Rubik to bezczelna koscielna agitacjia dla niedojebanych. Juz po kilku minutach jego występu, pozium cukru spadł mi tak dramatycznie nisko, że nie byłem w stanie podniesć szczęki z podłogi która opadła gdy chór spiewał "nie zdradzaj żony, nie zdradzaj męża".
Straszne. Pióra w dupie mandaryny i generalnie cale jej SHOW przyćmiewają jej braki wokalne. A u rubika nie ma nic. Żadnego ptk zaczepienia aby móc powiedzieć że cos w tym jest. Gówno nie ma nic.
A na dodatek, najańszy bilet na koncert w kongresowej kosztuje 120 pln. Sala była pełna. Od początku roku Rubik zagrał w pałacu już 6, wyprzedanych (sic!) koncertów.
Może trzeba ludziom oficjalnie mówić że są idiotami?
Po rubiku - Muchy (www.myspace.com/muchyband). Koncercik w trójce przerażająco słaby. Musiałem zachowywać sie jak dupek z wytwórni mówiąc że mają potencjał etc tyle że chce ich jeszcze zobaczyć na jakieś dużej sztuce.
Szkoda - mam już dla nich 2 duże festiwale i kontrakt w ręku - ale się nie popisali. Pozatym chciałbym popracować sobie z jakimś rockowym bandem. No chociaż z much basistą... ;]
A po Muchach - Renton.(www.myspace.com/rentonrox). Dobrze śpiewający wokalista w obcisłym, różowym podkoszulku i nie głupie, energetyczne granie.
Po koncertowym wieczorze - najebka w kulturze.
w trakcie uslyszalem timberlejka ktorego nie znałem, a który okazał się być nie timberlejkiem co mi kompletnie nie przeszkadza bo już zdążyłem sie zakochać, i przy goleniu spiewam sobie to:
Robin Thicke - Lost Without You
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment