Sunday, October 15, 2006

tosmy sobie ze szczurem pogadali...

to raz.
dwa, ze w przedpokoju wisi kurtka. wisi ona tam odkad pamietam. biala - nie moja -wiec szczura zapewne. a ze wieszakow na kutrki w przedpokoju ci u nas dostatek to niech sobie wisi co mi tam...
wisi wiec sobie, wisi i wisi...
pytam sie dzis szczura - twoje to?
- nie, myslalem ze twoje...
- no nie moje.
to czyje?

przymierzam...
1. nie dominika bo za duza...
2. nie macka bo za duza...
- nie marka...
3. szczura gachow tez nie...
sprawdzam wiec w myslach kto mogl jeszcze tu u nas kurtke zostawic...
4 NIE...
okazuje sie, ze przed pakowaniem wszystkiego w pudla, pozniejszym ich topieniem, darciem, mieleniem, tluczeniem, cieciem i rytualnym spaleniem na koniec, cos zdolalo sie jednak uchowac.
wisi sobie szmata tak posrodku salonu tyle czasu i zerka...
chyba jej wyjade...
smieszne nie ?

4 comments:

Anonymous said...

dosyc :)

Anonymous said...

Tylko dwóch facetów mogło tak zrobić:D Jeszcze trochę, mole by ją zżarły i byłoby po problemie ;P Ewentualnie, jeśli długo nie była prana, mogłaby rozwinąć własny ekosystem i sobie pójśc ;P

Anonymous said...

no moja na pewno nie
ale macie burdel!
i jeszcze o tym pisac!

Morph said...

nie burdel... tylko nie burdel...