na serial Doctor Who (popularny w Wielkiej Brytanii) - były w nim takie sceny i nikt nawet nie mrugnął okiem".
Craig dodał , że chętnie wystąpi przed kamerami całkowicie nago po to, aby zadowolić zarówno damską, jak i przychylną mu część męskiej publiczności.
W tej sytuacji pozostaje nam tylko lczyć na przychylność producentów wobec pomysłu i czekać 2 lata na premierę kolejnego filmu o Bondzie.
pemanentna ejakujacja.
Friday, December 29, 2006
'... mlodziutki, drobny, chlopiecy i kruczowlosy ben whishaw laczy w doskonalej proporcji pozor niewinnosci i nieswiadomosci z odsesyjnym spojrzeniem. doprawdy, trudno nie pasc przed nim na kolana'.
juz sobie wyobrazam mojego ulubionego krtytyka gdy pada na kolana i...
ehh... :]
oraz: TR Warszawa: w przygotowaniu są Anioły w Ameryce Tony'ego Kushnera w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego (premiera w lutym 2007).
no - to pojawila sie pierwsza rzecz na ktora czekam w 2007.
podsumowania nie bedzie. bo tak naprawde nic sie az tak duzego nie ukazalo. jedynie zwrocilo uwage.
np. taka joanna newsom ktora przesluchalem za namowa. polecam. matthew herbert nagral bardzo romantyczny scale i utwierdzil swoja pozycje w moim subiektywnym topie najlepszych obecnie na rynku. yo la tengo wyslapili w dziewczynach z gilmore (i tu od razu powiem, ze nie zdazylem sobie kupic 6 sezonu na dvd bo dzicy przed swietami wykupili - jednak sie okazalo ze cala partia jaka warner wystawil na rynek z grudniowa premiera byla wadliwa wiec teraz przyjmuja zwroty a nowy shipout 6 czesci bedzie pod koniec stycznia - to sie nazywa sprawiedliwosc!).
generalnie w zagranicy to byl rok nie plyt jako calosci ale pojedynczych numerow. procz wymieninych wyzej nie bylo nie bylo zadnego nowego antonego czy roisin - jako calosci ktora rozlozyla by mnie na lopaty. byly 2 fajne powroty (archive i jego lights oraz mary j. blige). o polakach nie pisze bo... ;]
w kinie Brokeback Mountain i dlugo dlugo nic.
i tyle.
jak tak siadlem na dupie i zrobilem sobie bilans 2006 to mi wyszlo na zero. rowne zero. bo w zawodzie to mam wreszcie to, co i gdzie zawsze chcialem, a w prywacie, no coz... :]
ehhh.... go to sleep may your sweet dreams come true... czego sobie i panstwu bardzo zycze.
juz sobie wyobrazam mojego ulubionego krtytyka gdy pada na kolana i...
ehh... :]
oraz: TR Warszawa: w przygotowaniu są Anioły w Ameryce Tony'ego Kushnera w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego (premiera w lutym 2007).
no - to pojawila sie pierwsza rzecz na ktora czekam w 2007.
podsumowania nie bedzie. bo tak naprawde nic sie az tak duzego nie ukazalo. jedynie zwrocilo uwage.
np. taka joanna newsom ktora przesluchalem za namowa. polecam. matthew herbert nagral bardzo romantyczny scale i utwierdzil swoja pozycje w moim subiektywnym topie najlepszych obecnie na rynku. yo la tengo wyslapili w dziewczynach z gilmore (i tu od razu powiem, ze nie zdazylem sobie kupic 6 sezonu na dvd bo dzicy przed swietami wykupili - jednak sie okazalo ze cala partia jaka warner wystawil na rynek z grudniowa premiera byla wadliwa wiec teraz przyjmuja zwroty a nowy shipout 6 czesci bedzie pod koniec stycznia - to sie nazywa sprawiedliwosc!).
generalnie w zagranicy to byl rok nie plyt jako calosci ale pojedynczych numerow. procz wymieninych wyzej nie bylo nie bylo zadnego nowego antonego czy roisin - jako calosci ktora rozlozyla by mnie na lopaty. byly 2 fajne powroty (archive i jego lights oraz mary j. blige). o polakach nie pisze bo... ;]
w kinie Brokeback Mountain i dlugo dlugo nic.
i tyle.
jak tak siadlem na dupie i zrobilem sobie bilans 2006 to mi wyszlo na zero. rowne zero. bo w zawodzie to mam wreszcie to, co i gdzie zawsze chcialem, a w prywacie, no coz... :]
ehhh.... go to sleep may your sweet dreams come true... czego sobie i panstwu bardzo zycze.
Thursday, December 28, 2006
beda zakwasy...
bodek meczy bule od miesiecy. wykupil nawet karnety. wczoraj zadzwonil z ryjem ze juz 4 wizyty nam przepadly i ble ble ble...
zlapal cisnienie na good looking jakies przed zeniaczka chyba. probowalem go namowic ze moze piwo albo cos zjesc bysmy poszli.
nic z tego.
wiec dobra...
pojde. sie poprawie troche.
a pozniej sauna...
;]
zlapal cisnienie na good looking jakies przed zeniaczka chyba. probowalem go namowic ze moze piwo albo cos zjesc bysmy poszli.
nic z tego.
wiec dobra...
pojde. sie poprawie troche.
a pozniej sauna...
;]

wczoraj wypilem 3/4 litra wodki.
sam.
doris tylko patrzyla.
nie mowila nawet za duzo tylko sluchala. czasami dodawala wiele mowiace 'ale zes sie najebal...'. generalnie jednak z pelnym poswieceniem sluchala co mialem do powiedzenia, a ze mialem gadane to do dopiero o 6 rano zakomunikowala ze idziemy spac.
bo mialem wczoraj jeden z tych dni, gdy wiesz ze pic chcesz, mozesz i nic ci rano nie bedzie.
aby bylo sprawiedliwie dodam jednak ze takich dni w ostatnich 2 tygodniach jest wysyp wielki :]
ale to nic.
pragne co poniektorych uspokoic - od wodki sie czlowiek szybko nie uzalenia. pozatym tez tej wodki tak duzo nie pije. zawsze jest u mnie wino (a raczej bylo... ups) albo szczura piwo w lodowce (...ups2.).
bedzie trzebra uzupelnic spizarnie :]
zdrowie wasze:
oraz:
fajne foty:
aha - nie - zyczen nie bylo... hahahahahaa
sam.
doris tylko patrzyla.
nie mowila nawet za duzo tylko sluchala. czasami dodawala wiele mowiace 'ale zes sie najebal...'. generalnie jednak z pelnym poswieceniem sluchala co mialem do powiedzenia, a ze mialem gadane to do dopiero o 6 rano zakomunikowala ze idziemy spac.
bo mialem wczoraj jeden z tych dni, gdy wiesz ze pic chcesz, mozesz i nic ci rano nie bedzie.
aby bylo sprawiedliwie dodam jednak ze takich dni w ostatnich 2 tygodniach jest wysyp wielki :]
ale to nic.
pragne co poniektorych uspokoic - od wodki sie czlowiek szybko nie uzalenia. pozatym tez tej wodki tak duzo nie pije. zawsze jest u mnie wino (a raczej bylo... ups) albo szczura piwo w lodowce (...ups2.).
bedzie trzebra uzupelnic spizarnie :]
zdrowie wasze:
oraz:
fajne foty:
aha - nie - zyczen nie bylo... hahahahahaa
what can i say...
"(...)according to a backstage interview with Entertainment Tonight, Mariah has already begun work on her next studio album, which is expected for release sometime during spring 2007."
Tuesday, December 19, 2006
all i want for x mass is...
ide kupic prezenty.
w empiku nie kupuje bo skurwieli nie lubie. wierny jestem traficowi. wchodze wiec z zamiarem zostawiania im swoich ciezko zarobionych, a tam kto mi wyje z glosnika o tym czego to jedynego dziwka chce na swieta?
ni hooja - nie dam zarobic.
spadam - moze obczaje empik. po wkurwie tylko i wylacznie.
im tez kasy nie zostawilem.
jest tyle swiatecznych zygow, emi wydalo nawet box 4plytowy aby plebs mogl sie palowac. ciezko sie pytam zapodac cos innego na glosniki w sklepie? moze byc nawet i superorginalny wham!
do tego ludzie rozplemili sie przed swietami jak zaraza. wszedzie wszystkich pelno. nie mam na to sily.
wale dzis te swieta. wale dzis te prezenty.
spadam na chate. wskocze do tesco po mojego ulubionego ostanio z cola i bede mial to wszystko w d. na dzisiejszy wieczor.
oraz: try this as well.
w empiku nie kupuje bo skurwieli nie lubie. wierny jestem traficowi. wchodze wiec z zamiarem zostawiania im swoich ciezko zarobionych, a tam kto mi wyje z glosnika o tym czego to jedynego dziwka chce na swieta?
ni hooja - nie dam zarobic.
spadam - moze obczaje empik. po wkurwie tylko i wylacznie.
im tez kasy nie zostawilem.
jest tyle swiatecznych zygow, emi wydalo nawet box 4plytowy aby plebs mogl sie palowac. ciezko sie pytam zapodac cos innego na glosniki w sklepie? moze byc nawet i superorginalny wham!
do tego ludzie rozplemili sie przed swietami jak zaraza. wszedzie wszystkich pelno. nie mam na to sily.
wale dzis te swieta. wale dzis te prezenty.
spadam na chate. wskocze do tesco po mojego ulubionego ostanio z cola i bede mial to wszystko w d. na dzisiejszy wieczor.
oraz: try this as well.
Sunday, December 17, 2006
biorac pod uwage wydarzenie z samego rana, caly dzien bylem w stanie nieprzysiadalnym - bez kija nie podchodz.
szczur to wyczul chyba i sie zastosowal zastawiajac mnie na cala sobote samego.
no i co robic... przeciez sprzatal nie bede...
nie spie od 5.08, czas sie dluzy niemilosiernie. nuda nuda i wzrok na telefon ktory mowi do mnie zadzwon, zadzwon, wes mnie do reki i to zrob...
dobra - moze usne. tyle tylko, ze co zasypiam to snie. oczywiscie zamiast bycia moim ulubionym supekbohaterem z x mena w wersji male, plywania jako delfin, bycia tarzanem z pieknym jonem zamiast jane u boku i inne wymyslne historie - snie tylko o jednym. i budze sie od razu, wkurwiony jeszcze bardziej.
i nagle - i kompletnie niespodziewanie dostaje obiawienia. przeciez dzis sobota. przeciez mielismy isc pic. przeciez jak sie spotkamy to sie uchlam do nieprzytomnosci, wytancze, wybawie, zapomne - no i moze porucham.
ustawiamy sie na wieczor.
no a co robic przez ten czas? czym odgonic od siebie mysli?
wiem!!! i jak klasyczna ciotka pognalem na zakupy.
kupilem 3 ksiazki, rozne kremy, zele, olejki zapachowe, odswierzacze powietrza, swieczki, cisnieniomierz, wino, kawy rozne...
zero konkretow, zadnych spodni, butow etc.
same... hmmm... gadzety.
nie zdazylem sie obejzec a wybila 20.
szczur o wyjsciu powinien byc poinformowany ok 2 miesiace przed, aby w spokoju mogl przebierac i dobierac majtki jakie ma zalozyc, spodnie (ktore przeciez te majtki zakryja - no ale nic nie mowie...), podkoszulki, umyc zeby i kazdy por na swym ciele, a co najwazniejsze wyzelowac i wymodelowac KAZDY wlos na swojej glowie...
slownie kazdy...
oddzielnie...
i jak mu mowie szybciej szczurze...
myszko...
tomus pospiesz sie...
tomek...
tomasz...
kurwa jego mac ile bedziesz tam siedzial???
to on na wszystko odpowieda, ze wlasnie konczy i juz za chwile bedzie gotowy.
do kulturalnej lecimy spoznieni.
kaska, popijajac martini (bo kaska nie pija nic co kosztuje mniej niz 100 zeta za butelke) czeka na nas - o dziwo cierpliwie. bez zbednych kurtuazji zaczynamy pic.
po godzinie dojezdza marzena a o 24:00 zaczyna sie wielkie swieto - szczura urodziny.
mielismy w planach wizyte w wielu miejscach tej nocy. skonczylo sie na starterze w cafe i balowaniu do samego rana w uto.
ehh - co to byly za balety... wyrywanie, alko, homo calowanie na parkiecie, alko, macanki, alko, cacanki, alko...
a dzis ktos ma kaca...
moralnego...
i najwieksza niespodzianka wieczoru ???
ten ktos to nie ja... ;]

szczur to wyczul chyba i sie zastosowal zastawiajac mnie na cala sobote samego.
no i co robic... przeciez sprzatal nie bede...
nie spie od 5.08, czas sie dluzy niemilosiernie. nuda nuda i wzrok na telefon ktory mowi do mnie zadzwon, zadzwon, wes mnie do reki i to zrob...
dobra - moze usne. tyle tylko, ze co zasypiam to snie. oczywiscie zamiast bycia moim ulubionym supekbohaterem z x mena w wersji male, plywania jako delfin, bycia tarzanem z pieknym jonem zamiast jane u boku i inne wymyslne historie - snie tylko o jednym. i budze sie od razu, wkurwiony jeszcze bardziej.
i nagle - i kompletnie niespodziewanie dostaje obiawienia. przeciez dzis sobota. przeciez mielismy isc pic. przeciez jak sie spotkamy to sie uchlam do nieprzytomnosci, wytancze, wybawie, zapomne - no i moze porucham.
ustawiamy sie na wieczor.
no a co robic przez ten czas? czym odgonic od siebie mysli?
wiem!!! i jak klasyczna ciotka pognalem na zakupy.
kupilem 3 ksiazki, rozne kremy, zele, olejki zapachowe, odswierzacze powietrza, swieczki, cisnieniomierz, wino, kawy rozne...
zero konkretow, zadnych spodni, butow etc.
same... hmmm... gadzety.
nie zdazylem sie obejzec a wybila 20.
szczur o wyjsciu powinien byc poinformowany ok 2 miesiace przed, aby w spokoju mogl przebierac i dobierac majtki jakie ma zalozyc, spodnie (ktore przeciez te majtki zakryja - no ale nic nie mowie...), podkoszulki, umyc zeby i kazdy por na swym ciele, a co najwazniejsze wyzelowac i wymodelowac KAZDY wlos na swojej glowie...
slownie kazdy...
oddzielnie...
i jak mu mowie szybciej szczurze...
myszko...
tomus pospiesz sie...
tomek...
tomasz...
kurwa jego mac ile bedziesz tam siedzial???
to on na wszystko odpowieda, ze wlasnie konczy i juz za chwile bedzie gotowy.
do kulturalnej lecimy spoznieni.
kaska, popijajac martini (bo kaska nie pija nic co kosztuje mniej niz 100 zeta za butelke) czeka na nas - o dziwo cierpliwie. bez zbednych kurtuazji zaczynamy pic.
po godzinie dojezdza marzena a o 24:00 zaczyna sie wielkie swieto - szczura urodziny.
mielismy w planach wizyte w wielu miejscach tej nocy. skonczylo sie na starterze w cafe i balowaniu do samego rana w uto.
ehh - co to byly za balety... wyrywanie, alko, homo calowanie na parkiecie, alko, macanki, alko, cacanki, alko...
a dzis ktos ma kaca...
moralnego...
i najwieksza niespodzianka wieczoru ???
ten ktos to nie ja... ;]



Saturday, December 16, 2006
Friday, December 15, 2006
Thursday, December 14, 2006
siadaj i rycz...
chyba zaczynam sie powoli przekonywac do pomyslu z dwiema plytami. najmocniejsze lozkowe heartbreakery i gorace party prosto z utopijnego danceflooru.
na razie jest gotowy passive.
i jest very...
very...
very...
great!
na razie jest gotowy passive.
i jest very...
very...
very...
great!
Wednesday, December 13, 2006
endless tears and forever joy to feel most every feeling forever more...
czasami spotkasz ludzia na widok ktorego wszystko ci od razu dretwieje (yhmmm...), oddech w piersi zamiera i gotowy/a jestes zrobic wszystko czego sobie zapragnie - mowie o sexie oczywiscie.
wiec gdy spotkalem to zrobilem nawet wiecej niz sie spodziewalem, ze zrobic jestem w stanie.
hmmm...
wiec gdy spotkalem to zrobilem nawet wiecej niz sie spodziewalem, ze zrobic jestem w stanie.
hmmm...
Holding Back the Years
szefowa zmienila dzis koncepcje. z imprezy musze robic heartbreakera, bo ciezko tym ciotom w zyciu zycie cale, to dajmy im pigule po ktorej za sznurek chwyca, do lasu pojda i na pierwszej lepszej ulge sobie w cierpieniu przyniosa...
sciagnalem wiec do robo posilki w osobie k. i zaczelismy wymyslac czym to ciotki sie paluja gdy im ciezko i zle...
pelno wskakuje najpiekniejszych lez wyciskaczy ...ever! ale antonyego, madredeusa czy the geantle ways dac nie mozemy bo za trudne i za bardzo dla kumatych, a przeciez te polskie glucho-tępe kurwy tego nie zrozumieją.
trzeba lajtowo, ale na poziomie. zaczelismy od santany i jej niesmiertelnego '...przyjdz i przytul mnie do siebie, zmaz z pamieci kazda zdrade...'. i takiego poziomu trzymac sie postanowilismy.
po znalezieniu odwowiadajacych numerow a do tego przesluchaniu kilkudziesieciu innych mniej odpowiadajacych ale takich - no wiecie - wow! - zastanawiam sie czy sie upic czy kupic prozac.
ehhh... ta (szczegolnie ta) robota mnie wykonczy...
oraz: na jedno zeszmacenie sobie pozwolilem bo dalem jeden numer moriah scarry. stane na wszystkim na czym stanac moge aby zgode dostac i pierdolne ją na pedalski album z boldem maxymalnym a w booklecie jeszcze dodam pare cieplych slow...
spuszcze dzieki temu troche powietrza z siebie.
a duzo jego jest, bo zauwazylem ostatnio, ze klne jak szefc. a the winner w calym wachlarzu jaki posiadam jest wyraz - kurwa.
kurwa to kurwa tamto.
a co...
oraz2:
nie wiem czy to dostaniecie gdziekolwiek, ale jesli jednak i jakims cudem to koniecznie bierzcie...
ukradnijcie nawet...
warto...
sciagnalem wiec do robo posilki w osobie k. i zaczelismy wymyslac czym to ciotki sie paluja gdy im ciezko i zle...
pelno wskakuje najpiekniejszych lez wyciskaczy ...ever! ale antonyego, madredeusa czy the geantle ways dac nie mozemy bo za trudne i za bardzo dla kumatych, a przeciez te polskie glucho-tępe kurwy tego nie zrozumieją.
trzeba lajtowo, ale na poziomie. zaczelismy od santany i jej niesmiertelnego '...przyjdz i przytul mnie do siebie, zmaz z pamieci kazda zdrade...'. i takiego poziomu trzymac sie postanowilismy.
po znalezieniu odwowiadajacych numerow a do tego przesluchaniu kilkudziesieciu innych mniej odpowiadajacych ale takich - no wiecie - wow! - zastanawiam sie czy sie upic czy kupic prozac.
ehhh... ta (szczegolnie ta) robota mnie wykonczy...
oraz: na jedno zeszmacenie sobie pozwolilem bo dalem jeden numer moriah scarry. stane na wszystkim na czym stanac moge aby zgode dostac i pierdolne ją na pedalski album z boldem maxymalnym a w booklecie jeszcze dodam pare cieplych slow...
spuszcze dzieki temu troche powietrza z siebie.
a duzo jego jest, bo zauwazylem ostatnio, ze klne jak szefc. a the winner w calym wachlarzu jaki posiadam jest wyraz - kurwa.
kurwa to kurwa tamto.
a co...
oraz2:
nie wiem czy to dostaniecie gdziekolwiek, ale jesli jednak i jakims cudem to koniecznie bierzcie...
ukradnijcie nawet...
warto...

Tuesday, December 12, 2006
Monday, December 11, 2006
rznij sie kurwo, rznij ???
nie wiem ktora okladke wybrac to raz. dwa, ze na nic nie mam czasu, a o chceciach nawet nie wspominam. na pewno musze przestac sie kurwic na potege jak to robie ostatnimi czasy.
pozatym w dalszym ciagu tesknie. a pisze o tym bo w chwili obecnej tomkowa sinusoida dotyczaca poszla bardzo w gore i jestem w momecie gdy wlasnie osiaga szczyt swoich mozliwosci. oczywiscie czekam na jakiegos @, sms czy telefon - oczywiscie pewnie nic z tego... wszyscy wiemy kiedy sie odezwie - prawda?
anyway - sadze, ze jest to wynikiem mojej ostatniej wizyty w 3city. taaak - wreszcie sie tam zjawilem. pomimo tego ze wyjazd jeszcze w czwartek stal pod znakiem zapytania bo niespodziewanie wskoczyl mi w plany wyjazd w kompletnie przeciwnym kierunku - w sensie krakow - to koniec koncow moja noga postala na znienawidzonej ziemi trojmiejskiej.
niebieski kot okazal sie moim ulubionym miejscem w sopocie, a les wlascicielki ... wow ;] soho potwierdzilo opinie moja o najlepszym weekendowym balowaniu tylko tam wlasnie i doszedlem do wniosku ze stary jestem bo towarzystwo 24 latkow - studentow - to kompletnie nie moja bajka. pomimo tego nawet ze jeden ze studenciakow to gay - tak mi niezawodny moj radar podpowiedzial.
lecz spokojnie - kiedy dostalem potwierdzenie na kolejne radara mojego przypuszczenia, ze studencik ten na politechnice siedzi, na dziennych pewnie i jeszcze na dodatek o dzwieku i wszystkim co dzwieku dotyczy sie uczy - zainteresowanie typem tym mi przeszlo bo oto wlasnie zaczalem postrzegac go jako potencjalnego dupka ktory mojego tomka obraca. ehh - slabe to wiem i nawet przykro mi troche za takie mysli swoje - jednak nic na to poradzic JESZCZE nie moge.
o tym, ze nie zostalismy wpuszczeni do gayowskiego klubu pisac nie bede - bo do tej pory sam w to uwierzyc nie moge... nastepnym razem jak sie tam zjawie to obszczam im sciane.
pomimo tego, ze dni te trzy spedzilismy bardzo upojnie - wiekszosc czasu i tak spedzalem na wypatrywaniu t. wsrod tlumu. czy to ma monciaku, w knajpie, skmce... ehhh... taki lajf oto jeszcze.
jesli chodzi o zaprzestanie kurestwa mojego, to koniecznie musze wprowadzic je w zycie.
normalnie mam morala... ;]
oraz:
bardzo cieszy mnie fakt powrotu do cowekendowego updateu imprezowego oddalonego 500 km od wawy...
pozatym w dalszym ciagu tesknie. a pisze o tym bo w chwili obecnej tomkowa sinusoida dotyczaca poszla bardzo w gore i jestem w momecie gdy wlasnie osiaga szczyt swoich mozliwosci. oczywiscie czekam na jakiegos @, sms czy telefon - oczywiscie pewnie nic z tego... wszyscy wiemy kiedy sie odezwie - prawda?
anyway - sadze, ze jest to wynikiem mojej ostatniej wizyty w 3city. taaak - wreszcie sie tam zjawilem. pomimo tego ze wyjazd jeszcze w czwartek stal pod znakiem zapytania bo niespodziewanie wskoczyl mi w plany wyjazd w kompletnie przeciwnym kierunku - w sensie krakow - to koniec koncow moja noga postala na znienawidzonej ziemi trojmiejskiej.
niebieski kot okazal sie moim ulubionym miejscem w sopocie, a les wlascicielki ... wow ;] soho potwierdzilo opinie moja o najlepszym weekendowym balowaniu tylko tam wlasnie i doszedlem do wniosku ze stary jestem bo towarzystwo 24 latkow - studentow - to kompletnie nie moja bajka. pomimo tego nawet ze jeden ze studenciakow to gay - tak mi niezawodny moj radar podpowiedzial.
lecz spokojnie - kiedy dostalem potwierdzenie na kolejne radara mojego przypuszczenia, ze studencik ten na politechnice siedzi, na dziennych pewnie i jeszcze na dodatek o dzwieku i wszystkim co dzwieku dotyczy sie uczy - zainteresowanie typem tym mi przeszlo bo oto wlasnie zaczalem postrzegac go jako potencjalnego dupka ktory mojego tomka obraca. ehh - slabe to wiem i nawet przykro mi troche za takie mysli swoje - jednak nic na to poradzic JESZCZE nie moge.
o tym, ze nie zostalismy wpuszczeni do gayowskiego klubu pisac nie bede - bo do tej pory sam w to uwierzyc nie moge... nastepnym razem jak sie tam zjawie to obszczam im sciane.
pomimo tego, ze dni te trzy spedzilismy bardzo upojnie - wiekszosc czasu i tak spedzalem na wypatrywaniu t. wsrod tlumu. czy to ma monciaku, w knajpie, skmce... ehhh... taki lajf oto jeszcze.
jesli chodzi o zaprzestanie kurestwa mojego, to koniecznie musze wprowadzic je w zycie.
normalnie mam morala... ;]
oraz:
bardzo cieszy mnie fakt powrotu do cowekendowego updateu imprezowego oddalonego 500 km od wawy...
Friday, December 01, 2006
Saturday, November 25, 2006
do you take it in the ass?
jesli nie wiesz jak zagaic:
- bez zbednych ceregieli...
- bez wymuszonego "te ta te" na poczatku...
- z nadzieja na uzyskanie szybkiej odpowiedzi czy sex bedziesz miec dzis czy nie?
zadaj jedno, sakramentalne pytanie:
- bez zbednych ceregieli...
- bez wymuszonego "te ta te" na poczatku...
- z nadzieja na uzyskanie szybkiej odpowiedzi czy sex bedziesz miec dzis czy nie?
zadaj jedno, sakramentalne pytanie:
Wednesday, November 22, 2006
fuck lazy hours vol 2 - don't buy old shit
no nic nie mowilem, nigdzie nie interweniowalem, gana przy skroni recenzenta nie trzymalem i nie kazalem mu recenzji takiej, o tytule tez takim, pisac...
poprostu - patrze i czytam:
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Title:
F*ck Lazy Hours vol 2 - don't buy old sh*t
Review:
e.m.i. e.m.i. e.m.i.
unlimited edition
with an unlimited supply
that was the only reason
we all had to say goodbye
unlimited supply e.m.i.
there is no reason why e.m.i.
i tell you it was all a frame e.m.i.
they only did it 'cos of fame e.m.i.
i do not need the pressure e.m.i.
i can't stand those useless fools e.m.i.
sex pistols "EMI"...
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
who's da masta madafaka?
poprostu - patrze i czytam:
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Title:
F*ck Lazy Hours vol 2 - don't buy old sh*t
Review:
e.m.i. e.m.i. e.m.i.
unlimited edition
with an unlimited supply
that was the only reason
we all had to say goodbye
unlimited supply e.m.i.
there is no reason why e.m.i.
i tell you it was all a frame e.m.i.
they only did it 'cos of fame e.m.i.
i do not need the pressure e.m.i.
i can't stand those useless fools e.m.i.
sex pistols "EMI"...
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
who's da masta madafaka?
Tuesday, November 14, 2006
kurwa - znowu sie zaczyna.
po hooj pisac wciaz o tym samym ? t. to, t. tamto, t. zadzwonil, t. pierdna, t. sie zesral...
t. pierdolna cie w czolo tak ze trzy dni bez muzyki tanczyles... wystarczy!
zamiast uzalac sie nad soba zajmij sie tym r. a jak nie nim to malo drewna w lesie? znajac ciebie to pewnie w odpowiedzi na te hoojowe zaczepki, poslales mu jakiegos idiotycznego maila z zapytaniem o co cho...
a znajac go pewnie nie odpisal...
juz sie nie pytam dlaczego reagujesz. ehhh... ale zapewniam ze jeszcze jedena nota o t. to sam cie jebne tak, ze w powietrzu umrzesz z głodu...
over is over... and over all over.
ok?
po hooj pisac wciaz o tym samym ? t. to, t. tamto, t. zadzwonil, t. pierdna, t. sie zesral...
t. pierdolna cie w czolo tak ze trzy dni bez muzyki tanczyles... wystarczy!
zamiast uzalac sie nad soba zajmij sie tym r. a jak nie nim to malo drewna w lesie? znajac ciebie to pewnie w odpowiedzi na te hoojowe zaczepki, poslales mu jakiegos idiotycznego maila z zapytaniem o co cho...
a znajac go pewnie nie odpisal...
juz sie nie pytam dlaczego reagujesz. ehhh... ale zapewniam ze jeszcze jedena nota o t. to sam cie jebne tak, ze w powietrzu umrzesz z głodu...
over is over... and over all over.
ok?
Monday, November 13, 2006
You've Got Mail
----------------------------------------------------------
Te osoby szukaly ciebie podczas twojej nieobecnosci:
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:41:37. Czyli d:2, g:0, m:3 temu.
Hej! tu automatyczna sekretarka MN.
Dostales(las) nastepujace wiadomosci:
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:43:01: tesknie odpisz na mejla
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:44:57: debilne informacje sobie oszczedz, to ja dzwonilem - glon.
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:46:27: a wcale nie tesknie tylko glupku dzwonilem do ciebie 1000razy a ty nie odbierasz, poza tym....... oh eh polskie piosenki i kompozycje.
-----------------------------------------------------------
do jakies 3 rano mialem 49 polaczen nieodebranych z numeru prywatnego, a jak wiadomo wszem i wobec takowych nie odbieram. w tym przypadku jednak nie numer prywatny byl powodem ciszy z mojej strony tylko najnormalnieje w swiecie duszenie komara - i choc rano przeszlo mi przez glowe ze to moze t. dzwonil - to jakos nie przywiazywalem wiekszej wagi do tego... ludzie po to wymyslaja np. sekretarki w komie aby z nich korzystac...
ok - to bylo tak zdrowo/rozsadkowo...
a teraz bedzie histerycznie (bo mnie w srodku troche telepie):
niech mi ktos kurwa jak krowie na rowie wytlumaczy, jakim cudem taki ciec przypomina o sobie w momencie kiedy ty juz - na chwile- ale jednak - przestales o nim myslec?
co to jest?
6 zmysl a'la torquemada?
oraz: zadnego @ nie dostalem...
oraz2: sie zaczyna myslowka z -a moze cos sie stalo i pomoc trzeba?...
hejkum kejkum olo ratuj!...
Te osoby szukaly ciebie podczas twojej nieobecnosci:
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:41:37. Czyli d:2, g:0, m:3 temu.
Hej! tu automatyczna sekretarka MN.
Dostales(las) nastepujace wiadomosci:
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:43:01: tesknie odpisz na mejla
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:44:57: debilne informacje sobie oszczedz, to ja dzwonilem - glon.
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:46:27: a wcale nie tesknie tylko glupku dzwonilem do ciebie 1000razy a ty nie odbierasz, poza tym....... oh eh polskie piosenki i kompozycje.
-----------------------------------------------------------
do jakies 3 rano mialem 49 polaczen nieodebranych z numeru prywatnego, a jak wiadomo wszem i wobec takowych nie odbieram. w tym przypadku jednak nie numer prywatny byl powodem ciszy z mojej strony tylko najnormalnieje w swiecie duszenie komara - i choc rano przeszlo mi przez glowe ze to moze t. dzwonil - to jakos nie przywiazywalem wiekszej wagi do tego... ludzie po to wymyslaja np. sekretarki w komie aby z nich korzystac...
ok - to bylo tak zdrowo/rozsadkowo...
a teraz bedzie histerycznie (bo mnie w srodku troche telepie):
niech mi ktos kurwa jak krowie na rowie wytlumaczy, jakim cudem taki ciec przypomina o sobie w momencie kiedy ty juz - na chwile- ale jednak - przestales o nim myslec?
co to jest?
6 zmysl a'la torquemada?
oraz: zadnego @ nie dostalem...
oraz2: sie zaczyna myslowka z -a moze cos sie stalo i pomoc trzeba?...
hejkum kejkum olo ratuj!...
Saturday, November 11, 2006
27
za dnia powiedzialem ze odchodze - ku wielkiemu zaskoczeniu pelen luz i zrozumienie... nie tak jak poprzednio ;]
wieczorem koncert smolika i opijanie jego nowej plyty - no trzeba...
po 2 butelkach wodki na stole pojawia sie urodzinowa zoladkowa - no trzeba...
po koncercie i po zaladkowej - szefowa moja nowa z szefem nowym zreszta tez, przynosi kilka jasiow wedrowniczkow i z okazji wielkich sukcesow jakie przed nami, polewa kazdemu - no trzeba...
dzis jebie alkiem ode mnie caly dzien, a w glowie bije mi chyba drugie serce... w kacikach ust zaschnieta pasta do zebow to prawdopodobnie pozostalosc po nieudanej porannej probie pozbycia sie tego strasznego kapcia z ryja.
oczy mam tak przekrwione, ze trudno rozpoznac kolor teczowek i bola mnie nawet wlosy...
i przez caly dzien powtarzam tylko 'umrzec'.
niniejszym oswiadczam, ze juz nigdy wiecej.
no chyba ze...
ehh... ale w cuda to juz nie wierzymy.
oraz:
koniecznie!
wieczorem koncert smolika i opijanie jego nowej plyty - no trzeba...
po 2 butelkach wodki na stole pojawia sie urodzinowa zoladkowa - no trzeba...
po koncercie i po zaladkowej - szefowa moja nowa z szefem nowym zreszta tez, przynosi kilka jasiow wedrowniczkow i z okazji wielkich sukcesow jakie przed nami, polewa kazdemu - no trzeba...
dzis jebie alkiem ode mnie caly dzien, a w glowie bije mi chyba drugie serce... w kacikach ust zaschnieta pasta do zebow to prawdopodobnie pozostalosc po nieudanej porannej probie pozbycia sie tego strasznego kapcia z ryja.
oczy mam tak przekrwione, ze trudno rozpoznac kolor teczowek i bola mnie nawet wlosy...
i przez caly dzien powtarzam tylko 'umrzec'.
niniejszym oswiadczam, ze juz nigdy wiecej.
no chyba ze...
ehh... ale w cuda to juz nie wierzymy.
oraz:
koniecznie!

