Friday, December 29, 2006

'... mlodziutki, drobny, chlopiecy i kruczowlosy ben whishaw laczy w doskonalej proporcji pozor niewinnosci i nieswiadomosci z odsesyjnym spojrzeniem. doprawdy, trudno nie pasc przed nim na kolana'.

juz sobie wyobrazam mojego ulubionego krtytyka gdy pada na kolana i...
ehh... :]
oraz: TR Warszawa: w przygotowaniu są Anioły w Ameryce Tony'ego Kushnera w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego (premiera w lutym 2007).
no - to pojawila sie pierwsza rzecz na ktora czekam w 2007.

podsumowania nie bedzie. bo tak naprawde nic sie az tak duzego nie ukazalo. jedynie zwrocilo uwage.
np. taka joanna newsom ktora przesluchalem za namowa. polecam. matthew herbert nagral bardzo romantyczny scale i utwierdzil swoja pozycje w moim subiektywnym topie najlepszych obecnie na rynku. yo la tengo wyslapili w dziewczynach z gilmore (i tu od razu powiem, ze nie zdazylem sobie kupic 6 sezonu na dvd bo dzicy przed swietami wykupili - jednak sie okazalo ze cala partia jaka warner wystawil na rynek z grudniowa premiera byla wadliwa wiec teraz przyjmuja zwroty a nowy shipout 6 czesci bedzie pod koniec stycznia - to sie nazywa sprawiedliwosc!).
generalnie w zagranicy to byl rok nie plyt jako calosci ale pojedynczych numerow. procz wymieninych wyzej nie bylo nie bylo zadnego nowego antonego czy roisin - jako calosci ktora rozlozyla by mnie na lopaty. byly 2 fajne powroty (archive i jego lights oraz mary j. blige). o polakach nie pisze bo... ;]
w kinie Brokeback Mountain i dlugo dlugo nic.
i tyle.
jak tak siadlem na dupie i zrobilem sobie bilans 2006 to mi wyszlo na zero. rowne zero. bo w zawodzie to mam wreszcie to, co i gdzie zawsze chcialem, a w prywacie, no coz... :]
ehhh.... go to sleep may your sweet dreams come true... czego sobie i panstwu bardzo zycze.

No comments: