Friday, August 31, 2007

There, There
There, There
There, There
There, There, There may be
There, There, There may be

Only so much you can know
There may be
Only so far you can go
If you can't get
Only so much you can take, all for your own sake
Don't go without
Only so much you can take, before you stop
Feeling the pain (then it will be too late)
Nobody who has ever, will ever come prepared
My love will always take you, unawares

Just let it go, let it all go
Let me take you right back to zero
Because it's dark out here in the vagueness
Let me ask you this
(Could you let it show) Put it all on show
There's nothing left to lose
Just you follow me, follow me, follow
Down that one road left to choose

There, There
There, There
There, There
There, There

Into a vast lake, still as glass, pebbles are thrown
The ripples go on and on and
The ripples go on and on and on and

Could you let it go, let it all go
Let me take you right back to zero
'Cause it's vague out here in the darkness
Let me ask you this
(Could you let it show, let it all show)
'Cause there's only so much you can know
Just you follow me, follow me, follow
Down the one road right to choose

One road, left to choose

Butterfly beats the wings
Butterfly beats the wings
Butterfly beats the wings (Repeats)
(Ripples go on and..)

(Ripples go..)
Let it in, let it all in
(Butterfly beats...)
Just let it go let it all go (Let it go let it all go)
(Butterfly, butterfly, butterfly beats the wings)
(One road left to choose)

There
There
There
There
There
There
There may be

Psychedelic Waltons feat. :] - Wonderland

Wonderland

Add to My Profile | More Videos
The world is spinning in my hand
I'm Alice in Wonderland

Thursday, August 30, 2007

last mix

tu.

1. 20th Century Fox Intro
2. Lick The Frog- Freq Frog (U-Freq)
3. Newcleus vs Claude Von Stroke - Jam On It (Deeplay Soultec)
4. The Glass - Come Alive (Stretch Armstrong Remix) (Plant Music)
5. Spirit Catcher - Night Vision (20:20 Vision)
6. John Larner - 2 Cool 2 Dance (Justin Harris Remix) (Positiva)
7. PCB - OK Radio (John Made Remix) (Pacha Black) +Yo Majesty - Club Action
8. Ryan Hurgatroyd - Funk Country feat. Tasha Baxter (Mickey Slim Rmx)
9. Terry Lynn - Kingstonlogic (Angrier Mix) (Phree Music) +Put Your Hand Up For Detroit
10. John Acquaviva, David Amo & Julio Navas - Bungee (Original) (Fresco)
11. Trabant - The One (Williams Remix) (Southern Fried)+ People Call Me Rude Acapella
12. Nu Breed - Nu Funk (Deadmau 5 Remix)
13. The Screetch - The Screetch (Great Stuff) + + Unknown Blaxploitation Movie Acapella +Edu K- Popozuda Rock'n'Roll Acapella
14. Sven Wegner - Footfood (Pump-Kin)
15. Adam Brown - Deception (Afrooboogie)
16. Japanese Popstars - Rodney Trotter (Dozer) + Justice vs. Simian acapella
17. Hyper - No Rockstars (Bass Clef Remix) (Kilowatt)
18. Justice - Dance (MSTRKRFT Remix) (Ed Banger)
19. Justice - Dance (Original) (Ed Banger)
...Brzuch jest chyba najczęściej maltretowaną częścią naszego ciała. Każda z nas chce mieć śliczny, płaski brzuszek, najchętniej z delikatnie zarysowanym kaloryferkiem (mężczyźni niech mają mocno zarysowany kaloryferek). Katujemy się więc dietami, robimy po 100 brzuszków dziennie, bo podobno po miesiącu już mają być widoczne rezultaty i wyrzekamy się węglowodanów (to akurat sprawdziłyśmy - niejedzenie chleba, makaronu, ryżu i cukru sprawia, że zaledwie po 3-4 dniach brzuch jest wyraźnie mniejszy!)...

Wednesday, August 29, 2007

Top 10 + powerplay.

POWERPLAY - Roisin Murphy - Let Me Know

PLAYLISTA A:
1. Roisin Murphy - Movie Star
2. Roisin Murphy - Let Me Know (joey_negro_destination_boogie_mix)
3. Avida - Vorrei Tanto
4. Booka Shade Vs. Plastic Operator - Night Falls Wont Back Down A Side mix
5. James Figurine - Mistake, Mistake, Mistake
6. M.I.A. - Paper Planes
7. Erlend Oye - The Black Keys Work
8. Peszek - Deszcz (Soft Dub)
9. Mosqitoo - Love is an infection(fox mix)
10. Sonny Jim - Cant Stop Moving

POWEPLAY PRZYSZLEGO TYGODNIA:
Kid Sister - Girlie Talk (Flosstradamus rock back again mix)
albo: the coconut monkeyrocket - square beer
sie zdecydowac nie moge ;]
chcialem napisac, ze po wczorajszej randce jest u mnie tak jak w kawalku ktory leci w tle - ale przy

Tuesday, August 28, 2007

i mowi szczur

zadzwon, napisz, piczka nie bądz ;]
dzis wiec randka. bez kwiatów i gwiazdki z nieba jeszcze.
ale kto wie.

