przejscia, przejscia i po przejsciach. byl dym i sie skonczyl - zostaly zale i rozpacz wielka ktora zmienia sie powoli w dzialanie pt "no to jak uprzykrzyc zdrajcy zycie". ale trudno... zawodowo twardy jestem wiec luz jakis na to mam. zebym jeszcze tylko w prywacie tylko jakis taki miętki nie byl - bylo by super.
dobrze chociaz ze nowe robo bardzo ok generalnie.
ostatnie dni mijaly leniwie. tak jabym sluchal terry'ego calliera 24/7. ehh... ten pan to dopiero klasyk. jak dla mnie jeden z najlepszych soulowych glosow ever!. jak on zaslpewa - no to koniec. jesli chcecie rozwalic kogos juz na pierwszej randce, to terrym - tylko terrym... a jak dolozycie do tego jeszcze mix terrego zrobiony przez zero 7 - to nie ma zmiluj, kazdy/a jest wasz (no chyba ze wasz target pokreci nosem i zapyta - calkiem serio i na powaznie - czy moze nowej pink! nie masz? - wtedy dzwoni ci telefon, musisz isc juz teraz i natychmiast, twoj pies wszedl na drzewo albo zapomniales i koniecznie musisz sobie przypomniec gdzies...)
M. ponownie odkrywa uroki interetu. dokladniej czatow. nieudolne wyrwy uskuteczniane przez jakis tam, wprowadzaja M. w zadziwienie wiec pozostaje mi jedynie mozolne tlumaczenie o co w tym wszystkim chodzi. - a ze sam sie w tym gubie, spedzamy czas a gadaniu ze soba o tym jak to z tym wszystkim jest... slabo oczywiscie. np. zalozylem profil - wchodza mi na niego tylko sodomici i fetysze roznej masci na dodatek z propozycjami... ehh...
a gdzie ci zwyczajni, normalni? hę? gdzie ci w ktorych zakochac sie mozesz nie od razu bo to nigdy nie wypala, tylko po chwili...? no gdzie szukac?
w piatek staralem sie kontrolowac swoje objawy uzaleznienia od alkocholu ;] wsadzilem rece pod tylek i nie zwrocilem pani z miedzy uwagi - no nawet sie wzialem i nie zajaknlem slowem c z e k a m...
rece nie lataly wiec niekontrolowanie, skonczylem ulice marzycieli i kiedy sie laskawa/wie pojawila niosac dla mnie na tacy, profilaktycznie od razu zamowilem kolejke raz jeszcze. przyszla M. ktora nabyla droga kupna super profesjonalny aparat foto i jej nowy plan to ukonczenie kursu mlogego fotografa. chcac nie chcac jestem jej obiektem. chodzac po wawie trafilismy na stary, rozwalony magazyn teatru wielkiego. resztki dekoracji, drzwi, kurtyny etc. ciekawe dosyc miejsce...
wychodzac zaczepila nas policja. M. zdziwiona - o co cho ? zadaje serie pytan czemu, co, ale jak i za co?. nie uslyszawszy zadnej satysfakcjonujacej jej odpowiedzi zaczela polemike.
policeman na pytanie po co tam byliscie? uslyszal historie wczorajszego rozstroju zaladka M. i co za tym idzie skutkow ubocznych majacych swoj poczatek w jelicie cienkim a konczacym sie tam i ówdzie. dostal propozycje wziecia probek - tak just in case...
w sobote mialem randke - run forest, run... (od teraz beda spotkania... jak mi sie zechce umowic raz 3 to wtedy bedzie to randka).
oraz: sprzet w noc sobotnia okupowala reni... tak - reni tez ma kawalki. takie wiecie jakie... oczywiscie wszystko potoczylo sie samo przy wielkim moim sprzeciwie, niecheci i generalnie byciu przeciw i bardzo na nie...
@ wyslany na (jak na razie) poste restante. (na razie) takze wydazenie to skwapliwie odchaczone zostalo w notesie 'gupoty'.
aha - no i marecki zakomunikowal ze skorzysta z oferty i wprowadza sie do mnie i szczura na czas jakis... taki lajf to oto...
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment