Monday, January 22, 2007

teraz popatrz jak mnie nie ma, może zrobi ci się nie dobrze...

************************************************
nie wiem czy to byl sen czy jawa. w sumie cos niby pamietam, nie moment, nie sytuacje. mam w glowie echo wypowiedzi z przed lat - mojej albo kogos - ze fatum moim na zycie cale bedzie imie tomek...
************************************************

ladujemy w toronto.
pytam po co?... czemu nie gdzies indziej? czy z kims sie umowil i jesli tak to czemu ja mam cierpiec?. przeciez pamieta chyba co tam graja, jak graja i kto tam przychodzi...
szczur jedyne co ma do powiedzenia na moje zale to te swoje idiotyczne oj tam, oj tam...
dochodzimy.
dyskretne przywitanie z barmanem... - musze to zakonczyc - zamawiamy piwo - szczur znika w tlumie, ja siedze w rogu sali - niech mnie nie widza, niech sie nie ocieraja...
wypilem swoje piwo - szczura nie ma - zamawiam nastepne. patrze na nich. jacy sa. nie z wygladu. staram sie zobaczyc cos wiecej z ich twarzy. jacy sa. szczesliwi, zadowoleni, pogodzeni, smutni?
smutni.
nawet pary sa smutne. solisci zerkaja na wszystkich obok, pary rowniez. przygnebiajacy widok. jakbym te piwo zamienil na wodke. do dna - od razu - znieczulic sie natychmiastowo.
podchodzi szczur i szepcze. sweet_potato tu jest...


************************************************
spotkalismy sie we wrzesniu jakos. 3 lata temu. w knajpie duzo ludzi. przy stole naszym kilka grup. on w jednej, ja w innej. siedzial na samym koncu. najdalej jak to tylko mozna sobie wyobrazic.
zerkalismy na siebie i tyle..
kolejne spotkanie w grupach pare tygodni pozniej.
jest.
zaczelismy rozmawiac. sie zaczelo.
w tym samym czasie gloria mowi ze znalazla mi faceta. ze fajny, zlosliwy, wpadajacy w chamstwo wrecz i musze go uteperowac.
kto to pytam?
jakis 20 latek z 3miasta... ale fajny...
ze sweetem spotykalem sie jakies 2 miesiace. niegdy nic sobie nie powiedzielismy oficjalnie.
ale na pierwszy dzien swiat grudniowych przyjechal do mnie.
spedzilismy ze soba caly tydzien. planowalismy sylwestra w le ma.
w sylwestra zapadl sie pod ziemie. przestal odbierac telefony, nie odpowiadal na smsy. 2 dni bez odpowiedzi. postanowilem ze 3 nie bedzie.
trudno.
zaczalem rozmawiac z 20latkiem z 3city.
po paru pierwszych tygodniach 2004r. Rozmawiam z koniem-poprostu-koniem. mowi ze slaby jestem bo wyrywam zajetego kolesia.
- yyyy ???
- no tak - przeciez Tomek (Sweet_Potato) ma kolesia. koles byl w stanach przez chwile ale na poczatku roku wrocil do polski.
opadla mi kopara. ale co tam - jest inny tomek - fajny - tyle ze daleko.
sweet pozniej probowal wrocic. przepraszal, proponowal...
nie bylo mozliwosci - oficjalnie bylem z 20latkiem z 3city juz.
***********************************************

poszlismy ze szczurem na parkiet. dojzalem go - nic sie nie zmienil. t
duzo do mnie na tym parkiecie powrocilo. duzo za duzo.
musialem zmienic lokal - od razu. natychmiast.
taxi i do utopi.
....
banalnie isc do niego/do mnie i go zerznac ?
a moze cos z tego by udalo sie sklecic...
pytam wiec czy da mi swoj numer telefonu.
daje nuemr, podaje reke i sie przedstawai:
- tak btw na imie mam Tomek...

i podchodzi szczur...
i zabiera mnie do domu.

oraz: ...pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo bez słowa i snu w zachwycie nocą a bliskość rozproszy nasz strach przed ciemnością...

No comments: