Sunday, December 17, 2006

biorac pod uwage wydarzenie z samego rana, caly dzien bylem w stanie nieprzysiadalnym - bez kija nie podchodz.
szczur to wyczul chyba i sie zastosowal zastawiajac mnie na cala sobote samego.
no i co robic... przeciez sprzatal nie bede...
nie spie od 5.08, czas sie dluzy niemilosiernie. nuda nuda i wzrok na telefon ktory mowi do mnie zadzwon, zadzwon, wes mnie do reki i to zrob...
dobra - moze usne. tyle tylko, ze co zasypiam to snie. oczywiscie zamiast bycia moim ulubionym supekbohaterem z x mena w wersji male, plywania jako delfin, bycia tarzanem z pieknym jonem zamiast jane u boku i inne wymyslne historie - snie tylko o jednym. i budze sie od razu, wkurwiony jeszcze bardziej.
i nagle - i kompletnie niespodziewanie dostaje obiawienia. przeciez dzis sobota. przeciez mielismy isc pic. przeciez jak sie spotkamy to sie uchlam do nieprzytomnosci, wytancze, wybawie, zapomne - no i moze porucham.
ustawiamy sie na wieczor.
no a co robic przez ten czas? czym odgonic od siebie mysli?
wiem!!! i jak klasyczna ciotka pognalem na zakupy.
kupilem 3 ksiazki, rozne kremy, zele, olejki zapachowe, odswierzacze powietrza, swieczki, cisnieniomierz, wino, kawy rozne...
zero konkretow, zadnych spodni, butow etc.
same... hmmm... gadzety.
nie zdazylem sie obejzec a wybila 20.

szczur o wyjsciu powinien byc poinformowany ok 2 miesiace przed, aby w spokoju mogl przebierac i dobierac majtki jakie ma zalozyc, spodnie (ktore przeciez te majtki zakryja - no ale nic nie mowie...), podkoszulki, umyc zeby i kazdy por na swym ciele, a co najwazniejsze wyzelowac i wymodelowac KAZDY wlos na swojej glowie...
slownie kazdy...
oddzielnie...
i jak mu mowie szybciej szczurze...
myszko...
tomus pospiesz sie...
tomek...
tomasz...
kurwa jego mac ile bedziesz tam siedzial???
to on na wszystko odpowieda, ze wlasnie konczy i juz za chwile bedzie gotowy.
do kulturalnej lecimy spoznieni.
kaska, popijajac martini (bo kaska nie pija nic co kosztuje mniej niz 100 zeta za butelke) czeka na nas - o dziwo cierpliwie. bez zbednych kurtuazji zaczynamy pic.
po godzinie dojezdza marzena a o 24:00 zaczyna sie wielkie swieto - szczura urodziny.
mielismy w planach wizyte w wielu miejscach tej nocy. skonczylo sie na starterze w cafe i balowaniu do samego rana w uto.
ehh - co to byly za balety... wyrywanie, alko, homo calowanie na parkiecie, alko, macanki, alko, cacanki, alko...
a dzis ktos ma kaca...
moralnego...
i najwieksza niespodzianka wieczoru ???
ten ktos to nie ja... ;]

1 comment:

karola said...

Ciƛnieniomierz to chyba nie dla Ciebie??? :X
Aha - Nightcrawler rulezzzzzzzz;P