Friday, November 03, 2006
pan r. alias lalunia
od jakiegos czasu mysli moje zaprzataja dwie sprawy.
pierwsza dotyczy mojego odejscia z robo, o czym poinformuje swojego szefa w dniu moich urodzin. szef jest furiat, tagze nie wiem co sie bedzie dzialo... zastanawiam sie jak najdelikatniej mu informacje te sprzedac.
druga dotyczy pana r. ...
pan r. jest zabawny.
pan r. smieje sie z moich zartow i w mig lapie tez o co mi chodzi. pan r. nie jest gwiazda warszawskiego gay society i raczej woli sobie w domu posiedziec niz do tomby sie wybrac - co jest dosyc egzotyczne dla mnie, nie mniej jednak bardzo interesujace...
do tego pan r. ma bardzo rowno pod sufitem i cholernie mi sie podoba.
pan r. zwierzyl sie, ze mnie lubi - nawet bardzo. i od tamtej pory, z dnia na dzien zaczynamy pozwalac sobie na duzo wiecej...
zboczencow rozczaruje bo nie chodzi tu o macanki czy takie tam... mi chodzi o takie werbalno/niewerbalne zachowania ktore czytac nalezy tak a nie inaczej...
wszystko to jest cholernie ekscytujace i bardzo mi sie to zaczyna podobac. oczywiscie nie ma latwo...
lalunia (chodzilo o lole bardziej niz o barbie) - chyba ma faceta. co prawda ten "chyba facet" laluni jest slaby - wiem - poznalem - pogadalem - przyjzalem sie... i do hooja waclawa nie mam zielonogo pojecia czemu oni razem CHYBA ten tego...
no ale co zrobic - skoro sa - to trzeba step back wykonac...
szkoda.
oraz:
jak ja kurwa zrobie podsumowanie 2006 roku na koniec roku to........................................................
oraz2:
na oscar.com wyszlo mi ze moim filmowym odpowiednikiem jest atticus finch z zabic drozda.
gentle, kind, wise and scrupulously honest... dodatkowo jestem pillar of the community i wiem, ze backing drown from a fight is sometimes better than going in swinging.
a na koniec:
- you can't win them all, but you'll know you always did the right thing...
hmmm...
nudzac sie w robo sprawdzilem takze kto jest idealna oscarowa randka dla mnie.
and the winner is leo...
takie polaczenie infiltracji z tytanikiem - a jak sie upije to wychodzi z niego arnie z 'co gryzie gilberta grape'a'.
i jak mi to teraz bedziecie tlumaczyc ?
oraz3:
szczyt sadyzmu?
- a ja wiem kogo zabija w 3 sezonie LOSTu...
(i cisza)
pierwsza dotyczy mojego odejscia z robo, o czym poinformuje swojego szefa w dniu moich urodzin. szef jest furiat, tagze nie wiem co sie bedzie dzialo... zastanawiam sie jak najdelikatniej mu informacje te sprzedac.
druga dotyczy pana r. ...
pan r. jest zabawny.
pan r. smieje sie z moich zartow i w mig lapie tez o co mi chodzi. pan r. nie jest gwiazda warszawskiego gay society i raczej woli sobie w domu posiedziec niz do tomby sie wybrac - co jest dosyc egzotyczne dla mnie, nie mniej jednak bardzo interesujace...
do tego pan r. ma bardzo rowno pod sufitem i cholernie mi sie podoba.
pan r. zwierzyl sie, ze mnie lubi - nawet bardzo. i od tamtej pory, z dnia na dzien zaczynamy pozwalac sobie na duzo wiecej...
zboczencow rozczaruje bo nie chodzi tu o macanki czy takie tam... mi chodzi o takie werbalno/niewerbalne zachowania ktore czytac nalezy tak a nie inaczej...
wszystko to jest cholernie ekscytujace i bardzo mi sie to zaczyna podobac. oczywiscie nie ma latwo...
lalunia (chodzilo o lole bardziej niz o barbie) - chyba ma faceta. co prawda ten "chyba facet" laluni jest slaby - wiem - poznalem - pogadalem - przyjzalem sie... i do hooja waclawa nie mam zielonogo pojecia czemu oni razem CHYBA ten tego...
no ale co zrobic - skoro sa - to trzeba step back wykonac...
szkoda.
oraz:
jak ja kurwa zrobie podsumowanie 2006 roku na koniec roku to........................................................
oraz2:
na oscar.com wyszlo mi ze moim filmowym odpowiednikiem jest atticus finch z zabic drozda.
gentle, kind, wise and scrupulously honest... dodatkowo jestem pillar of the community i wiem, ze backing drown from a fight is sometimes better than going in swinging.
a na koniec:
- you can't win them all, but you'll know you always did the right thing...
hmmm...
nudzac sie w robo sprawdzilem takze kto jest idealna oscarowa randka dla mnie.
and the winner is leo...
takie polaczenie infiltracji z tytanikiem - a jak sie upije to wychodzi z niego arnie z 'co gryzie gilberta grape'a'.
i jak mi to teraz bedziecie tlumaczyc ?
oraz3:
szczyt sadyzmu?
- a ja wiem kogo zabija w 3 sezonie LOSTu...
(i cisza)
Thursday, October 26, 2006
witamy nowego POLAKA....

- Pomyślałam, że jakoś dotrwam do końca - mówi szczęśliwa mama.
Pani motornicza prowadząca tramwaj zachowała zimną krew. Zatrzymała pojazd. Jeden z pasażerów rozłożył na podłodze płaszcz, inny zadzwonił po pogotowie. Pozostali ludzie, by nie krępować rodzącej, wyszli taktownie z tramwaju. Sulafa urodziła się bardzo szybko. Pan z pogotowia, które szybko dotarło na miejsce, odciął pępowinę i zabrał matkę z córką do szpitala.
Tuesday, October 24, 2006
w odtwarzaczu w tym tygodniu
trzy wazne albumy:

pan sie nazywa john mayer - wlasnie wydal kolejny chyba swoj album - nigdy wczesniej nie slyszalem - dostalem - posluchalem - odpadlem - polecam ;]

husky - ktorego przedstawiac nie trzeba, a ktory nagral kolejny swietny album 'zgadnij'.

pan sie nazywa john mayer - wlasnie wydal kolejny chyba swoj album - nigdy wczesniej nie slyszalem - dostalem - posluchalem - odpadlem - polecam ;]
polska muza ma sie dobrze. nowa dabrowska jest ok - brzmi dla mnie troche jak st. etienne. jednak absolutne mistrzostwo swiata to:
nowa novwika, ktora ukaze sie w najblizszy piatek... baaardzo electro, bardzo na poziomie, baaardzo fajne!
no i oczywiscie:

