ostatnio na kabatach mamy prawdziwa bitwe muzyczna. szczur zaczal sciagac z sieci najwieksze polskie hity ...ever!
jarocka irena, villas viola, beti kozidrak , irene santor, edi geppert i w hooj innych...
no i niestety, czasami -przyznaje, ale TYLKO czasami- moje modern tracks podawane z odpowiednim, i jak bardzo wyszukanym komentarzem:
-to jest fajne a nie tamto co leci kurwa ...
nie tylko nie spotykaja sie z naleznym im szacunkiem i uwielbieniem od pierwszej nuty,ale przygrywaja z takim np:
Wymyśliłam Cię nocą przy blasku świec
Nauczyłam się Ciebie po prostu chcieć
Wystarczyła mi chwila niewielka
Byś imię miał, byś po prostu się stał...
very, very ...ze tak powiem, friendly.
ale co tam. cudze chwale swego nie znam wiec trudno, przynajmniej wiemy co robimy w najblizszy piatek o 20:15 wieczorem... ;]
tymbardziej, ze tvp (znow) postanowilo, ze w tym roku beda (znow) robic szoł w stylu oscarowym.
Ohhh... jak strasznie te ich starania lubie... dzielenie sie garderoba, braki mikrofonow, proby wleczace sie w nieskonczonosc i praca z ludzmi z wczesnego prl (w tym miejscu pragne goraco podziekowac wszystkim za telewizje komercyjne w polsce...)
oraz: ekscytacja u mnie tym wieksza, ze w tym roku pierwszy raz to wszystko przed telewizorem a nie pod opolska scena.
jedno jest tylko pewne i niezmienne: dym po tym :]
Wednesday, May 31, 2006
a dominik i ja przez cala noc...
kolejna z rzedu z reszta... :]
oraz krdr: robie pozyczke oki??? :] bo strasznie mi sie podoba...
a czytajacy jak nie znaja to niech sluchaja z glosnikiem na fulla - bo, mowie wam -to jest kurwa dobre!!! (zapytalem darka ile tego sprzedali w polsce: 91 szt. sic!)
oraz krdr: robie pozyczke oki??? :] bo strasznie mi sie podoba...
a czytajacy jak nie znaja to niech sluchaja z glosnikiem na fulla - bo, mowie wam -to jest kurwa dobre!!! (zapytalem darka ile tego sprzedali w polsce: 91 szt. sic!)
Monday, May 29, 2006
haven't you heard absence makes the heart grow fonder, haven't you heard nothing good comes overnight... ?
szczur, uwolniwszy sie od namolnego fana swego (kolejny co szczura przed chwila zobaczyl i wyrwac chce... bo tak wlasnie jest, ze jak szczur do klubu wejdzie to sie opedzic nie moze... no chyba ze mu takze ktos w oko wpadnie najlepiej taki mr. K - o czym dalej bedzie), podchodzi, zostawia rzeczy moje z szatni przytargane i na kabaty jedzie pierwszym metrem.
zabralismy sie i my... tyle ze pieszo... najpierw sniadanie w szpilce, potem znow w kierunku bankowego...
no ze trzy godziny go odprowadzalem, ale na wieczor umowilismy sie w tombie. oczywiscie sie spoznilem... (here i am), na dole koncert jakis trans-angoli. chwila odsluchu -slabo- korzystamy z okazji ze na gorze pustki, zasiedamy na kanapach...
mialem wrocic ostatnim metrem, zadnemu jednak nie chcialo sie wychodzic... po koncercie na naszym pietrze zrobili karaoke...
ok - sila wyzsza - dobry moment na wyjscie...
zamiast na dol do szatni, idziemy pietro wyzej... i tak do 2 nie moge sie od czlowieka oderwac.
w tym przypadku wszystko dozuje (vide title)... chociaz jak tak czasmi mowi to ja mysle tylko o tym co mu zrobie jak go zlapie.
czy wiecie jak fajna jest starowka noca? a ze najepsze zapiekanki na emili plater tylko i to w wersji full dodatki?
wracam do domu... przychodzace smsy wprawiaja mnie w jeszcze lepszy nastroj.
dzis umawilismy sie na zarcie na miescie a po nim zalatwiamy pare spraw kazdego tyle ze razem.
niebezpiecznie zaczyna mnie to wszystko bardzo krecic, tak jak kreci 'less is more' joss stone.
ehhh...
oraz: u panow w domu wywolalem depreche. mareczek prosi o line juz na sam moj widok a szczur poszedl za ciosem i postawil wszystko na jedna karte zadajac kurtyzanie (mr.K.) pytanie czy wierna mu bedzie...
zabralismy sie i my... tyle ze pieszo... najpierw sniadanie w szpilce, potem znow w kierunku bankowego...
no ze trzy godziny go odprowadzalem, ale na wieczor umowilismy sie w tombie. oczywiscie sie spoznilem... (here i am), na dole koncert jakis trans-angoli. chwila odsluchu -slabo- korzystamy z okazji ze na gorze pustki, zasiedamy na kanapach...
mialem wrocic ostatnim metrem, zadnemu jednak nie chcialo sie wychodzic... po koncercie na naszym pietrze zrobili karaoke...
ok - sila wyzsza - dobry moment na wyjscie...
zamiast na dol do szatni, idziemy pietro wyzej... i tak do 2 nie moge sie od czlowieka oderwac.
w tym przypadku wszystko dozuje (vide title)... chociaz jak tak czasmi mowi to ja mysle tylko o tym co mu zrobie jak go zlapie.
czy wiecie jak fajna jest starowka noca? a ze najepsze zapiekanki na emili plater tylko i to w wersji full dodatki?
wracam do domu... przychodzace smsy wprawiaja mnie w jeszcze lepszy nastroj.
dzis umawilismy sie na zarcie na miescie a po nim zalatwiamy pare spraw kazdego tyle ze razem.
niebezpiecznie zaczyna mnie to wszystko bardzo krecic, tak jak kreci 'less is more' joss stone.
ehhh...
oraz: u panow w domu wywolalem depreche. mareczek prosi o line juz na sam moj widok a szczur poszedl za ciosem i postawil wszystko na jedna karte zadajac kurtyzanie (mr.K.) pytanie czy wierna mu bedzie...
Sunday, May 28, 2006
przed wejsciem tlumik ludzi...
mr. selecta podspiewuje: - you're not on the guest list... ok ?
podchodzimy, mr. selecta uprzejmie informuje ze duzo ludzi -no wreszcie... mowie puszczajac oko, wchodzimy, tlumik zostawiony behind wydaje z siebie jek...
w srodku nie ma sie gdzie ruszyc. tlumy wszelakiej masci, wszedzie i w okolo.
najpierw zjechanie okiem towarzystwa, potem nasluch tego co z glosnika i decyzja ze zostajemy.
szybki bar, szczur wyczaja wolna kanape... starter started :]
------------------
w miedzy czasie wychodzi na jaw, ze szczur to stara łajza... wychacza tych najfajniejszych z fajnych i sie nie dzieli... ba, nawet slowem nie wspomni...
------------------
fajna muza... nie mozna usiedziec... po alku musimy podjac decyzje czy dalej autystycznie ujezdzamy kanape czy ruszamy dupa na parkiecie.
autentycznie wymeczony, postanawiamy zmieniamy lokal.
a tam...
jak angielski gentelman lece na ratunek kolesiowi ktory wpadl mi w oko zaraz przy wejsciu.
i zaczyna byc tak jak lubie... nie gloopio, zabawnie i bez tej ciszy po paru zdaniach gdy o wszystkim tylko nie o sexie z czlowiekiem gadasz...
szczur wraca sam na kabaty, a ja mam regularna randke dzis wieczorem...
mr. selecta podspiewuje: - you're not on the guest list... ok ?
podchodzimy, mr. selecta uprzejmie informuje ze duzo ludzi -no wreszcie... mowie puszczajac oko, wchodzimy, tlumik zostawiony behind wydaje z siebie jek...
w srodku nie ma sie gdzie ruszyc. tlumy wszelakiej masci, wszedzie i w okolo.
najpierw zjechanie okiem towarzystwa, potem nasluch tego co z glosnika i decyzja ze zostajemy.
szybki bar, szczur wyczaja wolna kanape... starter started :]
------------------
w miedzy czasie wychodzi na jaw, ze szczur to stara łajza... wychacza tych najfajniejszych z fajnych i sie nie dzieli... ba, nawet slowem nie wspomni...
------------------
fajna muza... nie mozna usiedziec... po alku musimy podjac decyzje czy dalej autystycznie ujezdzamy kanape czy ruszamy dupa na parkiecie.
autentycznie wymeczony, postanawiamy zmieniamy lokal.
a tam...
jak angielski gentelman lece na ratunek kolesiowi ktory wpadl mi w oko zaraz przy wejsciu.
i zaczyna byc tak jak lubie... nie gloopio, zabawnie i bez tej ciszy po paru zdaniach gdy o wszystkim tylko nie o sexie z czlowiekiem gadasz...
szczur wraca sam na kabaty, a ja mam regularna randke dzis wieczorem...
Saturday, May 27, 2006
nie pije nie pije nie pije nie pije
w ostatnie 2 dni jak rzadko kiedy mialem natchnienie na alko.
nie sadze zeby B16 o takie przezywanie wizyty jego chodzilo, ale wszystkie nakazy i zakazy sprawiaja, ze absolutnie, teraz i natychmiast zakaz taki musze zlamac...
w czwartek uratowala mnie MANIA wiec jakos czlowiek wstrzemiezliwosc przymusowa wytrzymal, a w piatek czekalem w nerwach do 24:00.
gdy tylko wybila to kto byl pierwszy przy tombowym barze... no kto ?
Na 3 pietrze (sa 4 przypominam) doznalem okulistyczno-laryngologicznego orgazmu. lecialy stare nieme filmy z lat 20tych. w 'programie maja' Pole Negri, Rudolfa Valentino, Charlie Chaplina... super!!!
dj na zywca zapodaje franka sinatre, freda astaira, dinah washington, kay star etc. tak wiec jest klimat do tego wodka w barze...
w pewnym momencie nasz relaks w stylu retro, przerwany zostaje jakims numerem... mareczek pyta czy to boska marilyn , mowie ze go jeblo bo to sarah vaughan...
ten swoje ja swoje... (no przeciez marilyn bym poznal...)
- hey mr.dj ...?
nie poznalem - poszedlem sie napic...
zagadujacy barman strzela dowcipem tak ciezkim ze chce zamowic odrazu x2. generalnie rozpoczela sie lojka.
w taksowce panowie spiewaja opolskie hity.
kierowca -rozsadny- podglasza swe radio ze zlotymi przebojami a ja sie zastanawiam po co to robi... czy ich zagluszyc czy moze podac linie melodyczna.
ladujemy w uto... na dziedobry macanka przy szatni (o tym bedzie pozniej) na densflorze helena vondrackowa a potem do konca najwieksze przeboje w wersji radio edit...
sie pytam - jak tu nie pic ???
jak sie napije to mi sie nawet chce wszystko... rozkrecilem sie na parkecie, z mareczkem w samoobronie zostalismy para (o tym bylo wczesniej), a o 4 nad ranem historia zatoczyla kolo lecz zjawil sie szczur i zrobil z nia porzadek :]
a dzis rano...
dzis rano...
o ezu.
nie sadze zeby B16 o takie przezywanie wizyty jego chodzilo, ale wszystkie nakazy i zakazy sprawiaja, ze absolutnie, teraz i natychmiast zakaz taki musze zlamac...
w czwartek uratowala mnie MANIA wiec jakos czlowiek wstrzemiezliwosc przymusowa wytrzymal, a w piatek czekalem w nerwach do 24:00.
gdy tylko wybila to kto byl pierwszy przy tombowym barze... no kto ?
Na 3 pietrze (sa 4 przypominam) doznalem okulistyczno-laryngologicznego orgazmu. lecialy stare nieme filmy z lat 20tych. w 'programie maja' Pole Negri, Rudolfa Valentino, Charlie Chaplina... super!!!
dj na zywca zapodaje franka sinatre, freda astaira, dinah washington, kay star etc. tak wiec jest klimat do tego wodka w barze...
w pewnym momencie nasz relaks w stylu retro, przerwany zostaje jakims numerem... mareczek pyta czy to boska marilyn , mowie ze go jeblo bo to sarah vaughan...
ten swoje ja swoje... (no przeciez marilyn bym poznal...)
- hey mr.dj ...?
nie poznalem - poszedlem sie napic...
zagadujacy barman strzela dowcipem tak ciezkim ze chce zamowic odrazu x2. generalnie rozpoczela sie lojka.
w taksowce panowie spiewaja opolskie hity.
kierowca -rozsadny- podglasza swe radio ze zlotymi przebojami a ja sie zastanawiam po co to robi... czy ich zagluszyc czy moze podac linie melodyczna.
ladujemy w uto... na dziedobry macanka przy szatni (o tym bedzie pozniej) na densflorze helena vondrackowa a potem do konca najwieksze przeboje w wersji radio edit...
sie pytam - jak tu nie pic ???
jak sie napije to mi sie nawet chce wszystko... rozkrecilem sie na parkecie, z mareczkem w samoobronie zostalismy para (o tym bylo wczesniej), a o 4 nad ranem historia zatoczyla kolo lecz zjawil sie szczur i zrobil z nia porzadek :]
a dzis rano...
dzis rano...
o ezu.
Friday, May 26, 2006
summer of music
najpierw 7 czerwca herbert w fabryce,
potem depesze ale na nich nie ide. poczekam na antony'ego na malcie:
boy georga z nim nie bedzie wiec szkoda, ale moze devendra banhart strate te nadrobi:
potem jazda obowiazkowa, i czekanie na 9-10 wrzesnia ... pomiedzy tym wszystkim 3xsopot (zaraz po peszkowej mielismy ze szczurem takie festiwalowe te ta te - az wstyd pisac ;)
a na koniec, to co najwazniejsze...
we wrzesniu...
w katowicach...
ona :]
(ciekawe M. na co cie pusci ;)
potem depesze ale na nich nie ide. poczekam na antony'ego na malcie:
boy georga z nim nie bedzie wiec szkoda, ale moze devendra banhart strate te nadrobi:
potem jazda obowiazkowa, i czekanie na 9-10 wrzesnia ... pomiedzy tym wszystkim 3xsopot (zaraz po peszkowej mielismy ze szczurem takie festiwalowe te ta te - az wstyd pisac ;)
a na koniec, to co najwazniejsze...
we wrzesniu...
w katowicach...
ona :]
(ciekawe M. na co cie pusci ;)
Thursday, May 25, 2006
Wednesday, May 24, 2006
Monday, May 22, 2006
u make me go oooh... u make me lose control...
zostawiajac @, skladajac podpisy i wpisujac pelne imie i nazwisko (IV rp ?) oswiadczylismy ze jestesmy pedziami i weszlismy.
a tam - czasem straszno i sie zygac chce, a czasem zalowalem ze nie wzielismy sliniaka.
krystian pyta czemu my jeszcze w ubraniu i raz dwa rozbierac sie karze, a na info ze wie ze ja wstydliwy to sie tylko goopio usmiechal.
anyway bylo milo. a do tego, po dokladnych ogledzinach plecow krystiana (nie, nie, to nie tak) zastanawiam sie nad tatuazem.
w sobote zmywanie. zmywam, zmywam... kran biore w lape (bo to taki maly przysnic byl) i mi on w reku zostaje (ehhh silownia), woda sobie leci jak chce i generalnie przestajemy sie lubic - wkurw - w tesco baterii nie ma. do innych za daleko - trudno. bede mial czas to pojade i kupie. walnalem sie na wyro i leze. az tu slysze szczura lament: 'trzech facetow w domu a kranu nie ma kto zrobic'.
3 facetow...
szczur piekny cale zycie jest,
marek artysta, fotografik,
ja (???)...
no sie mi zagotowalo...
po niedzielnej komunii do obi pojade. doris sie zgadza pod warunkiem ze i u niej tu przykrece, tam rozkrece. skonczylo sie na drobiazgu elektrycznym i wymianie w wannie.
ale zmywak na kabatach mnie zajerzyl. no sie siluje, kurwie jak hydraulik i nic. jebana puscic nie chce. az wreszcie ze szczura pomoca poszlo.
i niech jeszcze raz tylko uslysze ze cos sie popsulo, i nie ma kto zrobic.
w morde...
oraz: co jakis czas urzadzamy ze szczurem tzw. spotkanie rodzinne gdzie poruszane problemy rozwiazujemy. bardzo praktyczne to...
ze spraw innych. od tygodnia snia mi sie pornosy. i to takie klasy hard-core. w roli glownej... no wlasnie... a mnie tam nie ma (nawet w subtitlesach).
(za chwile zwariuje albo zlapie schizofrenie........hmmmmmm...ja tez)
pozatym uprzejmie informuje ze przestalo mi zalezec. jak chcialem zorganizowac konkurs kto najdluzej bedzie robil dobra mine do zlej gry to mi wyszlo ze wygram. tylko po co ?
a poczatek tygodnia przyniosl ze soba weryfikacje zdania o naszych przyjaciolach z II swiatowej. angole i francuzi to kumaci ludzie jednak sa bo przyslali paczki na swoj koszt :] kasa zostaje w kieszeni - jakzem szczesliwy.
oraz2: w czwartek 25go w M25 peszkowa na zywo tyle ze z zespolem. widzial ktos teledysk do 'nie mam czasu na sex'? opinnie prosze...
a tam - czasem straszno i sie zygac chce, a czasem zalowalem ze nie wzielismy sliniaka.
krystian pyta czemu my jeszcze w ubraniu i raz dwa rozbierac sie karze, a na info ze wie ze ja wstydliwy to sie tylko goopio usmiechal.
anyway bylo milo. a do tego, po dokladnych ogledzinach plecow krystiana (nie, nie, to nie tak) zastanawiam sie nad tatuazem.
w sobote zmywanie. zmywam, zmywam... kran biore w lape (bo to taki maly przysnic byl) i mi on w reku zostaje (ehhh silownia), woda sobie leci jak chce i generalnie przestajemy sie lubic - wkurw - w tesco baterii nie ma. do innych za daleko - trudno. bede mial czas to pojade i kupie. walnalem sie na wyro i leze. az tu slysze szczura lament: 'trzech facetow w domu a kranu nie ma kto zrobic'.
3 facetow...
szczur piekny cale zycie jest,
marek artysta, fotografik,
ja (???)...
no sie mi zagotowalo...
po niedzielnej komunii do obi pojade. doris sie zgadza pod warunkiem ze i u niej tu przykrece, tam rozkrece. skonczylo sie na drobiazgu elektrycznym i wymianie w wannie.
ale zmywak na kabatach mnie zajerzyl. no sie siluje, kurwie jak hydraulik i nic. jebana puscic nie chce. az wreszcie ze szczura pomoca poszlo.
i niech jeszcze raz tylko uslysze ze cos sie popsulo, i nie ma kto zrobic.
w morde...
oraz: co jakis czas urzadzamy ze szczurem tzw. spotkanie rodzinne gdzie poruszane problemy rozwiazujemy. bardzo praktyczne to...
ze spraw innych. od tygodnia snia mi sie pornosy. i to takie klasy hard-core. w roli glownej... no wlasnie... a mnie tam nie ma (nawet w subtitlesach).
(za chwile zwariuje albo zlapie schizofrenie........hmmmmmm...ja tez)
pozatym uprzejmie informuje ze przestalo mi zalezec. jak chcialem zorganizowac konkurs kto najdluzej bedzie robil dobra mine do zlej gry to mi wyszlo ze wygram. tylko po co ?
a poczatek tygodnia przyniosl ze soba weryfikacje zdania o naszych przyjaciolach z II swiatowej. angole i francuzi to kumaci ludzie jednak sa bo przyslali paczki na swoj koszt :] kasa zostaje w kieszeni - jakzem szczesliwy.
oraz2: w czwartek 25go w M25 peszkowa na zywo tyle ze z zespolem. widzial ktos teledysk do 'nie mam czasu na sex'? opinnie prosze...
Friday, May 19, 2006
it's time, meet me on the sunny road...
najpierw myslalem ze bedzie to cos w podobie indiany jonesa. material swietny jest, i nawiedzony mnich i ksieza i symbole i szukajcie az znajdziecie tylko uwazajcie na glowy. a tu wielka kupa. jeden wielki kicz da vinci.
tom hanks harrisonem fordem nie jest, na dodatek straszliwie sie obtluscil ostatnimi czasy i mu twarz cala zwisa.
no slabo.
prywatna firma sie rozkreca. przez caly tydzien nic tylko odnawialem wszystkie kontakty z zagramanica i dowiadzialem sie np. ze koszt przesylki z londynu wynosi 260 pln. takich przesylek w nadchodzacym tygodniu bedzie 5 i za wszystko gotowka placic musisz gdy nie jestes wlascicielem account numbera w fed exie.
zastanawiam sie skad ja na to wszystko wezme... w niedziele komunia przeciez, a wiecie jak to jest z rodzinka.. siedzi w stolycy, lata po swiecie to ma i da. no slabo. dobrze ze telefonom sie projekt podoba i wchodza w niego.
jest jeszcze do zrobienia jeden syf ktorego za zadne skarby ruszyc nie chce i odkladam na pozniej. teraz juz nie ma pozniej - kalendarz pokazuje ze musze to zalatwic w tym tygodniu. no slabo...
oraz: jak sobie obiecalem ze czytac nie bede tak czytam w najlepsze.
jebanej bridget jones na wspominki sie zebralo.
niestety - trzyma... a jak zlapie i nie puszcza to gram to co ponizej.
i palac, popijam.
1. Yann Tiersen & Shannon Wright: Ode To A Friend
2. Clara Engel: Turkish Love Song
3. Imogen Heap: Goodnight And Go
4. Emiliana Torrini: Sunnyroad
5. Badly Drawn Boy: This Is That New Song
6. Kings Of Convenience: I Don’t Know What I Can Save You From
7. Wax Poetic: Angels
8. Martha Wainwright: Far Away
9. Jose Gonzales: Hints
10. Rufus Wainwright: Rebel Prince
oraz:czy wiecie ze emiliana torrini napisala dla kylie kawalek 'slow'?
tom hanks harrisonem fordem nie jest, na dodatek straszliwie sie obtluscil ostatnimi czasy i mu twarz cala zwisa.
no slabo.
prywatna firma sie rozkreca. przez caly tydzien nic tylko odnawialem wszystkie kontakty z zagramanica i dowiadzialem sie np. ze koszt przesylki z londynu wynosi 260 pln. takich przesylek w nadchodzacym tygodniu bedzie 5 i za wszystko gotowka placic musisz gdy nie jestes wlascicielem account numbera w fed exie.
zastanawiam sie skad ja na to wszystko wezme... w niedziele komunia przeciez, a wiecie jak to jest z rodzinka.. siedzi w stolycy, lata po swiecie to ma i da. no slabo. dobrze ze telefonom sie projekt podoba i wchodza w niego.
jest jeszcze do zrobienia jeden syf ktorego za zadne skarby ruszyc nie chce i odkladam na pozniej. teraz juz nie ma pozniej - kalendarz pokazuje ze musze to zalatwic w tym tygodniu. no slabo...
oraz: jak sobie obiecalem ze czytac nie bede tak czytam w najlepsze.
jebanej bridget jones na wspominki sie zebralo.
niestety - trzyma... a jak zlapie i nie puszcza to gram to co ponizej.
i palac, popijam.
1. Yann Tiersen & Shannon Wright: Ode To A Friend
2. Clara Engel: Turkish Love Song
3. Imogen Heap: Goodnight And Go
4. Emiliana Torrini: Sunnyroad
5. Badly Drawn Boy: This Is That New Song
6. Kings Of Convenience: I Don’t Know What I Can Save You From
7. Wax Poetic: Angels
8. Martha Wainwright: Far Away
9. Jose Gonzales: Hints
10. Rufus Wainwright: Rebel Prince
oraz:czy wiecie ze emiliana torrini napisala dla kylie kawalek 'slow'?
Wednesday, May 17, 2006
and so it is...
jak nigdy wszczesniej jestem tak zawalony robota...
do tego nigdy wczesniej tez, tak przeokrutnie i bardzo, nic mi sie nie chce robic.
oraz: na gwalt poszukuje jakiegos sprawnego socjologa...
ktos?
do tego nigdy wczesniej tez, tak przeokrutnie i bardzo, nic mi sie nie chce robic.
oraz: na gwalt poszukuje jakiegos sprawnego socjologa...
ktos?
Monday, May 15, 2006
ruda
- dostales mejla?
- tak...
- co w nim bylo ?
- wirus...
ruda przez najblizsze 3-4 miesiace siedzi w londku, pracuje jako kelnerka i inne takie a od dzis moze jakas stala praca sie jej trafi. potem znowu Goa... duzy lecz nie pelny update co i jak u nas a ze nie widzielismy sie 2 lata ponad prawie juz ceny lotow do londka zaczynam sprawdzac znow.
w sobote bliskie spotkania z grzybica M. w kulturalnej oraz wieczorek z ciotka z ameryki ktora zaprasza na 'gay opimpic cos tam cos tam' na lipiec bo polska zadnej ekipy tam nie wystawila wiec godnie trzeba to nadrobic. pojade... tylko dlatego ze organizatorzy szukaja chetnych do podawania plywakom recznikow... ;]
a w klubie ponownie nawiazany kontakt wzrokowy...
dobrze robiacy...
- tak...
- co w nim bylo ?
- wirus...
ruda przez najblizsze 3-4 miesiace siedzi w londku, pracuje jako kelnerka i inne takie a od dzis moze jakas stala praca sie jej trafi. potem znowu Goa... duzy lecz nie pelny update co i jak u nas a ze nie widzielismy sie 2 lata ponad prawie juz ceny lotow do londka zaczynam sprawdzac znow.
w sobote bliskie spotkania z grzybica M. w kulturalnej oraz wieczorek z ciotka z ameryki ktora zaprasza na 'gay opimpic cos tam cos tam' na lipiec bo polska zadnej ekipy tam nie wystawila wiec godnie trzeba to nadrobic. pojade... tylko dlatego ze organizatorzy szukaja chetnych do podawania plywakom recznikow... ;]
a w klubie ponownie nawiazany kontakt wzrokowy...
dobrze robiacy...
Saturday, May 13, 2006
nie pisz kurwa... nie pisz nic...
i tak oto, jednym tylko mailem, miesieczny hedonizm poszedl sie jebac...
Thursday, May 11, 2006
my music set me free, filled me...
po pijaku gadalismy o tym aby to sie wziac i zalozyc wlasna firme i nie tyrac jak dziki dla kogos. pogadalismy wiec sobie, przyszlasc swoja i portfeli naszych w teczy kolorach wszystkich z brokatem widzielismi i zadowoleni i szczesliwi poszlismy spac a rano do robo... tyrac.
a dzis - prosz... - sie okazuje ze tylko ja -goopi- tyralem bo reszta dzialala. i to na najwyzszych obrotach, tak jak potrafia najlepiej (a wierzcie mi - potrafia). rezultatem ich dzialan jest na poniedzialek oferta, na wtorek druga a w czwartek meeting w sprawie letniej wspolpracy... przyszli klienci nasi -znajomi krolika- wiedza, znaja i co najwazniejsz chca (bo znaja i chca...)
i czego tu na starcie z nowa firma chciec wiecej ?
(telefon z sekretatka gd,strona www, fax i: zolte karteczki!!!)
a dzis - prosz... - sie okazuje ze tylko ja -goopi- tyralem bo reszta dzialala. i to na najwyzszych obrotach, tak jak potrafia najlepiej (a wierzcie mi - potrafia). rezultatem ich dzialan jest na poniedzialek oferta, na wtorek druga a w czwartek meeting w sprawie letniej wspolpracy... przyszli klienci nasi -znajomi krolika- wiedza, znaja i co najwazniejsz chca (bo znaja i chca...)
i czego tu na starcie z nowa firma chciec wiecej ?
(telefon z sekretatka gd,strona www, fax i: zolte karteczki!!!)
Wednesday, May 10, 2006
let me tell 'about... let me tell you all...
budze sie, sprawdzam komorke. cos jest, lecz nic na co bym czekal. wstaje, ide do kompa. sprawdzam poczte. jedna, druga, nic co mnie interesuje.
na gg cisza. - jebane nothing kurwa zero nic.
dlugo tak jeszcze?
chcialbym zmienic temat. pisac o tym co sie dzieje, o moich planach, o malowaniu w kopkach, o tym kogo spotykam, gdzie, co widze, jak widze, co mysle. przeciez tyle sie dzieje. i nowe dzieci w zwiazku dla ktorego amelia jestem, i nowe sluby na ktorych goscie w CDQ bawic sie beda, i nowi ludzie i wyjazdy itd. nawet chce napisac ze ciotka z ameryki przyjezdza, i kto to, co to, i ze marecki wie to co wie i sie usmiecha jak tylko o ciotce z ameryki gadamy - i ze mnie tez to bawi ;]
a nie moge...
zawsze przeciez krotko, konkretnie i na temat -czyli wes pan to i idz pan stad-a teraz ? jakbym jakis niedopchniety byl...
oraz:
z drugiej strony, jako namietny masochista, skoro slucham to mam co slucham. to z dzisiejszej taksowki i tak zastalo na caly dzien - moze to dlatego.
a moze nastepnym razem proposic pana z ursyn taxi juz na starcie o radio eska i trzesac tylkiem krzyczec: let's get loud?
na gg cisza. - jebane nothing kurwa zero nic.
dlugo tak jeszcze?
chcialbym zmienic temat. pisac o tym co sie dzieje, o moich planach, o malowaniu w kopkach, o tym kogo spotykam, gdzie, co widze, jak widze, co mysle. przeciez tyle sie dzieje. i nowe dzieci w zwiazku dla ktorego amelia jestem, i nowe sluby na ktorych goscie w CDQ bawic sie beda, i nowi ludzie i wyjazdy itd. nawet chce napisac ze ciotka z ameryki przyjezdza, i kto to, co to, i ze marecki wie to co wie i sie usmiecha jak tylko o ciotce z ameryki gadamy - i ze mnie tez to bawi ;]
a nie moge...
zawsze przeciez krotko, konkretnie i na temat -czyli wes pan to i idz pan stad-a teraz ? jakbym jakis niedopchniety byl...
oraz:
z drugiej strony, jako namietny masochista, skoro slucham to mam co slucham. to z dzisiejszej taksowki i tak zastalo na caly dzien - moze to dlatego.
a moze nastepnym razem proposic pana z ursyn taxi juz na starcie o radio eska i trzesac tylkiem krzyczec: let's get loud?