husky - ktorego przedstawiac nie trzeba, a ktory nagral kolejny swietny album 'zgadnij'.
bez banalu... dla slyszacych... ilu z was sobie podspiewywalo dzis tak dobrze mi z toba ?
Thursday, October 19, 2006
- jak masz na imie?
- wieslaw...
- a na drugie?
podobno stalowe magnolie sa klubem gejowskim. kiedy tam szlismy nic o tym nie wiedzialem, a to co zobaczylem na wejsciu tezy tej tez nie potwierdzalo.
co prawda przy wejsciu katem oka zobaczylem jaskis dzwonek, a ze raz - dzwonkow nie tykam, dwa - moze w krakowie taka moda na dzwonki przy wejsciu to i ten mnie nie zainteresowal. zreszta drzwi byly otwarte wiec weszlismy.
w pierwsej sali brzdekal jakis slaby band ze slaba laska o slabym vocalu na vocalu. w drugiej bylo pelno stolikow i full par przy nich. solisci tez sie trafiali ale bez tabliczki w oku gay4gay...
zostajemy. piwo, drugie, trzecie... i nagle zaczynam widziec troche dokladniej...
tych trzech panow dyrektorow, albo na innych stanowiskach tez waznych, z boku za dlugo sie gapia, dwie laski leca z rekoma ku sobie co kompletnie nie przeszkadza kolesiowi ktory siedzi z nimi. on bowiem zajety jest wyrywaniem jednego z dwoch - albo dwoch - whatever- z innego stolika. obok nich taki jeden wow siedzi... generalnie przy kazdym stoliku cos...
pytam sie moich:
- no to jeszcze raz - ktore z was tu wczesniej bylo, tak dobrze sie bawilo, ze postanowil teraz nas tu sciagnac?
(r.? no niech to bedzie r... no niech to bedzie r. - nie byl to r.)
odezwala sie d. wspominajac ostatnia swoja wizyte tu i jak bardzo podobalo sie jej bujanie przy:podchodzi barmanka - r. zapodaje ze koniec z piwem juz i jedziemy z wodka...
ja wodki nie bardzo (przeciez z rana pogrzeb), wiec lapie sie za longi. czekajac na swoje zamowienie, zachodzi ktos mnie od tylu i mowi, przy wszystkich moich, na glos:
- czesc kochanie...
jaki swiat jest kazdy wie.
maua - ktora cos tam kiedys sie przewinela w moim zyciu, siedzi teraz w krakowie - i w stalowych teraz robi najlepsze driny ever!
kazdy inny, kazdy super i po kazdym na kolejny nowy mialem ochote. po 7 czas na ostatniego i pytam co bedzie teraz ?
- cos tam z czyms tam plus troche czegos, tamto i ogorek kiszony.
- aha - ok - niech bedzie.
mysle, mysle - i na glos przez caly bar - tyyy maaauuua a po hooj ogorek kiszony w moim drinie?
- lod kruszony pijaku... - krzyczy najfajniejsza barmanka zza baru...
a freud na to: ...
oraz:
zapamietalem jeden drink - najprostrzy - ktory mozna sobie w domu latwo, przyjemie i co najwazniejsze samemu:
absolut waniliowy z cola i limonka. nie znam proporcji ale smakuje jak toffi... pycha. w weekend bede go rozpracowywal.
nara.
- wieslaw...
- a na drugie?
podobno stalowe magnolie sa klubem gejowskim. kiedy tam szlismy nic o tym nie wiedzialem, a to co zobaczylem na wejsciu tezy tej tez nie potwierdzalo.
co prawda przy wejsciu katem oka zobaczylem jaskis dzwonek, a ze raz - dzwonkow nie tykam, dwa - moze w krakowie taka moda na dzwonki przy wejsciu to i ten mnie nie zainteresowal. zreszta drzwi byly otwarte wiec weszlismy.
w pierwsej sali brzdekal jakis slaby band ze slaba laska o slabym vocalu na vocalu. w drugiej bylo pelno stolikow i full par przy nich. solisci tez sie trafiali ale bez tabliczki w oku gay4gay...
zostajemy. piwo, drugie, trzecie... i nagle zaczynam widziec troche dokladniej...
tych trzech panow dyrektorow, albo na innych stanowiskach tez waznych, z boku za dlugo sie gapia, dwie laski leca z rekoma ku sobie co kompletnie nie przeszkadza kolesiowi ktory siedzi z nimi. on bowiem zajety jest wyrywaniem jednego z dwoch - albo dwoch - whatever- z innego stolika. obok nich taki jeden wow siedzi... generalnie przy kazdym stoliku cos...
pytam sie moich:
- no to jeszcze raz - ktore z was tu wczesniej bylo, tak dobrze sie bawilo, ze postanowil teraz nas tu sciagnac?
(r.? no niech to bedzie r... no niech to bedzie r. - nie byl to r.)
odezwala sie d. wspominajac ostatnia swoja wizyte tu i jak bardzo podobalo sie jej bujanie przy:podchodzi barmanka - r. zapodaje ze koniec z piwem juz i jedziemy z wodka...
ja wodki nie bardzo (przeciez z rana pogrzeb), wiec lapie sie za longi. czekajac na swoje zamowienie, zachodzi ktos mnie od tylu i mowi, przy wszystkich moich, na glos:
- czesc kochanie...
jaki swiat jest kazdy wie.
maua - ktora cos tam kiedys sie przewinela w moim zyciu, siedzi teraz w krakowie - i w stalowych teraz robi najlepsze driny ever!
kazdy inny, kazdy super i po kazdym na kolejny nowy mialem ochote. po 7 czas na ostatniego i pytam co bedzie teraz ?
- cos tam z czyms tam plus troche czegos, tamto i ogorek kiszony.
- aha - ok - niech bedzie.
mysle, mysle - i na glos przez caly bar - tyyy maaauuua a po hooj ogorek kiszony w moim drinie?
- lod kruszony pijaku... - krzyczy najfajniejsza barmanka zza baru...
a freud na to: ...
oraz:
zapamietalem jeden drink - najprostrzy - ktory mozna sobie w domu latwo, przyjemie i co najwazniejsze samemu:
absolut waniliowy z cola i limonka. nie znam proporcji ale smakuje jak toffi... pycha. w weekend bede go rozpracowywal.
nara.
Sunday, October 15, 2006
tosmy sobie ze szczurem pogadali...
to raz.
dwa, ze w przedpokoju wisi kurtka. wisi ona tam odkad pamietam. biala - nie moja -wiec szczura zapewne. a ze wieszakow na kutrki w przedpokoju ci u nas dostatek to niech sobie wisi co mi tam...
wisi wiec sobie, wisi i wisi...
pytam sie dzis szczura - twoje to?
- nie, myslalem ze twoje...
- no nie moje.
to czyje?
przymierzam...
1. nie dominika bo za duza...
2. nie macka bo za duza...
- nie marka...
3. szczura gachow tez nie...
sprawdzam wiec w myslach kto mogl jeszcze tu u nas kurtke zostawic...
4 NIE...
okazuje sie, ze przed pakowaniem wszystkiego w pudla, pozniejszym ich topieniem, darciem, mieleniem, tluczeniem, cieciem i rytualnym spaleniem na koniec, cos zdolalo sie jednak uchowac.
wisi sobie szmata tak posrodku salonu tyle czasu i zerka...
chyba jej wyjade...
dwa, ze w przedpokoju wisi kurtka. wisi ona tam odkad pamietam. biala - nie moja -wiec szczura zapewne. a ze wieszakow na kutrki w przedpokoju ci u nas dostatek to niech sobie wisi co mi tam...
wisi wiec sobie, wisi i wisi...
pytam sie dzis szczura - twoje to?
- nie, myslalem ze twoje...
- no nie moje.
to czyje?
przymierzam...
1. nie dominika bo za duza...
2. nie macka bo za duza...
- nie marka...
3. szczura gachow tez nie...
sprawdzam wiec w myslach kto mogl jeszcze tu u nas kurtke zostawic...
4 NIE...
okazuje sie, ze przed pakowaniem wszystkiego w pudla, pozniejszym ich topieniem, darciem, mieleniem, tluczeniem, cieciem i rytualnym spaleniem na koniec, cos zdolalo sie jednak uchowac.
wisi sobie szmata tak posrodku salonu tyle czasu i zerka...
chyba jej wyjade...
smieszne nie ?
Saturday, October 14, 2006
lost in the ring of ice and fire ;]
widzialem pierwszy odcinek trzeciego sezonu LOST... w wiekszosci cala trojka bedzie prawdopodobnie o tych innych. nosz kurwa... nie minely 2 minuty od czolowki a kopara zdarzyla mi opasc 4 razy... pierwszy jak na ekranie pojawia sie samolot, po nim ten drugi inny od policjanki, zaraz po nim ten pierwszy inny od ciezarnej i na koniec panoramiczne ujecie wyspy z widokiem na...
no tot normalny.
a pamietam jak w jeziorze doris z marcinem dyskutowali na temat lostu. wypieki na twarzy obojga, nerwowe popijanie drinow i mowienie sobie na okragla o tym co, jak, gdzie, a te numery, a ten koles to to, a tamta laska to tamto...
jak publiczna zaserwowala powtorki myslalem ze mnie nie wezmie. a jednak... oczywiescie nie jest tak fajnie jak w 'grze o tron'.
uwaga bede reklamowal... ta ksiazka to muzyczne moloko!!! tu rozdzial konczy sie tak jak kazdy odcinek lostu - 'no jak to kurwa?'.
jak skonczylem pierwszy tom ok 3 nad ranem - nie spalem do rana bo nie mialem pod reka drugiego. byl wywiad z martinem ktory powiedzial ze inspiracja do sagi byla wojna dwoch róż - ehh... ablsolutne wow nad wowy.
oraz:
procz tego co sie bedzie dzialo dalej w loscie a przedewszystkim co sie stanie z ayra - ktora ma naprawde przejebane ale sobie laska radzi tak ze fanem jej wielkim zostalem, lady cathelyn ktora jaja ma wieksze niz caly ten pieprzony rod lannisterow z jammiem na czele, jonem ktory na murze wymiata, krolowa cersei - suka gorsza niz merryl ubierajaca sie u prady, zainteresowal mnie tez przeokrutnie prison break. kiedy w polsce bedzie nie wiem. ale czuje ze bedzie mi sie cholernie podobal...
oraz2:
hit na ten tydzien (nie slyszalem tego wszczesniej hmmm...):
no tot normalny.
a pamietam jak w jeziorze doris z marcinem dyskutowali na temat lostu. wypieki na twarzy obojga, nerwowe popijanie drinow i mowienie sobie na okragla o tym co, jak, gdzie, a te numery, a ten koles to to, a tamta laska to tamto...
jak publiczna zaserwowala powtorki myslalem ze mnie nie wezmie. a jednak... oczywiescie nie jest tak fajnie jak w 'grze o tron'.
uwaga bede reklamowal... ta ksiazka to muzyczne moloko!!! tu rozdzial konczy sie tak jak kazdy odcinek lostu - 'no jak to kurwa?'.
jak skonczylem pierwszy tom ok 3 nad ranem - nie spalem do rana bo nie mialem pod reka drugiego. byl wywiad z martinem ktory powiedzial ze inspiracja do sagi byla wojna dwoch róż - ehh... ablsolutne wow nad wowy.
oraz:
procz tego co sie bedzie dzialo dalej w loscie a przedewszystkim co sie stanie z ayra - ktora ma naprawde przejebane ale sobie laska radzi tak ze fanem jej wielkim zostalem, lady cathelyn ktora jaja ma wieksze niz caly ten pieprzony rod lannisterow z jammiem na czele, jonem ktory na murze wymiata, krolowa cersei - suka gorsza niz merryl ubierajaca sie u prady, zainteresowal mnie tez przeokrutnie prison break. kiedy w polsce bedzie nie wiem. ale czuje ze bedzie mi sie cholernie podobal...
oraz2:
hit na ten tydzien (nie slyszalem tego wszczesniej hmmm...):
le tigre - deceptacon
Friday, October 13, 2006
ja bym tego zwiazkiem nie nazwal. okreslil bym to bardziej jako ukad, porozumienie, no nawet na upartego wyjechalbym z gentlemen's agreement tyle ze to 'gentlemen' do mnie ani do niego nie pasuje.
od miesiecy paru spotykamy sie wiec w celu... juz nie latam, sie nie kurwie, morala tez juz dlugo nie mialem - dla mnie bomba.
jest tylko jeden problem... on tego ukladem czy tez porozumieniem nie nazwie. no nawet na upartego z gentlemen's agreemet nie wyjedzie... dla niego to normalny, 100%, pelnotlusty zwiazek...
od miesiecy paru spotykamy sie wiec w celu... juz nie latam, sie nie kurwie, morala tez juz dlugo nie mialem - dla mnie bomba.
jest tylko jeden problem... on tego ukladem czy tez porozumieniem nie nazwie. no nawet na upartego z gentlemen's agreemet nie wyjedzie... dla niego to normalny, 100%, pelnotlusty zwiazek...
Uffie – Pop The Glock (Ed Banger)
Monday, August 07, 2006
Thursday, July 27, 2006
ostatnie czasy lezenia, kompletnie nic (slownie nic) nie robienia daly, o sobie znac dokladnie w momencie gdy wychodzilem na umowione spotkanie. rany - tak mi sie nie chcialo wyjsc z wyra, tak mi sie nie chcialo odlozyc lotnika od tv, usunac chipsy i cole z drogi pomiedzy wyrem a drzwiami oraz opuscic moje dziewczyny z gilmoore - jak nigdy, nigdy wczesniej. zero sil witalnych a wiecej wdzieku, gracji i wogule wiecej niz ja wczoraj czegokoliwek, miala nawet bakteria z 'bylo sobie zycie'.
a tu spotkanie...
i to takie wiecie...
myslalem ze potrwa to wszystko chwile. piwko, no moze dwa. spotkamy sie o 17.00, gora o 20 bede w domu. nie, nie, nie - nie ma tak lekko.
spotkanie 21. - ok - na kabaty wroce ostatnim metrem. i jak zaczelismy o 21. tak o 6 rano dopiero pojawilem sie w domu.
i powiem wam tak:
- cala noc na hamaku i na dodatek pod grusza, zimne piwko przynosza, o 24 zaczyna grac jakis jazzujacy band podobny troche do muzykoterapii - tylko wiecej w nim electroniki wszelakiej wiec lepiej ;]... bylo naprawde ok.
a w momencie gdy zmeczenie dawno mielo a jego miejsce zajela chec produkowania sie wiec gadalem, gadalem, nawijalem, a on sie patrzy i zadaje takie jedno, jednyne i na te chwile najodpowiedniejsze pytanie...
i w tym momencie w glowie grac mi zaczyna eliane elias 'i fall in love to easily' (kto slyszal ten wie...)
a tu spotkanie...
i to takie wiecie...
myslalem ze potrwa to wszystko chwile. piwko, no moze dwa. spotkamy sie o 17.00, gora o 20 bede w domu. nie, nie, nie - nie ma tak lekko.
spotkanie 21. - ok - na kabaty wroce ostatnim metrem. i jak zaczelismy o 21. tak o 6 rano dopiero pojawilem sie w domu.
i powiem wam tak:
- cala noc na hamaku i na dodatek pod grusza, zimne piwko przynosza, o 24 zaczyna grac jakis jazzujacy band podobny troche do muzykoterapii - tylko wiecej w nim electroniki wszelakiej wiec lepiej ;]... bylo naprawde ok.
a w momencie gdy zmeczenie dawno mielo a jego miejsce zajela chec produkowania sie wiec gadalem, gadalem, nawijalem, a on sie patrzy i zadaje takie jedno, jednyne i na te chwile najodpowiedniejsze pytanie...
i w tym momencie w glowie grac mi zaczyna eliane elias 'i fall in love to easily' (kto slyszal ten wie...)
Tuesday, July 25, 2006
napiecie miedzy nami takie ze moznaby oswietlic wroclaw... caly wroclaw... caly...
tatuaze sa dwa. jeden jest lekko pod karkiem, drugi za to konczy sie tuz nad tylkiem. i to wlasnie na nie moje towarzystwo zwrocilo wpierw uwage. ja do soboty oczywiscie widzialem tylko oczy (hue hue). i to jeszcze z czasow piekarni starej gdy tam sie chodzilo i tylko tam. panstwo pamietaja jak to bylo: widzisz czlowieka raz, drugi, trzeci na imprezie tu, pozniej na afterze tam, to za czwartym juz sobie czesc powiecie i znajomosc kwitnie. pozniej jeszcze widywalismy sie w uto i w lema ale w tamtym okresie bywal tam juz ze mna tomek, wiec znajomosci ot tak ciagnac nie moglem - a tak prawde mowiac chyba nie w glowie mi to bylo wtedy.
a teraz?
- a teraz nie ma juz takich imprez po ktorych by sie chcialo na aftery chodzic (i to jest tylko powodem a nie ze latka leca!).
- a teraz, od soboty, przez intensywnosc i jakosc kontaktow chyba, snia mi sie te jego tatuaze... mozna powiedziec ze gabryski zreszta tez bo jak sie okazalo, ona i on maja taki sam nad tylkiem - tyle tylko ze ona ma dwa razy wiekszy - tatuaz w sensie.
oraz: i tak wiadomo, ze chodzi o odglos paszcza generalnie wiec nie podniecajmy sie za szybko... ;]
a teraz?
- a teraz nie ma juz takich imprez po ktorych by sie chcialo na aftery chodzic (i to jest tylko powodem a nie ze latka leca!).
- a teraz, od soboty, przez intensywnosc i jakosc kontaktow chyba, snia mi sie te jego tatuaze... mozna powiedziec ze gabryski zreszta tez bo jak sie okazalo, ona i on maja taki sam nad tylkiem - tyle tylko ze ona ma dwa razy wiekszy - tatuaz w sensie.
oraz: i tak wiadomo, ze chodzi o odglos paszcza generalnie wiec nie podniecajmy sie za szybko... ;]
Tuesday, July 18, 2006
no nie mozliwe ale bedzie o torebkach...
szczur ma taka jedna, kompletnie nie praktyczna, do ktorej nic sie nie zmiesci waznego, procz portfela i komy. dla niego to nie istotne - paraduje z nia przez miasto 24/7 - a kazda uwage o torbie swojej zbywa, krzyczac wszem i wobec, ze w niej wszystkie skarby swoje ma i mu dobrze.
no ok. - on z nia chodzi nie ja.
ja mam fajniejsza. a w niej wszystko co potrzebne. cala dyskografia moloko na kazda okazje i solowa roisin ofcourse, filmowy francis lai - no bo wow, najnowsza czesc epopeii george'a rr. martina (w sumie ma jakies 9 000 stron - a juz przeczytalem z 1/3 i nie pogubilem sie w 200 glownych bohaterach co wielkim sukcesem jest - nadmienie), 3 zapalniczki (bo ja kleptoman), gumy, gumy i tic tacki, baterie do discMENA, notes i pare innych drobiagow waznych oczywiscie - zadko uzywanych. a do tego jest cala zielona - z logo moby'ego na froncie (niestety nie z serii little idiot - tylko hotel).
teraz sie okazuje, ze to co made in america wcale takie dobre nie jest. po sobotniej nokii zip wogole juz nie zipie w torbie mojej i dzis w metrze, najnormalniej w swiecie 2 podstawowkowych gowniarzy - lub gimnazium jeden hooj i tak wystarczy 30% na maturze (co za czasy) - kome mi chcialo z niej wziac i droga kradziezy zajebac.
szczur ma taka jedna, kompletnie nie praktyczna, do ktorej nic sie nie zmiesci waznego, procz portfela i komy. dla niego to nie istotne - paraduje z nia przez miasto 24/7 - a kazda uwage o torbie swojej zbywa, krzyczac wszem i wobec, ze w niej wszystkie skarby swoje ma i mu dobrze.
no ok. - on z nia chodzi nie ja.
ja mam fajniejsza. a w niej wszystko co potrzebne. cala dyskografia moloko na kazda okazje i solowa roisin ofcourse, filmowy francis lai - no bo wow, najnowsza czesc epopeii george'a rr. martina (w sumie ma jakies 9 000 stron - a juz przeczytalem z 1/3 i nie pogubilem sie w 200 glownych bohaterach co wielkim sukcesem jest - nadmienie), 3 zapalniczki (bo ja kleptoman), gumy, gumy i tic tacki, baterie do discMENA, notes i pare innych drobiagow waznych oczywiscie - zadko uzywanych. a do tego jest cala zielona - z logo moby'ego na froncie (niestety nie z serii little idiot - tylko hotel).
teraz sie okazuje, ze to co made in america wcale takie dobre nie jest. po sobotniej nokii zip wogole juz nie zipie w torbie mojej i dzis w metrze, najnormalniej w swiecie 2 podstawowkowych gowniarzy - lub gimnazium jeden hooj i tak wystarczy 30% na maturze (co za czasy) - kome mi chcialo z niej wziac i droga kradziezy zajebac.
Thursday, July 13, 2006
and the heat coming from this beat
w dupie mam to slonce - poparzenie heinekenowskie mnie dobija i od 3 dni poruszam sie w cieniu a najchetniej tylko noca.
jak co roku nigdy wiecej!
tak naprawde jedynym plusem tego calego goraca jest widok szczura w samych gaciach...
- baby, can't you seeee-ih?
- how these clothes are fitting on meeeee-ih ?
i nic wiecej.
;]
oraz: opadla mi kopara gdy zobaczylem najnowszy klip dody. no normalna ameryka made in poland. oklaski tylko za ujecia z plazy! cyc na wierzchu, tylek skacze, fun i szal cial, the kiss...
i o to chodzi, i o to chodzi !!! (w dody targecie oczywiscie...)
open'er mial iscie niemiecka organizacje, teraz taki klip... cos sie rusza wiec trzeba sie wziac za robote chyba...
jak co roku nigdy wiecej!
tak naprawde jedynym plusem tego calego goraca jest widok szczura w samych gaciach...
- baby, can't you seeee-ih?
- how these clothes are fitting on meeeee-ih ?
i nic wiecej.
;]
oraz: opadla mi kopara gdy zobaczylem najnowszy klip dody. no normalna ameryka made in poland. oklaski tylko za ujecia z plazy! cyc na wierzchu, tylek skacze, fun i szal cial, the kiss...
i o to chodzi, i o to chodzi !!! (w dody targecie oczywiscie...)
open'er mial iscie niemiecka organizacje, teraz taki klip... cos sie rusza wiec trzeba sie wziac za robote chyba...
Wednesday, July 12, 2006
wanna have fun...
saper of music - wybuchowy album letnich przebojow - to cie rozjebie!
najlepsza wakacyjna wiazanka: nie ma chuja, jebac policje, sam se ciagnij, kurwa stara i inne!
album hitow - bez kitu! bez liku! lick me!
wakacyjny album goracy jak cipa brazylijki podczas karnawalu...
slonce, plaza, sex i aids
takie rzeczy tylko w lesie
bierz ja poki goraca
no i moj ulubiony: kup nie pierdol
a finalnie i tak wybrali IV rp.
najlepsza wakacyjna wiazanka: nie ma chuja, jebac policje, sam se ciagnij, kurwa stara i inne!
album hitow - bez kitu! bez liku! lick me!
wakacyjny album goracy jak cipa brazylijki podczas karnawalu...
slonce, plaza, sex i aids
takie rzeczy tylko w lesie
bierz ja poki goraca
no i moj ulubiony: kup nie pierdol
a finalnie i tak wybrali IV rp.
Monday, July 10, 2006
i wanna be a guitar player...

antonio - ho caldo...
aby cos sie chcialo, na manu chao panstwo heinekenowie zaczeli przemycona z sektora swojego wodke rozlewac. tak wiec gdybym z czwartku cos pamietal to moze i potwierdzilbym gadanie, ze placebo piewszego dnia bylo slabe...
niestety - poczatek jeszcze jak cie moge, pozniej jednak, najnormalniej w swiecie