Tuesday, May 09, 2006
Dear Sirs...
nie polecialem na kase bo gdyby tak bylo tobym poczekam az majowy bonus roczny na konto moje wyslecie i wtedy dopiero kulturalnie srodkowy palec bym wam pokazal.
nie zostawilem tez rozgrzebanych projektow co potwierdzic moze raporcik z ostatnich tygodni audytu osobistego jaki mi zescie zafundowali.
tak - jesli ktos jest idiota - to jest idiota i ja juz nic na to nie poradze...
prosze panstwa - mi sie juz po prostu nie chcialo dla was pracowac i bez starej ekipy, ktora pozegnaliscie w piekniejszym niz mnie stylu - tam siedziec.
a ze stara ekipa jest teraz w moim nowym robo no to tylko moge wam kondolencje skladac... bo sukces wasz to byla naszej 5tki ciezka praca, a teraz, procz fanu z nowego miejsca ,cel zawodowy jeden mamy... i sorry winetou, bedzie bolec.
ehhh...
legendy o moim odejsciu wyglaszane przez byle szefostwo (no prosze jak bez polskich liter trafic w 10. mozna...)zaczynaja mnie juz lekko irrytowac. nie chce wojny. nie bede tez jak katarynka powtarzal bo to jak widac i tak do nich nie dociera. ale strasznie mnie korci jakos te sprawe zalatwic...
moze inaczej ?
moze potwierdzic wszytko to co mowia i wonderland avenue im wyslac ?:
;]
nie zostawilem tez rozgrzebanych projektow co potwierdzic moze raporcik z ostatnich tygodni audytu osobistego jaki mi zescie zafundowali.
tak - jesli ktos jest idiota - to jest idiota i ja juz nic na to nie poradze...
prosze panstwa - mi sie juz po prostu nie chcialo dla was pracowac i bez starej ekipy, ktora pozegnaliscie w piekniejszym niz mnie stylu - tam siedziec.
a ze stara ekipa jest teraz w moim nowym robo no to tylko moge wam kondolencje skladac... bo sukces wasz to byla naszej 5tki ciezka praca, a teraz, procz fanu z nowego miejsca ,cel zawodowy jeden mamy... i sorry winetou, bedzie bolec.
ehhh...
legendy o moim odejsciu wyglaszane przez byle szefostwo (no prosze jak bez polskich liter trafic w 10. mozna...)zaczynaja mnie juz lekko irrytowac. nie chce wojny. nie bede tez jak katarynka powtarzal bo to jak widac i tak do nich nie dociera. ale strasznie mnie korci jakos te sprawe zalatwic...
moze inaczej ?
moze potwierdzic wszytko to co mowia i wonderland avenue im wyslac ?:
;]
Sunday, May 07, 2006
byla to najwieksza przegieta cioteczka jaka widzialem od czasu rusty'ego z 'flawless'. tylko ze tam to byl film, wiec krytykowalem aktora za przesadnosc w temacie.
a tu prosz - takie rzeczy jednak dzieja sie naprawde... ehh... mr. hoffman to naprawde wielki aktor jest (o czym oczywiscie wiedzialem od dawna juz tylko mnie nikt sluchac nie chcial!!!).
anyway, spotkanie moje poszlo sie jebac (doslownie), wiec siedzimy sobie ze szczurem i pijac przypominamy sobie pare rzeczy:
- wziac za fraki - podniesc - rzucic o sciane - podniesc jeszcze raz itd.
z utopii mareczek nadaje ze w hooj ludzi. a hooj ludzi to dla mnie, szczegolnie w uto, oznacza ze do baru sie nie dopchasz wiec piwo zamawiasz szepczac do ucha czlowiekowi ktory sterczy przed toba, wciskasz kase w lape, prosisz aby podal dalej. nie idziemy wiec i poczekamy az sie rozluzni.
w tym czasie spotykam gwiazde polskiego dziennikarstwa. on wie/ja wiem, life goes on i zjawia sie mareczek.
no wlasnie... tomus i mareczek. przysiegam ze nagram ich konwersacje kiedys i powiesze na youtubie... zobaczycie sami... ;] przez nich zaczynam sie zastanawiac juz gdzie sa moje papieroski, kluczyki, ksiazeczki i inne pierdolki... jest zabawnie. zlosliwie i zabawnie.
w maju koniecznie musze sie wybrac do trojmiasta. zblizaja mi sie tam 4 festiwale wiec lepiej sie oswoic z tym wszystkim przed bo w trakcie to raczej najebany chodzic nonstop nie moge...
oraz: nie mowie ze jest super i generalnie juz mi nic nie dolega. owszem, sadzilem ze sukces jest blisko bo przez jakis czas udalo mi sie podchodzic do tematu na zasadzie bylo minelo, life goes on, jednak od paru dni wszystko wroclilo i mam permanentna myslowke wlaczona 24/7. to chyba dlatego ze moj misterny plan nie przebiega tak jabym chcial szybko, latwo i ect. kazda nowa poznana osobe porownuje do t. i mimo ze bardzo staram sie tego nie robic to i tak siedzac w knajpie niby slucham i rozmawiam a tak naprawde zastanawiam sie co by t. powiedzial.
i chyba masz racje mowiac ze trzeba swoje odchorowac. nic nowego na sile tylko zamknac stare sprawy wpierw.
ehhh...
did i say that i loathe you?
a tu prosz - takie rzeczy jednak dzieja sie naprawde... ehh... mr. hoffman to naprawde wielki aktor jest (o czym oczywiscie wiedzialem od dawna juz tylko mnie nikt sluchac nie chcial!!!).
anyway, spotkanie moje poszlo sie jebac (doslownie), wiec siedzimy sobie ze szczurem i pijac przypominamy sobie pare rzeczy:
- wziac za fraki - podniesc - rzucic o sciane - podniesc jeszcze raz itd.
z utopii mareczek nadaje ze w hooj ludzi. a hooj ludzi to dla mnie, szczegolnie w uto, oznacza ze do baru sie nie dopchasz wiec piwo zamawiasz szepczac do ucha czlowiekowi ktory sterczy przed toba, wciskasz kase w lape, prosisz aby podal dalej. nie idziemy wiec i poczekamy az sie rozluzni.
w tym czasie spotykam gwiazde polskiego dziennikarstwa. on wie/ja wiem, life goes on i zjawia sie mareczek.
no wlasnie... tomus i mareczek. przysiegam ze nagram ich konwersacje kiedys i powiesze na youtubie... zobaczycie sami... ;] przez nich zaczynam sie zastanawiac juz gdzie sa moje papieroski, kluczyki, ksiazeczki i inne pierdolki... jest zabawnie. zlosliwie i zabawnie.
w maju koniecznie musze sie wybrac do trojmiasta. zblizaja mi sie tam 4 festiwale wiec lepiej sie oswoic z tym wszystkim przed bo w trakcie to raczej najebany chodzic nonstop nie moge...
oraz: nie mowie ze jest super i generalnie juz mi nic nie dolega. owszem, sadzilem ze sukces jest blisko bo przez jakis czas udalo mi sie podchodzic do tematu na zasadzie bylo minelo, life goes on, jednak od paru dni wszystko wroclilo i mam permanentna myslowke wlaczona 24/7. to chyba dlatego ze moj misterny plan nie przebiega tak jabym chcial szybko, latwo i ect. kazda nowa poznana osobe porownuje do t. i mimo ze bardzo staram sie tego nie robic to i tak siedzac w knajpie niby slucham i rozmawiam a tak naprawde zastanawiam sie co by t. powiedzial.
i chyba masz racje mowiac ze trzeba swoje odchorowac. nic nowego na sile tylko zamknac stare sprawy wpierw.
ehhh...
did i say that i loathe you?
Saturday, May 06, 2006
przeglad prasy
"Oblężeni homoseksualiści"
Emerytki wspomagane przez skinheadów napadły na nocny klub, w którym bawili się homoseksualiści. Milicja musiała ewakuować uczestników imprezy specjalnie podstawionymi autobusami
Przed klubem, w którym miało się odbyć Mega Gay House Party zebrało się około 150, a według innych źródeł nawet 300 osób. Starsze panie z krzyżami i ikonami na przemian modliły się i krzyczały "Precz z pederastami! " i "Nie - dla zboczeńców". Tłum otoczył klub,wszyscy, którzy chcieli wejść do środka, byli odpychani.
Według portali internetowych homoseksualistów skinheadzi wystawili patrole na stacji metra oraz pobliskich ulicach i polowali na zmierzających na imprezę gości. Ci, którzy byli już w środku, znaleźli się w pułapce. Budynek był obrzucany jajkami, kamieniami i butelkami. Milicja pojawiła się po półgodzinie.
Funkcjonariusze radzili fotoreporterom, aby nie robili zdjęć: - Babcie są bardzo agresywne - przestrzegali. (...)".
"Rzepa"
2 maja 2006 r.
ciekawe jak sobie z babciami poradzilaby daniella ;]
Emerytki wspomagane przez skinheadów napadły na nocny klub, w którym bawili się homoseksualiści. Milicja musiała ewakuować uczestników imprezy specjalnie podstawionymi autobusami
Przed klubem, w którym miało się odbyć Mega Gay House Party zebrało się około 150, a według innych źródeł nawet 300 osób. Starsze panie z krzyżami i ikonami na przemian modliły się i krzyczały "Precz z pederastami! " i "Nie - dla zboczeńców". Tłum otoczył klub,wszyscy, którzy chcieli wejść do środka, byli odpychani.
Według portali internetowych homoseksualistów skinheadzi wystawili patrole na stacji metra oraz pobliskich ulicach i polowali na zmierzających na imprezę gości. Ci, którzy byli już w środku, znaleźli się w pułapce. Budynek był obrzucany jajkami, kamieniami i butelkami. Milicja pojawiła się po półgodzinie.
Funkcjonariusze radzili fotoreporterom, aby nie robili zdjęć: - Babcie są bardzo agresywne - przestrzegali. (...)".
"Rzepa"
2 maja 2006 r.
ciekawe jak sobie z babciami poradzilaby daniella ;]
does this not look like a "crap" to you ?!

uff...
oraz: pojde jednak na te randke dzis z tym co tak slodzi bardzo. tym samym odreaguje sobie wczorajsze rozmowki reczne jak i przyklejony do gemby super / kurwa / mega / mocnym / klejem, meczacy usmiech #6*.
oraz2: plyta wieczoru: muzykoterapia...
----------------------
*vide title.
Friday, May 05, 2006
uspie w sobie mysl o tobie, nie jestem juz aniolem...
wybuchne moze...
dzis w studio uslyszalem najnowszego husky'ego. jak wiadomo wszem i wobec z polskiej muzy bardzo cenie cala scene wroclawska. kiedy pierwszy raz uslyszalem 'chaos chaos in my head' zamarlem. bodek przez caly miesiac grudzien 2001 roku nie chcial mi powiedziec co to gra i kazal sie domyslic. 24 dni, 24/7, repeat one, szukam i wymyslam co to moze byc.
na gwiazdke sie dowiaduje ze to polska wlasnie. husky, wroclaw city.
ze jest cala plyta i tak sie to wszystko zaczyna...
twoj glos i twoje imie,
zgadnij co ja w tajemicy,
uda rozchylone...
2 lata pozniej bylem na jakims urlopie. wracam, stol po tygodniu zawalony tona papierow, jakies nowe plyty i jeden czarny cdr.
sluchajac tego czarnego zamieram. dzwonie z awantura co to jest i dlaczego nie wiem nic o nowych numerach... okazuje sie ze to nie pati tylko natalia. a natalia to tez wroclaw tylko ze z innego bandu. tego.
miasto na maksa,
nogi na wierzchu.
nikt mi tego nie zabroni...
od tamtej pory caly czas czekalem na dziewczyn duet. no i sie doczekalem. i dzis uslyszalem:
tylko tu...
tylko tak...
jakbys piescil mnie jezykiem...
twoj glos, ten glos
jakbys piescil mnie.
zdarza sie...
juz sie czesze... ;]


ze jest cala plyta i tak sie to wszystko zaczyna...
twoj glos i twoje imie,
zgadnij co ja w tajemicy,
uda rozchylone...