a w piatek - ona.
nie bede pisal - wystarczy ze sa zdjecia - ale mozecie sobie wyobrazic co sie ze mna dzialo gdy, skin podwinela podkoszulke gitarzysty swego i gryzac mu suta spiewala why don't you weep when i kiss you?
ehhh...
jak w tytule prosze panstwa, jak w tytule ;]
generalnie w ciagu tych paru dni najlepszy byl coldcut, kanal audytywany i absolutne wow na wowy - basement jaxx.
...take me back to your house...
... :] ...
z ostatniej chwili:
mocky zagra obok psb 9.09 w wawie
oraz:
nie bylem dalej niz w sopocie. baaa... nawet nie czmychnalem w sobote rano z sopockej plazy, gdy najwieksza chec na pojechanie dalej mnie wziela... dla mnie bomba.
oraz2: czy ktos z panstwa tez uwaza, ze heath ledger jako aktor w brokeback mountain, slaby byl ?
Wednesday, July 05, 2006
jestem idiota. klasycznym, encyklopedycznym kretynem. przez ostatnie 3 miesiace wariowalem dla hooj wartego, wyimaginowanego idealu. ba... juz nawet z trudem przypominalem sobie czy i o co mielismy jakies roznice zdan. bylo ich duzo - to wiem napewno... - ale jakas calkowita amnezja mnie ogarnela w ostatnim czasie i nic tylko super kurwa bylo. ever!.
ni hooja!
nie bylo. nie jest. nie bedzie.
to najwiekszy ciec jaki jest. wydzwania do mnie wraz ze swoim nowym kolega, drze morde w sluchawke, strzela jakimis malowyszukanymi epitetami i generalnie ma jakies, kompletnie mi nie zrozumialy, z tego fun...
nozeszkurwa.
i dobrze... kazdy taki phone to kolejny gwozdz do trumny. nigdy wiecej, zadnego 20 letniego gowniarza... nie!
i wkurwia mnie nie to ze dzwoni tylko to, ze uwaza takie telefony za super, ekstra i szalowy pomysl.
w tym momencie calowicie mi minelo. end of story i wypierdalasz z mego pueblo!
a jeszcze pare takich fonow i jak sie wkurwie to tez sobie podzwonie... a o tym czy pierwsza bedzie mamusia czy akademik zadecyduje moneta.
ni hooja!
nie bylo. nie jest. nie bedzie.
to najwiekszy ciec jaki jest. wydzwania do mnie wraz ze swoim nowym kolega, drze morde w sluchawke, strzela jakimis malowyszukanymi epitetami i generalnie ma jakies, kompletnie mi nie zrozumialy, z tego fun...
nozeszkurwa.
i dobrze... kazdy taki phone to kolejny gwozdz do trumny. nigdy wiecej, zadnego 20 letniego gowniarza... nie!
i wkurwia mnie nie to ze dzwoni tylko to, ze uwaza takie telefony za super, ekstra i szalowy pomysl.
w tym momencie calowicie mi minelo. end of story i wypierdalasz z mego pueblo!
a jeszcze pare takich fonow i jak sie wkurwie to tez sobie podzwonie... a o tym czy pierwsza bedzie mamusia czy akademik zadecyduje moneta.
Tuesday, July 04, 2006
Friday, June 30, 2006
before the night is over i wanna shake the question i wanna leave it for now without another mention...
tomek dzwoni...
- chce znow moc byc i niczego nie ma mi za zle...
odlozylem sluchawke...
wkurwiony dzwoni znowu...
- czy ja juz nic i dlaczego? i jezeli ja juz nic i wogole to zebysmy sie chociaz pozegnali normalnie.
- zegnam powiedzialem i odlozylem sluchawke...
dzwoni znowu...
- dobrze ze juz nie jestesmy razem...
- ano dobrze...
i z zimna krwia odlozylem sluchawke...
teraz czekam az zaczne wrzeć. a wy w miedzyczasie mozecie byc ze mnie dumni. bo naprawde, jak nigdy wczesniej, jestem przekonany, ze dobrze robie...
chyba...
- chce znow moc byc i niczego nie ma mi za zle...
odlozylem sluchawke...
wkurwiony dzwoni znowu...
- czy ja juz nic i dlaczego? i jezeli ja juz nic i wogole to zebysmy sie chociaz pozegnali normalnie.
- zegnam powiedzialem i odlozylem sluchawke...
dzwoni znowu...
- dobrze ze juz nie jestesmy razem...
- ano dobrze...
i z zimna krwia odlozylem sluchawke...
teraz czekam az zaczne wrzeć. a wy w miedzyczasie mozecie byc ze mnie dumni. bo naprawde, jak nigdy wczesniej, jestem przekonany, ze dobrze robie...
chyba...
Wednesday, June 28, 2006
siedze sobie kuluralnie w kulturalnej, sacze zimne piwko, gadam a w myslach probuje ustalic ...skad ja go znam... wyglada jakby wlasnie uciekl ze stajni cazzo films. no, może byl troche i za chudy ale to wyszlo pozniej dopiero. jednak biarac pod uwage wachlarz jego umiejetnosci szybko się okazalo to nic nieznaczacym drobiazgiem...
oraz: widzialem kochankow z marony - hmmm...
a w robo jest 7 kolesi, a w tym 4 kolezanki...
pamietajmy - w pracy nie pierdolimy.
oraz: widzialem kochankow z marony - hmmm...
a w robo jest 7 kolesi, a w tym 4 kolezanki...
pamietajmy - w pracy nie pierdolimy.
Friday, June 23, 2006
no dobrze...
tesknota we mnie siedzi jak drucik z miedzi wiec pojechalem sobie tam gdzie jechac nie powinienem i za to od szczura po lbie dostalem. zaraz po, marek dostal wypowiedzenie lokalowe, a dominik poszedl w odstawke (no jeszcze moze tak nie do konca i nie zbyt o tym kolega chyba wie lecz drastycznie ograniczylem kontakt wiec moze sie domysli).
a szczur... jak to szczur, dalej piekny cale zycie...
ostatnim hobby naszym byly wizytacje stolecznych knajp gay i friendly. najpierw szlismy tam z pewna doza niesmialosci ale pod haslem niech nas zobacza.
teraz moja noga to juz tam wiecej nie postanie. zadne rasko i galeria, zadne toro. nie ma mowy, no way i nigdy wiecej. to ja juz wole te swoje 'brudne' klimaty a'la le madame. tam chodziaz piwem sie czlowiek nie udlawi, gdy przy co kolejnym przeboju polski B. puszczanym przez 'puszczacza' z odpowiedni komentarz z glosnika slyszy
- a... t e r a z... d l a... m a r c i n a... o d... w i e l c e... k o c h a j a c e g o... k r z y s i a...-.
a szczur... jak to szczur, dalej piekny cale zycie...
ostatnim hobby naszym byly wizytacje stolecznych knajp gay i friendly. najpierw szlismy tam z pewna doza niesmialosci ale pod haslem niech nas zobacza.
teraz moja noga to juz tam wiecej nie postanie. zadne rasko i galeria, zadne toro. nie ma mowy, no way i nigdy wiecej. to ja juz wole te swoje 'brudne' klimaty a'la le madame. tam chodziaz piwem sie czlowiek nie udlawi, gdy przy co kolejnym przeboju polski B. puszczanym przez 'puszczacza' z odpowiedni komentarz z glosnika slyszy
- a... t e r a z... d l a... m a r c i n a... o d... w i e l c e... k o c h a j a c e g o... k r z y s i a...-.
szczeka opada... gay remiza sie bawi.
a potem gadaja ze do tomby nie chodza a do utopi to juz wogole bo... i tu lista wlasnych kompleksow jako powody zostaje przekazana.
zawsze tez mnie intrygowalo skad biora ludzi do takich np. rozmow w toku, wybacz mi czy do idola.
gdzie znajduja takich emocjonalnych ekshibicjonistow ktorzy 4 milionom ludzi powiedza takie rzeczy, do ktorych ja, czasami sam przed soba nawet, bym sie nie przyznal.
zawsze tez mnie intrygowalo skad biora ludzi do takich np. rozmow w toku, wybacz mi czy do idola.
gdzie znajduja takich emocjonalnych ekshibicjonistow ktorzy 4 milionom ludzi powiedza takie rzeczy, do ktorych ja, czasami sam przed soba nawet, bym sie nie przyznal.
no dobra do idola to sie sami zglaszali, ale w dalej nie rozumiem dlaczego. tak samo z karaoke.
na to moda nie zginela...
siedzimy sobie ze szczurem i z ewka, saczymy, az tu nagle, jak cos nie ryknie, jak nie zapiszczy. no jakis kot dachowiec ma ruje pewnie, albo inny dziki zwierz oszalal.
o nie, nie, nie...
to lazienkowi wokalisci, ci najbardziej odwazni ktorzy wyszli na srodek, wzieli mikrofon i dawaj, ile sil w plucach (a co to przepona?), dra sie, wydobywaja z siebie najprzerozniejsze dzwieki i zamykaja oczy coby przekaz ich taki bardziej emocjonany byl.
no emocjonalny to on jest.... mnie wszystko trzesie.
o nie, nie, nie...
to lazienkowi wokalisci, ci najbardziej odwazni ktorzy wyszli na srodek, wzieli mikrofon i dawaj, ile sil w plucach (a co to przepona?), dra sie, wydobywaja z siebie najprzerozniejsze dzwieki i zamykaja oczy coby przekaz ich taki bardziej emocjonany byl.
no emocjonalny to on jest.... mnie wszystko trzesie.
tylko po cholere te oczy zamykaja jak slow nie znaja?.
na ekran sie patrzec!!!
nie qmam - niemniej jednak bilem brawo - za odwage.
oraz: ehhh... :]
na ekran sie patrzec!!!
nie qmam - niemniej jednak bilem brawo - za odwage.
oraz: ehhh... :]
Tuesday, June 20, 2006
archive - lights
na dzis album #1 2006 roku.
i prawde mowiac nie sadze aby sie to mialo zmienic...
cudo...
i prawde mowiac nie sadze aby sie to mialo zmienic...
cudo...
Tuesday, June 06, 2006
i zeby tak jeszcze...
w mig lapal o co mi chodzi, czytal miedzy wierszami, nie chcial sie od razu wprowadzic, nie mowil jeszcze o nas 'my', nie rozpowiadal wszystkim swoim znajomym o mnie i jak bardzo mnie, nie wkrecal jeszcze do nich na proszone kolacje, nie chcial aby mu zalatwic prace, nie byl namolny, nie naciskal, nie planowal dnia ani wieczorow mi ani 'nam', i dal oddychac...
to nawet byloby ok.
ehh...
tomek tomek tomek where the fuck are you???.
to nawet byloby ok.
ehh...
tomek tomek tomek where the fuck are you???.
Friday, June 02, 2006
kolejny @, kolejny wkurw, kolejna myslowka...
ale sie odetne...
jeszcze nie teraz, ale sie odetne...
jeszcze nie teraz, ale sie odetne...
Wednesday, May 31, 2006
new age vs. zlote przeboje
ostatnio na kabatach mamy prawdziwa bitwe muzyczna. szczur zaczal sciagac z sieci najwieksze polskie hity ...ever!
jarocka irena, villas viola, beti kozidrak , irene santor, edi geppert i w hooj innych...
no i niestety, czasami -przyznaje, ale TYLKO czasami- moje modern tracks podawane z odpowiednim, i jak bardzo wyszukanym komentarzem:
-to jest fajne a nie tamto co leci kurwa ...
nie tylko nie spotykaja sie z naleznym im szacunkiem i uwielbieniem od pierwszej nuty,ale przygrywaja z takim np:
Wymyśliłam Cię nocą przy blasku świec
Nauczyłam się Ciebie po prostu chcieć
Wystarczyła mi chwila niewielka
Byś imię miał, byś po prostu się stał...
very, very ...ze tak powiem, friendly.
ale co tam. cudze chwale swego nie znam wiec trudno, przynajmniej wiemy co robimy w najblizszy piatek o 20:15 wieczorem... ;]
tymbardziej, ze tvp (znow) postanowilo, ze w tym roku beda (znow) robic szoł w stylu oscarowym.
Ohhh... jak strasznie te ich starania lubie... dzielenie sie garderoba, braki mikrofonow, proby wleczace sie w nieskonczonosc i praca z ludzmi z wczesnego prl (w tym miejscu pragne goraco podziekowac wszystkim za telewizje komercyjne w polsce...)
oraz: ekscytacja u mnie tym wieksza, ze w tym roku pierwszy raz to wszystko przed telewizorem a nie pod opolska scena.
jedno jest tylko pewne i niezmienne: dym po tym :]
jarocka irena, villas viola, beti kozidrak , irene santor, edi geppert i w hooj innych...
no i niestety, czasami -przyznaje, ale TYLKO czasami- moje modern tracks podawane z odpowiednim, i jak bardzo wyszukanym komentarzem:
-to jest fajne a nie tamto co leci kurwa ...
nie tylko nie spotykaja sie z naleznym im szacunkiem i uwielbieniem od pierwszej nuty,ale przygrywaja z takim np:
Wymyśliłam Cię nocą przy blasku świec
Nauczyłam się Ciebie po prostu chcieć
Wystarczyła mi chwila niewielka
Byś imię miał, byś po prostu się stał...
very, very ...ze tak powiem, friendly.
ale co tam. cudze chwale swego nie znam wiec trudno, przynajmniej wiemy co robimy w najblizszy piatek o 20:15 wieczorem... ;]
tymbardziej, ze tvp (znow) postanowilo, ze w tym roku beda (znow) robic szoł w stylu oscarowym.
Ohhh... jak strasznie te ich starania lubie... dzielenie sie garderoba, braki mikrofonow, proby wleczace sie w nieskonczonosc i praca z ludzmi z wczesnego prl (w tym miejscu pragne goraco podziekowac wszystkim za telewizje komercyjne w polsce...)
oraz: ekscytacja u mnie tym wieksza, ze w tym roku pierwszy raz to wszystko przed telewizorem a nie pod opolska scena.
jedno jest tylko pewne i niezmienne: dym po tym :]
a dominik i ja przez cala noc...
kolejna z rzedu z reszta... :]
oraz krdr: robie pozyczke oki??? :] bo strasznie mi sie podoba...
a czytajacy jak nie znaja to niech sluchaja z glosnikiem na fulla - bo, mowie wam -to jest kurwa dobre!!! (zapytalem darka ile tego sprzedali w polsce: 91 szt. sic!)
oraz krdr: robie pozyczke oki??? :] bo strasznie mi sie podoba...
a czytajacy jak nie znaja to niech sluchaja z glosnikiem na fulla - bo, mowie wam -to jest kurwa dobre!!! (zapytalem darka ile tego sprzedali w polsce: 91 szt. sic!)
Monday, May 29, 2006
haven't you heard absence makes the heart grow fonder, haven't you heard nothing good comes overnight... ?
szczur, uwolniwszy sie od namolnego fana swego (kolejny co szczura przed chwila zobaczyl i wyrwac chce... bo tak wlasnie jest, ze jak szczur do klubu wejdzie to sie opedzic nie moze... no chyba ze mu takze ktos w oko wpadnie najlepiej taki mr. K - o czym dalej bedzie), podchodzi, zostawia rzeczy moje z szatni przytargane i na kabaty jedzie pierwszym metrem.
zabralismy sie i my... tyle ze pieszo... najpierw sniadanie w szpilce, potem znow w kierunku bankowego...
no ze trzy godziny go odprowadzalem, ale na wieczor umowilismy sie w tombie. oczywiscie sie spoznilem... (here i am), na dole koncert jakis trans-angoli. chwila odsluchu -slabo- korzystamy z okazji ze na gorze pustki, zasiedamy na kanapach...
mialem wrocic ostatnim metrem, zadnemu jednak nie chcialo sie wychodzic... po koncercie na naszym pietrze zrobili karaoke...
ok - sila wyzsza - dobry moment na wyjscie...
zamiast na dol do szatni, idziemy pietro wyzej... i tak do 2 nie moge sie od czlowieka oderwac.
w tym przypadku wszystko dozuje (vide title)... chociaz jak tak czasmi mowi to ja mysle tylko o tym co mu zrobie jak go zlapie.
czy wiecie jak fajna jest starowka noca? a ze najepsze zapiekanki na emili plater tylko i to w wersji full dodatki?
wracam do domu... przychodzace smsy wprawiaja mnie w jeszcze lepszy nastroj.
dzis umawilismy sie na zarcie na miescie a po nim zalatwiamy pare spraw kazdego tyle ze razem.
niebezpiecznie zaczyna mnie to wszystko bardzo krecic, tak jak kreci 'less is more' joss stone.
ehhh...
oraz: u panow w domu wywolalem depreche. mareczek prosi o line juz na sam moj widok a szczur poszedl za ciosem i postawil wszystko na jedna karte zadajac kurtyzanie (mr.K.) pytanie czy wierna mu bedzie...
zabralismy sie i my... tyle ze pieszo... najpierw sniadanie w szpilce, potem znow w kierunku bankowego...
no ze trzy godziny go odprowadzalem, ale na wieczor umowilismy sie w tombie. oczywiscie sie spoznilem... (here i am), na dole koncert jakis trans-angoli. chwila odsluchu -slabo- korzystamy z okazji ze na gorze pustki, zasiedamy na kanapach...
mialem wrocic ostatnim metrem, zadnemu jednak nie chcialo sie wychodzic... po koncercie na naszym pietrze zrobili karaoke...
ok - sila wyzsza - dobry moment na wyjscie...
zamiast na dol do szatni, idziemy pietro wyzej... i tak do 2 nie moge sie od czlowieka oderwac.
w tym przypadku wszystko dozuje (vide title)... chociaz jak tak czasmi mowi to ja mysle tylko o tym co mu zrobie jak go zlapie.
czy wiecie jak fajna jest starowka noca? a ze najepsze zapiekanki na emili plater tylko i to w wersji full dodatki?
wracam do domu... przychodzace smsy wprawiaja mnie w jeszcze lepszy nastroj.
dzis umawilismy sie na zarcie na miescie a po nim zalatwiamy pare spraw kazdego tyle ze razem.
niebezpiecznie zaczyna mnie to wszystko bardzo krecic, tak jak kreci 'less is more' joss stone.
ehhh...
oraz: u panow w domu wywolalem depreche. mareczek prosi o line juz na sam moj widok a szczur poszedl za ciosem i postawil wszystko na jedna karte zadajac kurtyzanie (mr.K.) pytanie czy wierna mu bedzie...
Sunday, May 28, 2006
przed wejsciem tlumik ludzi...
mr. selecta podspiewuje: - you're not on the guest list... ok ?
podchodzimy, mr. selecta uprzejmie informuje ze duzo ludzi -no wreszcie... mowie puszczajac oko, wchodzimy, tlumik zostawiony behind wydaje z siebie jek...
w srodku nie ma sie gdzie ruszyc. tlumy wszelakiej masci, wszedzie i w okolo.
najpierw zjechanie okiem towarzystwa, potem nasluch tego co z glosnika i decyzja ze zostajemy.
szybki bar, szczur wyczaja wolna kanape... starter started :]
------------------
w miedzy czasie wychodzi na jaw, ze szczur to stara łajza... wychacza tych najfajniejszych z fajnych i sie nie dzieli... ba, nawet slowem nie wspomni...
------------------
fajna muza... nie mozna usiedziec... po alku musimy podjac decyzje czy dalej autystycznie ujezdzamy kanape czy ruszamy dupa na parkiecie.
mr. selecta podspiewuje: - you're not on the guest list... ok ?
podchodzimy, mr. selecta uprzejmie informuje ze duzo ludzi -no wreszcie... mowie puszczajac oko, wchodzimy, tlumik zostawiony behind wydaje z siebie jek...
w srodku nie ma sie gdzie ruszyc. tlumy wszelakiej masci, wszedzie i w okolo.
najpierw zjechanie okiem towarzystwa, potem nasluch tego co z glosnika i decyzja ze zostajemy.
szybki bar, szczur wyczaja wolna kanape... starter started :]
------------------
w miedzy czasie wychodzi na jaw, ze szczur to stara łajza... wychacza tych najfajniejszych z fajnych i sie nie dzieli... ba, nawet slowem nie wspomni...
------------------
fajna muza... nie mozna usiedziec... po alku musimy podjac decyzje czy dalej autystycznie ujezdzamy kanape czy ruszamy dupa na parkiecie.
Saturday, May 27, 2006
nie pije nie pije nie pije nie pije
w ostatnie 2 dni jak rzadko kiedy mialem natchnienie na alko.
nie sadze zeby B16 o takie przezywanie wizyty jego chodzilo, ale wszystkie nakazy i zakazy sprawiaja, ze absolutnie, teraz i natychmiast zakaz taki musze zlamac...
w czwartek uratowala mnie MANIA wiec jakos czlowiek wstrzemiezliwosc przymusowa wytrzymal, a w piatek czekalem w nerwach do 24:00.
gdy tylko wybila to kto byl pierwszy przy tombowym barze... no kto ?
Na 3 pietrze (sa 4 przypominam) doznalem okulistyczno-laryngologicznego orgazmu. lecialy stare nieme filmy z lat 20tych. w 'programie maja' Pole Negri, Rudolfa Valentino, Charlie Chaplina... super!!!
dj na zywca zapodaje franka sinatre, freda astaira, dinah washington, kay star etc. tak wiec jest klimat do tego wodka w barze...
w pewnym momencie nasz relaks w stylu retro, przerwany zostaje jakims numerem... mareczek pyta czy to boska marilyn , mowie ze go jeblo bo to sarah vaughan...
ten swoje ja swoje... (no przeciez marilyn bym poznal...)
- hey mr.dj ...?
nie poznalem - poszedlem sie napic...
zagadujacy barman strzela dowcipem tak ciezkim ze chce zamowic odrazu x2. generalnie rozpoczela sie lojka.
w taksowce panowie spiewaja opolskie hity.
kierowca -rozsadny- podglasza swe radio ze zlotymi przebojami a ja sie zastanawiam po co to robi... czy ich zagluszyc czy moze podac linie melodyczna.
ladujemy w uto... na dziedobry macanka przy szatni (o tym bedzie pozniej) na densflorze helena vondrackowa a potem do konca najwieksze przeboje w wersji radio edit...
sie pytam - jak tu nie pic ???
jak sie napije to mi sie nawet chce wszystko... rozkrecilem sie na parkecie, z mareczkem w samoobronie zostalismy para (o tym bylo wczesniej), a o 4 nad ranem historia zatoczyla kolo lecz zjawil sie szczur i zrobil z nia porzadek :]
a dzis rano...
dzis rano...
o ezu.
nie sadze zeby B16 o takie przezywanie wizyty jego chodzilo, ale wszystkie nakazy i zakazy sprawiaja, ze absolutnie, teraz i natychmiast zakaz taki musze zlamac...
w czwartek uratowala mnie MANIA wiec jakos czlowiek wstrzemiezliwosc przymusowa wytrzymal, a w piatek czekalem w nerwach do 24:00.
gdy tylko wybila to kto byl pierwszy przy tombowym barze... no kto ?
Na 3 pietrze (sa 4 przypominam) doznalem okulistyczno-laryngologicznego orgazmu. lecialy stare nieme filmy z lat 20tych. w 'programie maja' Pole Negri, Rudolfa Valentino, Charlie Chaplina... super!!!
dj na zywca zapodaje franka sinatre, freda astaira, dinah washington, kay star etc. tak wiec jest klimat do tego wodka w barze...
w pewnym momencie nasz relaks w stylu retro, przerwany zostaje jakims numerem... mareczek pyta czy to boska marilyn , mowie ze go jeblo bo to sarah vaughan...
ten swoje ja swoje... (no przeciez marilyn bym poznal...)
- hey mr.dj ...?
nie poznalem - poszedlem sie napic...
zagadujacy barman strzela dowcipem tak ciezkim ze chce zamowic odrazu x2. generalnie rozpoczela sie lojka.
w taksowce panowie spiewaja opolskie hity.
kierowca -rozsadny- podglasza swe radio ze zlotymi przebojami a ja sie zastanawiam po co to robi... czy ich zagluszyc czy moze podac linie melodyczna.
ladujemy w uto... na dziedobry macanka przy szatni (o tym bedzie pozniej) na densflorze helena vondrackowa a potem do konca najwieksze przeboje w wersji radio edit...
sie pytam - jak tu nie pic ???
jak sie napije to mi sie nawet chce wszystko... rozkrecilem sie na parkecie, z mareczkem w samoobronie zostalismy para (o tym bylo wczesniej), a o 4 nad ranem historia zatoczyla kolo lecz zjawil sie szczur i zrobil z nia porzadek :]
a dzis rano...
dzis rano...
o ezu.
Friday, May 26, 2006
Thursday, May 25, 2006
Wednesday, May 24, 2006
Monday, May 22, 2006
u make me go oooh... u make me lose control...
zostawiajac @, skladajac podpisy i wpisujac pelne imie i nazwisko (IV rp ?) oswiadczylismy ze jestesmy pedziami i weszlismy.
a tam - czasem straszno i sie zygac chce, a czasem zalowalem ze nie wzielismy sliniaka.
krystian pyta czemu my jeszcze w ubraniu i raz dwa rozbierac sie karze, a na info ze wie ze ja wstydliwy to sie tylko goopio usmiechal.
anyway bylo milo. a do tego, po dokladnych ogledzinach plecow krystiana (nie, nie, to nie tak) zastanawiam sie nad tatuazem.
w sobote zmywanie. zmywam, zmywam... kran biore w lape (bo to taki maly przysnic byl) i mi on w reku zostaje (ehhh silownia), woda sobie leci jak chce i generalnie przestajemy sie lubic - wkurw - w tesco baterii nie ma. do innych za daleko - trudno. bede mial czas to pojade i kupie. walnalem sie na wyro i leze. az tu slysze szczura lament: 'trzech facetow w domu a kranu nie ma kto zrobic'.
3 facetow...
szczur piekny cale zycie jest,
marek artysta, fotografik,
ja (???)...
no sie mi zagotowalo...
po niedzielnej komunii do obi pojade. doris sie zgadza pod warunkiem ze i u niej tu przykrece, tam rozkrece. skonczylo sie na drobiazgu elektrycznym i wymianie w wannie.
ale zmywak na kabatach mnie zajerzyl. no sie siluje, kurwie jak hydraulik i nic. jebana puscic nie chce. az wreszcie ze szczura pomoca poszlo.
i niech jeszcze raz tylko uslysze ze cos sie popsulo, i nie ma kto zrobic.
w morde...
oraz: co jakis czas urzadzamy ze szczurem tzw. spotkanie rodzinne gdzie poruszane problemy rozwiazujemy. bardzo praktyczne to...
ze spraw innych. od tygodnia snia mi sie pornosy. i to takie klasy hard-core. w roli glownej... no wlasnie... a mnie tam nie ma (nawet w subtitlesach).
(za chwile zwariuje albo zlapie schizofrenie........hmmmmmm...ja tez)
pozatym uprzejmie informuje ze przestalo mi zalezec. jak chcialem zorganizowac konkurs kto najdluzej bedzie robil dobra mine do zlej gry to mi wyszlo ze wygram. tylko po co ?
a poczatek tygodnia przyniosl ze soba weryfikacje zdania o naszych przyjaciolach z II swiatowej. angole i francuzi to kumaci ludzie jednak sa bo przyslali paczki na swoj koszt :] kasa zostaje w kieszeni - jakzem szczesliwy.
oraz2: w czwartek 25go w M25 peszkowa na zywo tyle ze z zespolem. widzial ktos teledysk do 'nie mam czasu na sex'? opinnie prosze...
a tam - czasem straszno i sie zygac chce, a czasem zalowalem ze nie wzielismy sliniaka.
krystian pyta czemu my jeszcze w ubraniu i raz dwa rozbierac sie karze, a na info ze wie ze ja wstydliwy to sie tylko goopio usmiechal.
anyway bylo milo. a do tego, po dokladnych ogledzinach plecow krystiana (nie, nie, to nie tak) zastanawiam sie nad tatuazem.
w sobote zmywanie. zmywam, zmywam... kran biore w lape (bo to taki maly przysnic byl) i mi on w reku zostaje (ehhh silownia), woda sobie leci jak chce i generalnie przestajemy sie lubic - wkurw - w tesco baterii nie ma. do innych za daleko - trudno. bede mial czas to pojade i kupie. walnalem sie na wyro i leze. az tu slysze szczura lament: 'trzech facetow w domu a kranu nie ma kto zrobic'.
3 facetow...
szczur piekny cale zycie jest,
marek artysta, fotografik,
ja (???)...
no sie mi zagotowalo...
po niedzielnej komunii do obi pojade. doris sie zgadza pod warunkiem ze i u niej tu przykrece, tam rozkrece. skonczylo sie na drobiazgu elektrycznym i wymianie w wannie.
ale zmywak na kabatach mnie zajerzyl. no sie siluje, kurwie jak hydraulik i nic. jebana puscic nie chce. az wreszcie ze szczura pomoca poszlo.
i niech jeszcze raz tylko uslysze ze cos sie popsulo, i nie ma kto zrobic.
w morde...
oraz: co jakis czas urzadzamy ze szczurem tzw. spotkanie rodzinne gdzie poruszane problemy rozwiazujemy. bardzo praktyczne to...
ze spraw innych. od tygodnia snia mi sie pornosy. i to takie klasy hard-core. w roli glownej... no wlasnie... a mnie tam nie ma (nawet w subtitlesach).
(za chwile zwariuje albo zlapie schizofrenie........hmmmmmm...ja tez)
pozatym uprzejmie informuje ze przestalo mi zalezec. jak chcialem zorganizowac konkurs kto najdluzej bedzie robil dobra mine do zlej gry to mi wyszlo ze wygram. tylko po co ?
a poczatek tygodnia przyniosl ze soba weryfikacje zdania o naszych przyjaciolach z II swiatowej. angole i francuzi to kumaci ludzie jednak sa bo przyslali paczki na swoj koszt :] kasa zostaje w kieszeni - jakzem szczesliwy.
oraz2: w czwartek 25go w M25 peszkowa na zywo tyle ze z zespolem. widzial ktos teledysk do 'nie mam czasu na sex'? opinnie prosze...
Friday, May 19, 2006
it's time, meet me on the sunny road...
najpierw myslalem ze bedzie to cos w podobie indiany jonesa. material swietny jest, i nawiedzony mnich i ksieza i symbole i szukajcie az znajdziecie tylko uwazajcie na glowy. a tu wielka kupa. jeden wielki kicz da vinci.
tom hanks harrisonem fordem nie jest, na dodatek straszliwie sie obtluscil ostatnimi czasy i mu twarz cala zwisa.
no slabo.
prywatna firma sie rozkreca. przez caly tydzien nic tylko odnawialem wszystkie kontakty z zagramanica i dowiadzialem sie np. ze koszt przesylki z londynu wynosi 260 pln. takich przesylek w nadchodzacym tygodniu bedzie 5 i za wszystko gotowka placic musisz gdy nie jestes wlascicielem account numbera w fed exie.
zastanawiam sie skad ja na to wszystko wezme... w niedziele komunia przeciez, a wiecie jak to jest z rodzinka.. siedzi w stolycy, lata po swiecie to ma i da. no slabo. dobrze ze telefonom sie projekt podoba i wchodza w niego.
jest jeszcze do zrobienia jeden syf ktorego za zadne skarby ruszyc nie chce i odkladam na pozniej. teraz juz nie ma pozniej - kalendarz pokazuje ze musze to zalatwic w tym tygodniu. no slabo...
oraz: jak sobie obiecalem ze czytac nie bede tak czytam w najlepsze.
jebanej bridget jones na wspominki sie zebralo.
niestety - trzyma... a jak zlapie i nie puszcza to gram to co ponizej.
i palac, popijam.
1. Yann Tiersen & Shannon Wright: Ode To A Friend
2. Clara Engel: Turkish Love Song
3. Imogen Heap: Goodnight And Go
4. Emiliana Torrini: Sunnyroad
5. Badly Drawn Boy: This Is That New Song
6. Kings Of Convenience: I Don’t Know What I Can Save You From
7. Wax Poetic: Angels
8. Martha Wainwright: Far Away
9. Jose Gonzales: Hints
10. Rufus Wainwright: Rebel Prince
oraz:czy wiecie ze emiliana torrini napisala dla kylie kawalek 'slow'?
tom hanks harrisonem fordem nie jest, na dodatek straszliwie sie obtluscil ostatnimi czasy i mu twarz cala zwisa.
no slabo.
prywatna firma sie rozkreca. przez caly tydzien nic tylko odnawialem wszystkie kontakty z zagramanica i dowiadzialem sie np. ze koszt przesylki z londynu wynosi 260 pln. takich przesylek w nadchodzacym tygodniu bedzie 5 i za wszystko gotowka placic musisz gdy nie jestes wlascicielem account numbera w fed exie.
zastanawiam sie skad ja na to wszystko wezme... w niedziele komunia przeciez, a wiecie jak to jest z rodzinka.. siedzi w stolycy, lata po swiecie to ma i da. no slabo. dobrze ze telefonom sie projekt podoba i wchodza w niego.
jest jeszcze do zrobienia jeden syf ktorego za zadne skarby ruszyc nie chce i odkladam na pozniej. teraz juz nie ma pozniej - kalendarz pokazuje ze musze to zalatwic w tym tygodniu. no slabo...
oraz: jak sobie obiecalem ze czytac nie bede tak czytam w najlepsze.
jebanej bridget jones na wspominki sie zebralo.
niestety - trzyma... a jak zlapie i nie puszcza to gram to co ponizej.
i palac, popijam.
1. Yann Tiersen & Shannon Wright: Ode To A Friend
2. Clara Engel: Turkish Love Song
3. Imogen Heap: Goodnight And Go
4. Emiliana Torrini: Sunnyroad
5. Badly Drawn Boy: This Is That New Song
6. Kings Of Convenience: I Don’t Know What I Can Save You From
7. Wax Poetic: Angels
8. Martha Wainwright: Far Away
9. Jose Gonzales: Hints
10. Rufus Wainwright: Rebel Prince
oraz:czy wiecie ze emiliana torrini napisala dla kylie kawalek 'slow'?
Wednesday, May 17, 2006
and so it is...
jak nigdy wszczesniej jestem tak zawalony robota...
do tego nigdy wczesniej tez, tak przeokrutnie i bardzo, nic mi sie nie chce robic.
oraz: na gwalt poszukuje jakiegos sprawnego socjologa...
ktos?
do tego nigdy wczesniej tez, tak przeokrutnie i bardzo, nic mi sie nie chce robic.
oraz: na gwalt poszukuje jakiegos sprawnego socjologa...
ktos?
Monday, May 15, 2006
ruda
- dostales mejla?
- tak...
- co w nim bylo ?
- wirus...
ruda przez najblizsze 3-4 miesiace siedzi w londku, pracuje jako kelnerka i inne takie a od dzis moze jakas stala praca sie jej trafi. potem znowu Goa... duzy lecz nie pelny update co i jak u nas a ze nie widzielismy sie 2 lata ponad prawie juz ceny lotow do londka zaczynam sprawdzac znow.
w sobote bliskie spotkania z grzybica M. w kulturalnej oraz wieczorek z ciotka z ameryki ktora zaprasza na 'gay opimpic cos tam cos tam' na lipiec bo polska zadnej ekipy tam nie wystawila wiec godnie trzeba to nadrobic. pojade... tylko dlatego ze organizatorzy szukaja chetnych do podawania plywakom recznikow... ;]
a w klubie ponownie nawiazany kontakt wzrokowy...
dobrze robiacy...
- tak...
- co w nim bylo ?
- wirus...
ruda przez najblizsze 3-4 miesiace siedzi w londku, pracuje jako kelnerka i inne takie a od dzis moze jakas stala praca sie jej trafi. potem znowu Goa... duzy lecz nie pelny update co i jak u nas a ze nie widzielismy sie 2 lata ponad prawie juz ceny lotow do londka zaczynam sprawdzac znow.
w sobote bliskie spotkania z grzybica M. w kulturalnej oraz wieczorek z ciotka z ameryki ktora zaprasza na 'gay opimpic cos tam cos tam' na lipiec bo polska zadnej ekipy tam nie wystawila wiec godnie trzeba to nadrobic. pojade... tylko dlatego ze organizatorzy szukaja chetnych do podawania plywakom recznikow... ;]
a w klubie ponownie nawiazany kontakt wzrokowy...
dobrze robiacy...
Saturday, May 13, 2006
nie pisz kurwa... nie pisz nic...
i tak oto, jednym tylko mailem, miesieczny hedonizm poszedl sie jebac...
Thursday, May 11, 2006
my music set me free, filled me...
po pijaku gadalismy o tym aby to sie wziac i zalozyc wlasna firme i nie tyrac jak dziki dla kogos. pogadalismy wiec sobie, przyszlasc swoja i portfeli naszych w teczy kolorach wszystkich z brokatem widzielismi i zadowoleni i szczesliwi poszlismy spac a rano do robo... tyrac.
a dzis - prosz... - sie okazuje ze tylko ja -goopi- tyralem bo reszta dzialala. i to na najwyzszych obrotach, tak jak potrafia najlepiej (a wierzcie mi - potrafia). rezultatem ich dzialan jest na poniedzialek oferta, na wtorek druga a w czwartek meeting w sprawie letniej wspolpracy... przyszli klienci nasi -znajomi krolika- wiedza, znaja i co najwazniejsz chca (bo znaja i chca...)
i czego tu na starcie z nowa firma chciec wiecej ?
(telefon z sekretatka gd,strona www, fax i: zolte karteczki!!!)
a dzis - prosz... - sie okazuje ze tylko ja -goopi- tyralem bo reszta dzialala. i to na najwyzszych obrotach, tak jak potrafia najlepiej (a wierzcie mi - potrafia). rezultatem ich dzialan jest na poniedzialek oferta, na wtorek druga a w czwartek meeting w sprawie letniej wspolpracy... przyszli klienci nasi -znajomi krolika- wiedza, znaja i co najwazniejsz chca (bo znaja i chca...)
i czego tu na starcie z nowa firma chciec wiecej ?
(telefon z sekretatka gd,strona www, fax i: zolte karteczki!!!)
Wednesday, May 10, 2006
let me tell 'about... let me tell you all...
budze sie, sprawdzam komorke. cos jest, lecz nic na co bym czekal. wstaje, ide do kompa. sprawdzam poczte. jedna, druga, nic co mnie interesuje.
na gg cisza. - jebane nothing kurwa zero nic.
dlugo tak jeszcze?
chcialbym zmienic temat. pisac o tym co sie dzieje, o moich planach, o malowaniu w kopkach, o tym kogo spotykam, gdzie, co widze, jak widze, co mysle. przeciez tyle sie dzieje. i nowe dzieci w zwiazku dla ktorego amelia jestem, i nowe sluby na ktorych goscie w CDQ bawic sie beda, i nowi ludzie i wyjazdy itd. nawet chce napisac ze ciotka z ameryki przyjezdza, i kto to, co to, i ze marecki wie to co wie i sie usmiecha jak tylko o ciotce z ameryki gadamy - i ze mnie tez to bawi ;]
a nie moge...
zawsze przeciez krotko, konkretnie i na temat -czyli wes pan to i idz pan stad-a teraz ? jakbym jakis niedopchniety byl...
oraz:
z drugiej strony, jako namietny masochista, skoro slucham to mam co slucham. to z dzisiejszej taksowki i tak zastalo na caly dzien - moze to dlatego.
a moze nastepnym razem proposic pana z ursyn taxi juz na starcie o radio eska i trzesac tylkiem krzyczec: let's get loud?
na gg cisza. - jebane nothing kurwa zero nic.
dlugo tak jeszcze?
chcialbym zmienic temat. pisac o tym co sie dzieje, o moich planach, o malowaniu w kopkach, o tym kogo spotykam, gdzie, co widze, jak widze, co mysle. przeciez tyle sie dzieje. i nowe dzieci w zwiazku dla ktorego amelia jestem, i nowe sluby na ktorych goscie w CDQ bawic sie beda, i nowi ludzie i wyjazdy itd. nawet chce napisac ze ciotka z ameryki przyjezdza, i kto to, co to, i ze marecki wie to co wie i sie usmiecha jak tylko o ciotce z ameryki gadamy - i ze mnie tez to bawi ;]
a nie moge...
zawsze przeciez krotko, konkretnie i na temat -czyli wes pan to i idz pan stad-a teraz ? jakbym jakis niedopchniety byl...
oraz:
z drugiej strony, jako namietny masochista, skoro slucham to mam co slucham. to z dzisiejszej taksowki i tak zastalo na caly dzien - moze to dlatego.
a moze nastepnym razem proposic pana z ursyn taxi juz na starcie o radio eska i trzesac tylkiem krzyczec: let's get loud?
Tuesday, May 09, 2006
Dear Sirs...
nie polecialem na kase bo gdyby tak bylo tobym poczekam az majowy bonus roczny na konto moje wyslecie i wtedy dopiero kulturalnie srodkowy palec bym wam pokazal.
nie zostawilem tez rozgrzebanych projektow co potwierdzic moze raporcik z ostatnich tygodni audytu osobistego jaki mi zescie zafundowali.
tak - jesli ktos jest idiota - to jest idiota i ja juz nic na to nie poradze...
prosze panstwa - mi sie juz po prostu nie chcialo dla was pracowac i bez starej ekipy, ktora pozegnaliscie w piekniejszym niz mnie stylu - tam siedziec.
a ze stara ekipa jest teraz w moim nowym robo no to tylko moge wam kondolencje skladac... bo sukces wasz to byla naszej 5tki ciezka praca, a teraz, procz fanu z nowego miejsca ,cel zawodowy jeden mamy... i sorry winetou, bedzie bolec.
ehhh...
legendy o moim odejsciu wyglaszane przez byle szefostwo (no prosze jak bez polskich liter trafic w 10. mozna...)zaczynaja mnie juz lekko irrytowac. nie chce wojny. nie bede tez jak katarynka powtarzal bo to jak widac i tak do nich nie dociera. ale strasznie mnie korci jakos te sprawe zalatwic...
moze inaczej ?
moze potwierdzic wszytko to co mowia i wonderland avenue im wyslac ?:
;]
nie zostawilem tez rozgrzebanych projektow co potwierdzic moze raporcik z ostatnich tygodni audytu osobistego jaki mi zescie zafundowali.
tak - jesli ktos jest idiota - to jest idiota i ja juz nic na to nie poradze...
prosze panstwa - mi sie juz po prostu nie chcialo dla was pracowac i bez starej ekipy, ktora pozegnaliscie w piekniejszym niz mnie stylu - tam siedziec.
a ze stara ekipa jest teraz w moim nowym robo no to tylko moge wam kondolencje skladac... bo sukces wasz to byla naszej 5tki ciezka praca, a teraz, procz fanu z nowego miejsca ,cel zawodowy jeden mamy... i sorry winetou, bedzie bolec.
ehhh...
legendy o moim odejsciu wyglaszane przez byle szefostwo (no prosze jak bez polskich liter trafic w 10. mozna...)zaczynaja mnie juz lekko irrytowac. nie chce wojny. nie bede tez jak katarynka powtarzal bo to jak widac i tak do nich nie dociera. ale strasznie mnie korci jakos te sprawe zalatwic...
moze inaczej ?
moze potwierdzic wszytko to co mowia i wonderland avenue im wyslac ?:
;]
Sunday, May 07, 2006
byla to najwieksza przegieta cioteczka jaka widzialem od czasu rusty'ego z 'flawless'. tylko ze tam to byl film, wiec krytykowalem aktora za przesadnosc w temacie.
a tu prosz - takie rzeczy jednak dzieja sie naprawde... ehh... mr. hoffman to naprawde wielki aktor jest (o czym oczywiscie wiedzialem od dawna juz tylko mnie nikt sluchac nie chcial!!!).
anyway, spotkanie moje poszlo sie jebac (doslownie), wiec siedzimy sobie ze szczurem i pijac przypominamy sobie pare rzeczy:
- wziac za fraki - podniesc - rzucic o sciane - podniesc jeszcze raz itd.
z utopii mareczek nadaje ze w hooj ludzi. a hooj ludzi to dla mnie, szczegolnie w uto, oznacza ze do baru sie nie dopchasz wiec piwo zamawiasz szepczac do ucha czlowiekowi ktory sterczy przed toba, wciskasz kase w lape, prosisz aby podal dalej. nie idziemy wiec i poczekamy az sie rozluzni.
w tym czasie spotykam gwiazde polskiego dziennikarstwa. on wie/ja wiem, life goes on i zjawia sie mareczek.
no wlasnie... tomus i mareczek. przysiegam ze nagram ich konwersacje kiedys i powiesze na youtubie... zobaczycie sami... ;] przez nich zaczynam sie zastanawiac juz gdzie sa moje papieroski, kluczyki, ksiazeczki i inne pierdolki... jest zabawnie. zlosliwie i zabawnie.
w maju koniecznie musze sie wybrac do trojmiasta. zblizaja mi sie tam 4 festiwale wiec lepiej sie oswoic z tym wszystkim przed bo w trakcie to raczej najebany chodzic nonstop nie moge...
oraz: nie mowie ze jest super i generalnie juz mi nic nie dolega. owszem, sadzilem ze sukces jest blisko bo przez jakis czas udalo mi sie podchodzic do tematu na zasadzie bylo minelo, life goes on, jednak od paru dni wszystko wroclilo i mam permanentna myslowke wlaczona 24/7. to chyba dlatego ze moj misterny plan nie przebiega tak jabym chcial szybko, latwo i ect. kazda nowa poznana osobe porownuje do t. i mimo ze bardzo staram sie tego nie robic to i tak siedzac w knajpie niby slucham i rozmawiam a tak naprawde zastanawiam sie co by t. powiedzial.
i chyba masz racje mowiac ze trzeba swoje odchorowac. nic nowego na sile tylko zamknac stare sprawy wpierw.
ehhh...
did i say that i loathe you?
a tu prosz - takie rzeczy jednak dzieja sie naprawde... ehh... mr. hoffman to naprawde wielki aktor jest (o czym oczywiscie wiedzialem od dawna juz tylko mnie nikt sluchac nie chcial!!!).
anyway, spotkanie moje poszlo sie jebac (doslownie), wiec siedzimy sobie ze szczurem i pijac przypominamy sobie pare rzeczy:
- wziac za fraki - podniesc - rzucic o sciane - podniesc jeszcze raz itd.
z utopii mareczek nadaje ze w hooj ludzi. a hooj ludzi to dla mnie, szczegolnie w uto, oznacza ze do baru sie nie dopchasz wiec piwo zamawiasz szepczac do ucha czlowiekowi ktory sterczy przed toba, wciskasz kase w lape, prosisz aby podal dalej. nie idziemy wiec i poczekamy az sie rozluzni.
w tym czasie spotykam gwiazde polskiego dziennikarstwa. on wie/ja wiem, life goes on i zjawia sie mareczek.
no wlasnie... tomus i mareczek. przysiegam ze nagram ich konwersacje kiedys i powiesze na youtubie... zobaczycie sami... ;] przez nich zaczynam sie zastanawiac juz gdzie sa moje papieroski, kluczyki, ksiazeczki i inne pierdolki... jest zabawnie. zlosliwie i zabawnie.
w maju koniecznie musze sie wybrac do trojmiasta. zblizaja mi sie tam 4 festiwale wiec lepiej sie oswoic z tym wszystkim przed bo w trakcie to raczej najebany chodzic nonstop nie moge...
oraz: nie mowie ze jest super i generalnie juz mi nic nie dolega. owszem, sadzilem ze sukces jest blisko bo przez jakis czas udalo mi sie podchodzic do tematu na zasadzie bylo minelo, life goes on, jednak od paru dni wszystko wroclilo i mam permanentna myslowke wlaczona 24/7. to chyba dlatego ze moj misterny plan nie przebiega tak jabym chcial szybko, latwo i ect. kazda nowa poznana osobe porownuje do t. i mimo ze bardzo staram sie tego nie robic to i tak siedzac w knajpie niby slucham i rozmawiam a tak naprawde zastanawiam sie co by t. powiedzial.
i chyba masz racje mowiac ze trzeba swoje odchorowac. nic nowego na sile tylko zamknac stare sprawy wpierw.
ehhh...
did i say that i loathe you?
Saturday, May 06, 2006
przeglad prasy
"Oblężeni homoseksualiści"
Emerytki wspomagane przez skinheadów napadły na nocny klub, w którym bawili się homoseksualiści. Milicja musiała ewakuować uczestników imprezy specjalnie podstawionymi autobusami
Przed klubem, w którym miało się odbyć Mega Gay House Party zebrało się około 150, a według innych źródeł nawet 300 osób. Starsze panie z krzyżami i ikonami na przemian modliły się i krzyczały "Precz z pederastami! " i "Nie - dla zboczeńców". Tłum otoczył klub,wszyscy, którzy chcieli wejść do środka, byli odpychani.
Według portali internetowych homoseksualistów skinheadzi wystawili patrole na stacji metra oraz pobliskich ulicach i polowali na zmierzających na imprezę gości. Ci, którzy byli już w środku, znaleźli się w pułapce. Budynek był obrzucany jajkami, kamieniami i butelkami. Milicja pojawiła się po półgodzinie.
Funkcjonariusze radzili fotoreporterom, aby nie robili zdjęć: - Babcie są bardzo agresywne - przestrzegali. (...)".
"Rzepa"
2 maja 2006 r.
ciekawe jak sobie z babciami poradzilaby daniella ;]
Emerytki wspomagane przez skinheadów napadły na nocny klub, w którym bawili się homoseksualiści. Milicja musiała ewakuować uczestników imprezy specjalnie podstawionymi autobusami
Przed klubem, w którym miało się odbyć Mega Gay House Party zebrało się około 150, a według innych źródeł nawet 300 osób. Starsze panie z krzyżami i ikonami na przemian modliły się i krzyczały "Precz z pederastami! " i "Nie - dla zboczeńców". Tłum otoczył klub,wszyscy, którzy chcieli wejść do środka, byli odpychani.
Według portali internetowych homoseksualistów skinheadzi wystawili patrole na stacji metra oraz pobliskich ulicach i polowali na zmierzających na imprezę gości. Ci, którzy byli już w środku, znaleźli się w pułapce. Budynek był obrzucany jajkami, kamieniami i butelkami. Milicja pojawiła się po półgodzinie.
Funkcjonariusze radzili fotoreporterom, aby nie robili zdjęć: - Babcie są bardzo agresywne - przestrzegali. (...)".
"Rzepa"
2 maja 2006 r.
ciekawe jak sobie z babciami poradzilaby daniella ;]
does this not look like a "crap" to you ?!