2 lata pozniej bylem na jakims urlopie. wracam, stol po tygodniu zawalony tona papierow, jakies nowe plyty i jeden czarny cdr.
sluchajac tego czarnego zamieram. dzwonie z awantura co to jest i dlaczego nie wiem nic o nowych numerach... okazuje sie ze to nie pati tylko natalia. a natalia to tez wroclaw tylko ze z innego bandu. tego.
miasto na maksa,
nogi na wierzchu.
nikt mi tego nie zabroni...
od tamtej pory caly czas czekalem na dziewczyn duet. no i sie doczekalem. i dzis uslyszalem:
tylko tu...
tylko tak...
jakbys piescil mnie jezykiem...
twoj glos, ten glos
jakbys piescil mnie.
zdarza sie...
juz sie czesze... ;]
Thursday, May 04, 2006

doris dorwala sie do plyt. siedzi i uklada. dla niej jest to relax (no ale co moze powiedziec czlowiek ktory uwielbia puzli ukladanie? - na urodziny kupie jej takie z 20 000 elementow - najlepiej z foto rafy koralowej - uwielbiam jak rzuca kurwami ;] ).
dla mnie ukladanie plyt to mordega. szybko mnie to meczy. gdy sie do takiej roboty zabieram najpierw lekki nerw nastepuje a za chwile wkurw totalny. odkladam. nie chce nie musze.
a tu prosz... doris rach ciach i wszystko zaczyna byc na miejscu. dvd w dvd, cd w cd etc. wszystko sie znajduje i wedruje na swoje miejsce. (nawet stary klasyk z pink video sie odnalazl - he he). nie kumam jak ona to robi...
anyway. najwazniejszym rezultatem dzisiejszych ukladanek jest odnaleziona tiga. swiecie bylem przekonany ze mi tego cdka maly gwizdna. przyjemna pomylka, nie powiem. pamietacie to? a to? no i oczywiscie: i'm gettin so hot... :]]]
no naprawde jestem zadowolony :]
oraz: z ta radoscia musze uwazac. w srodku nocy wczoraj marecki budzi sie, podchodzi i mowi ze slyszy zakazane piosenki kurwa.
nic... chwile sluchamy dalej. przed 4 dzwoni domofon. zamieram. w myslach szybki review rozkladu jazdy. jak w morde strzelil wszystko sie zgadza i wychodzi mi ze tylko jedna osoba moze o tej porze stac pod drzwiami.
wychodze...
(przystojny) pan ochroniarz uprzejmnie prosi o sciszenie muzy...
dreszcz minal...
oraz2: wybaczylem jej profanacje love hangover, chain of fools, baby love, ba... nawet jeki w say a little prayer tez wybaczylem, ale ta nadmuchana cycata lalunia poszla dalej i popelnila got to be real cheryl lynn. no tego to ja juz suce nie wybacze...
;]
Wednesday, May 03, 2006
od nocy, do nocy, az po noc...
moje specjalne zamowienia barowe (tylko prosze niech pani slucha uwaznie: poprosze cala szklanka lodu, cytryna i cola - slowo - 3 razy w zyciu pani posluchala i przyniosla to o co prosilem... zazwyczaj, na wlasne zyczenie robi rundke jeszcze raz) przyniosly efekt. ostra angina. od dnia polowy leze i sie lecze antybiotykami.
dzis kawalkiem mnie przesladujacym byly noce i dnie. najpierw w busie (no normalnie w jedna i w druga strone), w trafiku (czy ukazal sie jakis box z muza z rodzimych seriali???) i w taksowce pan sobie sluchal radio zlote przeboje.
a tam co ?
no oczywiscie...
(a jeszcze jak sobie przypomne ile przy tym wystepie bylo roboty...)
M. powie pewnie ze to jakis znak - ale ja kompletnie nie orientuje sie o co cho...
wiem jedno - jesli ta jebana wiosna sercowa ma i u mnie sie zjawic w tym roku (o czym mnie kazdy zapewnia) to niech sie kurwa streszcza.
bo do anginy zafunduje sobie gratisowo jakas goraczke i bede majaczyl ;]
albo co gorsza zrobie to co ostatnio - a to sie prosze panstwa, moim tu na kabatach baaaaaardzo nie spodobalo.
dzis kawalkiem mnie przesladujacym byly noce i dnie. najpierw w busie (no normalnie w jedna i w druga strone), w trafiku (czy ukazal sie jakis box z muza z rodzimych seriali???) i w taksowce pan sobie sluchal radio zlote przeboje.
a tam co ?
no oczywiscie...
(a jeszcze jak sobie przypomne ile przy tym wystepie bylo roboty...)
M. powie pewnie ze to jakis znak - ale ja kompletnie nie orientuje sie o co cho...
wiem jedno - jesli ta jebana wiosna sercowa ma i u mnie sie zjawic w tym roku (o czym mnie kazdy zapewnia) to niech sie kurwa streszcza.
bo do anginy zafunduje sobie gratisowo jakas goraczke i bede majaczyl ;]
albo co gorsza zrobie to co ostatnio - a to sie prosze panstwa, moim tu na kabatach baaaaaardzo nie spodobalo.
Monday, May 01, 2006
o ezu o ezu...

oraz:
ani szczur, ani doris, ani marecki, (m. a ty?) nie podzielaja mojego entuzjazmu dla w/w panow. nawet gdy katuje ich 'flashbackiem' fata.
phi...
'There's something natural in the way you touch me
it's a feeling that I can't describe
something mystic in that soul connection
something magic in your misty eyes'
oraz2:
ta pani to sie nazywa alice russell. a wspominam o niej bo jej kawalek 'munkaroo' jest obledny i cos czuje ze jeszcze o niej uslyszymy. i dobrze.
Subscribe to:
Posts (Atom)