uff...
oraz: pojde jednak na te randke dzis z tym co tak slodzi bardzo. tym samym odreaguje sobie wczorajsze rozmowki reczne jak i przyklejony do gemby super / kurwa / mega / mocnym / klejem, meczacy usmiech #6*.
oraz2: plyta wieczoru: muzykoterapia...
----------------------
*vide title.
Friday, May 05, 2006
uspie w sobie mysl o tobie, nie jestem juz aniolem...
wybuchne moze...
dzis w studio uslyszalem najnowszego husky'ego. jak wiadomo wszem i wobec z polskiej muzy bardzo cenie cala scene wroclawska. kiedy pierwszy raz uslyszalem 'chaos chaos in my head' zamarlem. bodek przez caly miesiac grudzien 2001 roku nie chcial mi powiedziec co to gra i kazal sie domyslic. 24 dni, 24/7, repeat one, szukam i wymyslam co to moze byc.
na gwiazdke sie dowiaduje ze to polska wlasnie. husky, wroclaw city.
ze jest cala plyta i tak sie to wszystko zaczyna...
twoj glos i twoje imie,
zgadnij co ja w tajemicy,
uda rozchylone...
2 lata pozniej bylem na jakims urlopie. wracam, stol po tygodniu zawalony tona papierow, jakies nowe plyty i jeden czarny cdr.
sluchajac tego czarnego zamieram. dzwonie z awantura co to jest i dlaczego nie wiem nic o nowych numerach... okazuje sie ze to nie pati tylko natalia. a natalia to tez wroclaw tylko ze z innego bandu. tego.
miasto na maksa,
nogi na wierzchu.
nikt mi tego nie zabroni...
od tamtej pory caly czas czekalem na dziewczyn duet. no i sie doczekalem. i dzis uslyszalem:
tylko tu...
tylko tak...
jakbys piescil mnie jezykiem...
twoj glos, ten glos
jakbys piescil mnie.
zdarza sie...
juz sie czesze... ;]


ze jest cala plyta i tak sie to wszystko zaczyna...
twoj glos i twoje imie,
zgadnij co ja w tajemicy,
uda rozchylone...
2 lata pozniej bylem na jakims urlopie. wracam, stol po tygodniu zawalony tona papierow, jakies nowe plyty i jeden czarny cdr.
sluchajac tego czarnego zamieram. dzwonie z awantura co to jest i dlaczego nie wiem nic o nowych numerach... okazuje sie ze to nie pati tylko natalia. a natalia to tez wroclaw tylko ze z innego bandu. tego.
miasto na maksa,
nogi na wierzchu.
nikt mi tego nie zabroni...
od tamtej pory caly czas czekalem na dziewczyn duet. no i sie doczekalem. i dzis uslyszalem:
tylko tu...
tylko tak...
jakbys piescil mnie jezykiem...
twoj glos, ten glos
jakbys piescil mnie.
zdarza sie...
juz sie czesze... ;]
Thursday, May 04, 2006

doris dorwala sie do plyt. siedzi i uklada. dla niej jest to relax (no ale co moze powiedziec czlowiek ktory uwielbia puzli ukladanie? - na urodziny kupie jej takie z 20 000 elementow - najlepiej z foto rafy koralowej - uwielbiam jak rzuca kurwami ;] ).
dla mnie ukladanie plyt to mordega. szybko mnie to meczy. gdy sie do takiej roboty zabieram najpierw lekki nerw nastepuje a za chwile wkurw totalny. odkladam. nie chce nie musze.
a tu prosz... doris rach ciach i wszystko zaczyna byc na miejscu. dvd w dvd, cd w cd etc. wszystko sie znajduje i wedruje na swoje miejsce. (nawet stary klasyk z pink video sie odnalazl - he he). nie kumam jak ona to robi...
anyway. najwazniejszym rezultatem dzisiejszych ukladanek jest odnaleziona tiga. swiecie bylem przekonany ze mi tego cdka maly gwizdna. przyjemna pomylka, nie powiem. pamietacie to? a to? no i oczywiscie: i'm gettin so hot... :]]]
no naprawde jestem zadowolony :]
oraz: z ta radoscia musze uwazac. w srodku nocy wczoraj marecki budzi sie, podchodzi i mowi ze slyszy zakazane piosenki kurwa.
nic... chwile sluchamy dalej. przed 4 dzwoni domofon. zamieram. w myslach szybki review rozkladu jazdy. jak w morde strzelil wszystko sie zgadza i wychodzi mi ze tylko jedna osoba moze o tej porze stac pod drzwiami.
wychodze...
(przystojny) pan ochroniarz uprzejmnie prosi o sciszenie muzy...
dreszcz minal...
oraz2: wybaczylem jej profanacje love hangover, chain of fools, baby love, ba... nawet jeki w say a little prayer tez wybaczylem, ale ta nadmuchana cycata lalunia poszla dalej i popelnila got to be real cheryl lynn. no tego to ja juz suce nie wybacze...
;]
Wednesday, May 03, 2006
od nocy, do nocy, az po noc...
moje specjalne zamowienia barowe (tylko prosze niech pani slucha uwaznie: poprosze cala szklanka lodu, cytryna i cola - slowo - 3 razy w zyciu pani posluchala i przyniosla to o co prosilem... zazwyczaj, na wlasne zyczenie robi rundke jeszcze raz) przyniosly efekt. ostra angina. od dnia polowy leze i sie lecze antybiotykami.
dzis kawalkiem mnie przesladujacym byly noce i dnie. najpierw w busie (no normalnie w jedna i w druga strone), w trafiku (czy ukazal sie jakis box z muza z rodzimych seriali???) i w taksowce pan sobie sluchal radio zlote przeboje.
a tam co ?
no oczywiscie...
(a jeszcze jak sobie przypomne ile przy tym wystepie bylo roboty...)
M. powie pewnie ze to jakis znak - ale ja kompletnie nie orientuje sie o co cho...
wiem jedno - jesli ta jebana wiosna sercowa ma i u mnie sie zjawic w tym roku (o czym mnie kazdy zapewnia) to niech sie kurwa streszcza.
bo do anginy zafunduje sobie gratisowo jakas goraczke i bede majaczyl ;]
albo co gorsza zrobie to co ostatnio - a to sie prosze panstwa, moim tu na kabatach baaaaaardzo nie spodobalo.
dzis kawalkiem mnie przesladujacym byly noce i dnie. najpierw w busie (no normalnie w jedna i w druga strone), w trafiku (czy ukazal sie jakis box z muza z rodzimych seriali???) i w taksowce pan sobie sluchal radio zlote przeboje.
a tam co ?
no oczywiscie...
(a jeszcze jak sobie przypomne ile przy tym wystepie bylo roboty...)
M. powie pewnie ze to jakis znak - ale ja kompletnie nie orientuje sie o co cho...
wiem jedno - jesli ta jebana wiosna sercowa ma i u mnie sie zjawic w tym roku (o czym mnie kazdy zapewnia) to niech sie kurwa streszcza.
bo do anginy zafunduje sobie gratisowo jakas goraczke i bede majaczyl ;]
albo co gorsza zrobie to co ostatnio - a to sie prosze panstwa, moim tu na kabatach baaaaaardzo nie spodobalo.
Monday, May 01, 2006
o ezu o ezu...

oraz:
ani szczur, ani doris, ani marecki, (m. a ty?) nie podzielaja mojego entuzjazmu dla w/w panow. nawet gdy katuje ich 'flashbackiem' fata.
phi...
'There's something natural in the way you touch me
it's a feeling that I can't describe
something mystic in that soul connection
something magic in your misty eyes'
oraz2:
ta pani to sie nazywa alice russell. a wspominam o niej bo jej kawalek 'munkaroo' jest obledny i cos czuje ze jeszcze o niej uslyszymy. i dobrze.
Saturday, April 29, 2006
T...
Sponsorem dzisiejszego wieczoru byla literka "T"...
Ten Tak...
Ten Też...
Ten Nie...
W utopi w piatki jak to w utopiii w piatki... leci Testosteron Kayah... Wywal z calego numeru slowo Testosteron, wtedy brzmi on tak jak lubie najbardziej teraz... tak po mojemu... ehhh... a tak mowilem i szczurowi i mareckiemu aby pilnowali abym sie nie upil... albo nie kumaja co sie do nich mowi albo ze mnie taki sprytny, kurwa, masochista...
oraz... Tomek - tez na T... ;]
Ten Tak...
Ten Też...
Ten Nie...
W utopi w piatki jak to w utopiii w piatki... leci Testosteron Kayah... Wywal z calego numeru slowo Testosteron, wtedy brzmi on tak jak lubie najbardziej teraz... tak po mojemu... ehhh... a tak mowilem i szczurowi i mareckiemu aby pilnowali abym sie nie upil... albo nie kumaja co sie do nich mowi albo ze mnie taki sprytny, kurwa, masochista...
oraz... Tomek - tez na T... ;]
Tuesday, April 25, 2006
fajne...

...Tak sobie żyję. Wstaję, tyram, kładę się. Wstaję. Ujdzie w tłoku. Cała masa ludzi tak żyje. Wstają, tyrają, kładą się. Wstają. Uchodzi im w tłoku. To teraz bardzo trendowe tak żyć. Tak jak ja. Nie znam celu tej gehenny. Gdy miałem szesnaście lat i rzucałem o mur butelkami po jabolach na koncercie Zielonych Żabek, wiedziałem po co żyję. Wiedziałem to o wiele lepiej niż dzisiaj, gdy wstaję, tyram i tak dalej...
Piotr Czerwiński ‘Pokalanie’.
Monday, April 24, 2006
Sunday, April 23, 2006
włóż róż...
jakos nie wiem czemu ale wszelakie miksy nowej madonny omijaja mnie szerokim lukiem... a tu prosz...
i jeszcze tvn chce ich sciagnac na swoj sopot... znow wakacje w trojmiescie sie szykuja... tym razem tylko zawodowo...
kurwa... ;]
i jeszcze tvn chce ich sciagnac na swoj sopot... znow wakacje w trojmiescie sie szykuja... tym razem tylko zawodowo...
kurwa... ;]
Dear.............

to look life in the face, always, to look life in the face and to know it for what it is.
at last to know it, to love it for what it is, and then, to put it away.
....., always the years between us, always the years.
always the love.
always the hours.
Friday, April 21, 2006

dostalem smsa od jednej z najblizszych mi i do tego les:
- adaś mam w luzku faceta. zadzwonie jutro -
urocze...
mialem wczoraj spotkanie. najpierw gadka szmatka lecz jesli chodzi o ten przypadek to tylko wyglad mial jakiekolwiek znaczenie. nie powiem, bylo nawet ok do momentu az w ruch poszedl popers. no nie kumam fascynacji tym preparatem, co gorsza kojarzy mi sie on nieodwracalnie z miejsami takimi jakie byly w "nieodwracalne" wlasnie, z boska monica b. dlatego gdy uslyszalem - zostan na noc - zastanawialem sie jak tu dyskretnie dac do zrozumienia ze raczej nie i ze nie moge i zeby tak to rozegrac aby glopio nie wyszlo. nie lubie takich akcji. krepujace.
w tym momencie zadzwonil marecki i wyciaga mnie na nocne zarcie w miasto. po wieczornych z nim rozmowach coraz czesciej dochodze do wniosku ze w obecnej sytuacji z (definitywnym) ex wszelkie deklaracje pozostania w przyjemnych relacjach towarzyskich sa gowno warte i dalece odbiegajace od rzeczywistosci.
w mojej sytuacji (z naciskiem na mojej) logika i pragmatyzm musza wziac gore. a jak tylko wezma to na pohybel...
oraz:
przypomnialo nam sie jaka to z mareckim mialem wpadke kiedys... tzn. on mial wpadke na mnie i malego kiedy to wrocil z robo do domu i chcal obejrzec tv albo jakes inne tam cos tam... upssss... od tamtego momentu z czystym sumieniem moge polecic go na wspolokatora. jesli drzwi do twojego pokoju sa zamkniete napewno juz do niego nie wejdzie. ;]
oraz2:
po nocnych polakach rozmowach - nie do wiary ale jednak - doszedlem do wniosku ze jest ktos kto zna sie na fajnej muzie prawie tak dobrze jak i ja... ;] oto otrzymany i rozwalajacy na lopatki hit najblizszych dni...
Thursday, April 20, 2006
not over you yet :]

Placebo, Basement Jaxx, Ladytron, Groove Armada, Skin, Sigur Ros i inni. innych widzialem lub nie. a na tych czekam bo:
Placebo - bo za wszystko a w szczegolnosci za MY SWEET PRINCE no i za PIERROT THE CLOWN z najnowszej ich plyty...
Basement Jaxx - bo nie widzialem jeszcze...
Groove Armada - bo z ciekawosci...
Skin - bo wiadomo...
Sigur Ros - bo blisko im do Mum i ciekawi mnie jak "Takk" zabrzmi na lotnisku ;]
oraz dostalem taki zapomniany dawno numer... super! not over you yet, not trying to forget...
p/s
o diane chyba bedzie oddzielna notka soon...
Wednesday, April 19, 2006
i want to break free

paniczny strach w sobie czuje. wiem - irracjonalny, wiem - bezpodstawny, wiem. ale jednak... wystarczy ze zapatrze sie w jakis punkt na chwile i od razu wlacza mi sie myslowka. a za nia idzie dreszcz. za tym co i jak bylo tesknie najbardziej i boje sie ze juz wiecej sie tak/tego nie poczuje... wiem, wiem. poszukam w sobie guzika THINKING OFF... bedzie ok.
bedzie ok bo juz idzie ku dobremu. bo juz nie tesknie non-stop. tzn. teraz skupiam sie na sobie a nie na nim. zaczynam robic wszystko z mysla o sobie, mysle o tym co robie, jak robie, pisze na kompie pelne zdania od poczadku do konca i nie wplatam w nie bezzwiednie jego imienia.
oraz chce isc na koncert kultu. na muzyke mojego dziecinstwa, pierwszych piw, pierwszego zielska i chce spotkac znajomych starych . tak starych ze juz nawet przestalem ich wspominac.
i want to break free...
Tuesday, April 18, 2006
calkowicie normalne jest
niemockurwajegomaczapomniec.....................
oraz: przejzawszy w trafiku dzis "o sztuce milosci" fromma juz wiem skad mam takie wielkie cisnienie na duet...
ehh...
oraz: przejzawszy w trafiku dzis "o sztuce milosci" fromma juz wiem skad mam takie wielkie cisnienie na duet...
ehh...
przejscia, przejscia i po przejsciach. byl dym i sie skonczyl - zostaly zale i rozpacz wielka ktora zmienia sie powoli w dzialanie pt "no to jak uprzykrzyc zdrajcy zycie". ale trudno... zawodowo twardy jestem wiec luz jakis na to mam. zebym jeszcze tylko w prywacie tylko jakis taki miętki nie byl - bylo by super.
dobrze chociaz ze nowe robo bardzo ok generalnie.
ostatnie dni mijaly leniwie. tak jabym sluchal terry'ego calliera 24/7. ehh... ten pan to dopiero klasyk. jak dla mnie jeden z najlepszych soulowych glosow ever!. jak on zaslpewa - no to koniec. jesli chcecie rozwalic kogos juz na pierwszej randce, to terrym - tylko terrym... a jak dolozycie do tego jeszcze mix terrego zrobiony przez zero 7 - to nie ma zmiluj, kazdy/a jest wasz (no chyba ze wasz target pokreci nosem i zapyta - calkiem serio i na powaznie - czy moze nowej pink! nie masz? - wtedy dzwoni ci telefon, musisz isc juz teraz i natychmiast, twoj pies wszedl na drzewo albo zapomniales i koniecznie musisz sobie przypomniec gdzies...)
M. ponownie odkrywa uroki interetu. dokladniej czatow. nieudolne wyrwy uskuteczniane przez jakis tam, wprowadzaja M. w zadziwienie wiec pozostaje mi jedynie mozolne tlumaczenie o co w tym wszystkim chodzi. - a ze sam sie w tym gubie, spedzamy czas a gadaniu ze soba o tym jak to z tym wszystkim jest... slabo oczywiscie. np. zalozylem profil - wchodza mi na niego tylko sodomici i fetysze roznej masci na dodatek z propozycjami... ehh...
a gdzie ci zwyczajni, normalni? hę? gdzie ci w ktorych zakochac sie mozesz nie od razu bo to nigdy nie wypala, tylko po chwili...? no gdzie szukac?
w piatek staralem sie kontrolowac swoje objawy uzaleznienia od alkocholu ;] wsadzilem rece pod tylek i nie zwrocilem pani z miedzy uwagi - no nawet sie wzialem i nie zajaknlem slowem c z e k a m...
rece nie lataly wiec niekontrolowanie, skonczylem ulice marzycieli i kiedy sie laskawa/wie pojawila niosac dla mnie na tacy, profilaktycznie od razu zamowilem kolejke raz jeszcze. przyszla M. ktora nabyla droga kupna super profesjonalny aparat foto i jej nowy plan to ukonczenie kursu mlogego fotografa. chcac nie chcac jestem jej obiektem. chodzac po wawie trafilismy na stary, rozwalony magazyn teatru wielkiego. resztki dekoracji, drzwi, kurtyny etc. ciekawe dosyc miejsce...
wychodzac zaczepila nas policja. M. zdziwiona - o co cho ? zadaje serie pytan czemu, co, ale jak i za co?. nie uslyszawszy zadnej satysfakcjonujacej jej odpowiedzi zaczela polemike.
policeman na pytanie po co tam byliscie? uslyszal historie wczorajszego rozstroju zaladka M. i co za tym idzie skutkow ubocznych majacych swoj poczatek w jelicie cienkim a konczacym sie tam i ówdzie. dostal propozycje wziecia probek - tak just in case...
w sobote mialem randke - run forest, run... (od teraz beda spotkania... jak mi sie zechce umowic raz 3 to wtedy bedzie to randka).
oraz: sprzet w noc sobotnia okupowala reni... tak - reni tez ma kawalki. takie wiecie jakie... oczywiscie wszystko potoczylo sie samo przy wielkim moim sprzeciwie, niecheci i generalnie byciu przeciw i bardzo na nie...
@ wyslany na (jak na razie) poste restante. (na razie) takze wydazenie to skwapliwie odchaczone zostalo w notesie 'gupoty'.
aha - no i marecki zakomunikowal ze skorzysta z oferty i wprowadza sie do mnie i szczura na czas jakis... taki lajf to oto...
dobrze chociaz ze nowe robo bardzo ok generalnie.
ostatnie dni mijaly leniwie. tak jabym sluchal terry'ego calliera 24/7. ehh... ten pan to dopiero klasyk. jak dla mnie jeden z najlepszych soulowych glosow ever!. jak on zaslpewa - no to koniec. jesli chcecie rozwalic kogos juz na pierwszej randce, to terrym - tylko terrym... a jak dolozycie do tego jeszcze mix terrego zrobiony przez zero 7 - to nie ma zmiluj, kazdy/a jest wasz (no chyba ze wasz target pokreci nosem i zapyta - calkiem serio i na powaznie - czy moze nowej pink! nie masz? - wtedy dzwoni ci telefon, musisz isc juz teraz i natychmiast, twoj pies wszedl na drzewo albo zapomniales i koniecznie musisz sobie przypomniec gdzies...)
M. ponownie odkrywa uroki interetu. dokladniej czatow. nieudolne wyrwy uskuteczniane przez jakis tam, wprowadzaja M. w zadziwienie wiec pozostaje mi jedynie mozolne tlumaczenie o co w tym wszystkim chodzi. - a ze sam sie w tym gubie, spedzamy czas a gadaniu ze soba o tym jak to z tym wszystkim jest... slabo oczywiscie. np. zalozylem profil - wchodza mi na niego tylko sodomici i fetysze roznej masci na dodatek z propozycjami... ehh...
a gdzie ci zwyczajni, normalni? hę? gdzie ci w ktorych zakochac sie mozesz nie od razu bo to nigdy nie wypala, tylko po chwili...? no gdzie szukac?
w piatek staralem sie kontrolowac swoje objawy uzaleznienia od alkocholu ;] wsadzilem rece pod tylek i nie zwrocilem pani z miedzy uwagi - no nawet sie wzialem i nie zajaknlem slowem c z e k a m...
rece nie lataly wiec niekontrolowanie, skonczylem ulice marzycieli i kiedy sie laskawa/wie pojawila niosac dla mnie na tacy, profilaktycznie od razu zamowilem kolejke raz jeszcze. przyszla M. ktora nabyla droga kupna super profesjonalny aparat foto i jej nowy plan to ukonczenie kursu mlogego fotografa. chcac nie chcac jestem jej obiektem. chodzac po wawie trafilismy na stary, rozwalony magazyn teatru wielkiego. resztki dekoracji, drzwi, kurtyny etc. ciekawe dosyc miejsce...
wychodzac zaczepila nas policja. M. zdziwiona - o co cho ? zadaje serie pytan czemu, co, ale jak i za co?. nie uslyszawszy zadnej satysfakcjonujacej jej odpowiedzi zaczela polemike.
policeman na pytanie po co tam byliscie? uslyszal historie wczorajszego rozstroju zaladka M. i co za tym idzie skutkow ubocznych majacych swoj poczatek w jelicie cienkim a konczacym sie tam i ówdzie. dostal propozycje wziecia probek - tak just in case...
w sobote mialem randke - run forest, run... (od teraz beda spotkania... jak mi sie zechce umowic raz 3 to wtedy bedzie to randka).
oraz: sprzet w noc sobotnia okupowala reni... tak - reni tez ma kawalki. takie wiecie jakie... oczywiscie wszystko potoczylo sie samo przy wielkim moim sprzeciwie, niecheci i generalnie byciu przeciw i bardzo na nie...
@ wyslany na (jak na razie) poste restante. (na razie) takze wydazenie to skwapliwie odchaczone zostalo w notesie 'gupoty'.
aha - no i marecki zakomunikowal ze skorzysta z oferty i wprowadza sie do mnie i szczura na czas jakis... taki lajf to oto...
Wednesday, April 12, 2006
rat's view of the living*...
"takie własnie sa zwiazki z kurwami"
---------------------------------------
*apropos wczorajszej randki mojej...
---------------------------------------
*apropos wczorajszej randki mojej...
Tuesday, April 11, 2006
disown me, go ahead disown me...

sarah miles miala z lekka przerabane. oto bedac w zwiazku z bezplciowym, nudnym i bardziej drewnianym niz las kolesiem, wdala sie w romans z jego kumplem. ten byl i sexi, i kumaty i mial gadane. caly ralph fiennes normalnie. gerneralnie milosc, pozadanie, zdrada i zazdrosc. takie zycie. swietny film neila jordana godny polecenia i to pytanie: czy kochajac kogos najbardziej na swiecie mozesz go odtracic w imie dealu z bogiem (jak w filmie) czy pragmatyzmu i logiki (jak w zyciu). no wlasnie...
procz maryski carey, do listy NA NIE, marecki kaze mi dolozyc ostatnie malego @ z soboty. jedna odpowiedz byla:
czego ? jak jest sprawa to slucham...
i cisza na laczu od 2 dni. hmmm...
eee tam. nie przejmowac sie. podiac decyzje jak mrs. miles i bedzie z gorki. w trakcie pielegnowac rozwoj romansu nowego (jak terapeuta krdr kazal ;) i do wakacji sie zagoi.
a propos romansu rozwoju. znalazlem pod nosem piękną knajpe z fajną muzą, pysznym zarciem i nie ulomna obsluga... no bomba. i jeszcze to tak wyglada... :]
Sunday, April 09, 2006
kazimierz i hanna

co roku, na pierwsze dni wiosny, wybieramy sie do fryzjera w kazimierzu. to rutyna juz, maly rytulal wrecz. kto tam jadl ten wie ;]
oraz wieczorem spotkanie, uto, tra la la la, i 10 majli od tomka z "sambą..." hani bannaszak w zalaczeniu...
no teskni pan, teskni... a nie mowilem ze tak bedzie ;]
Saturday, April 08, 2006
i'm going to see this :]
Aug. 1 London Wembley Arena - tickets ordered - nothing really matters now - yes, yes, yes!!!
:]
oraz: dostalem skin w remixie scumfroga... no bomba. dzieki dobry czlowieku.
:]
:]
oraz: dostalem skin w remixie scumfroga... no bomba. dzieki dobry czlowieku.
:]
Subscribe to:
Posts (Atom)