Monday, August 27, 2007

ja wiedzialem ze tak bedzie

podjezdzamy pod CK - przy bramie miejsce na wozek. tak jakby tylko na nas czekalo ;]. wysiadamy. brama otwarta to wchodzimy.
tam ona... pieknie wbita na soundcheck. Szybki siad na piwie - przeciez juz nie wyjde nie ? ;]

pozniej wyszla, przyszla, siadla, zapytala, odpowiedzialem, zamowilismy i tak popoludnie minelo.
a wieczorem:


Saturday, August 25, 2007

ale to i tak wszystko jest prawie jak ;]

Sunday, August 19, 2007

reality bites

wiec sobie odpuszcze i polece dalej.
Pomimo ze sciera pijaczka z 3city namawiala, prosila, blagala i dopingowala nic z tego nie wyszlo (a nie mowilem??? ;). Do tego musze jej powiedziec ze nie pojade na roisin do niej to juz sie wkurwi.
oraz. kompletnie nie pamietam jak ma na imie.
stanowczo za duzo pije.
za duzo.

ponizej matt and kim w remixie Flosstradamusa.
mozna i trzeba drzec jape :]

forget your court date
lock me away, the world waits
cuffs cut deep to the bones
we're trying to sleep, we're trying to sleep
i hope these hands, WOAHH-OHH-OHH
can turn back time
and time to be again and we're losing this one,
but still i'm sane
yea yeah
yea yeah
yea yeah
you stole tapes and a flashlight
on a summer night from my car
i felt something in a lightning storm
with heavy rain and thunder like melted storm, yeah
when everything seems to wash away
i want to put just two feet on the
ground, ground, ground, ground, ground!
yea yeah
yea yeah
yea yeah
lock me up, officer
what a mistake i made
yea yeah, take me away
i say this to myself
close the door on myself
yea yeah, take me away
i felt something in a lightning storm
with heavy rain and thunder like melted storm, yeah
when everything seems to wash away
i want to put just two feet on the
ground, no, no, no, no!
yea yeah
yea yeah
yea yeah

Friday, August 10, 2007




gorąco, bombowo, porażająco, wibrująco, kołysząco, pulsująco, bujająco, klubowo, fantastycznie, wyjątkowo, niepowtarzalnie, wyśmienicie, seksownie, pikantnie, imprezowo, stylowo, intrygująco, czarująco, szałowo, dynamicznie, żywiołowo, niebanalnie, zabawowo, bezpretensjonalnie, charyzmatycznie, eklektycznie, elektronicznie, żywo, kusząco, magicznie, frapująco, autentycznie, ciekawie i fajnie...
tak sie ułożyło.

Wednesday, August 08, 2007

jeden krok, jeden jedyny i nic wiecej....



W robo duzo robo. Ale co tam. Mysle tylko o czekajacych wieczorach. ;]
A4 Iwona Czempińska
Aktivist Zuzanna Ziomecka
Aktivist Tomasz Kosinski
Boutique Ania Michałowska
Boutique Alek Rogoziński
Bravo Robert Zawitkowski
Bravo Girl Łucja Matusiak
CKM Michał Jośko
Cogito Aleksandra Siewko
Cosmopolitan Hanna Wolska
Cosmopolitan Kasia Kupisiak
Dlaczego Paweł Rusak
Dzień Dobry Tomasz Kunert
Elle Piotr Zachara
Elle Maria Barcz
Gala Ola Szymańska
Gazeta Studentcka Sylwia Kawalerowicz
Gazeta Wyborcza Robert Sankowski
Gazeta Wyborcza Łukasz Kamiński
Glamour Dagmara Wirpszo
Hiro Rafał Kołodziejski
Hot Magazine Maksymilian Fuzowski
Imperium TV Krzysztof Lipka - Chudzik
LOGO Adam Bednarski
Machina Piotr Metz
Metro Wojtek Krzyżaniak
Newsweek Filip Łobodziński
Pani Małgorzata Domagalik
Pani Maciej Gajewski
Playboy Rafał Księżyk
Polityka Mirosław Pęczak
Popcorn Artur Szklarczyk
Popcorn Iwona Ignatowka
Przekrój Bartek Chaciński
Razem Agata Życzkowska
Rzeczpospolita Jacek Cieślak
Sukces Barbara Stanisławczyk
Dziennik Hubert Musiał
TeleTydzień Tomek Lada
Twój Styl Agnieszka Jastrzębska
Wik Michał Karpa
Wprost Iga Nyc
Zwierciadło Daniel Wyszogrodzki
Życie Warszawy Przemysław Dziubłowski

jeden krok, jeden jedyny i nic wiecej....

Glo mowi że jesli i TO spierdole przekona mnie zebym poszedl na leczenie.... and i said no no no... ;]
Co z tego ze dziecko,

Monday, August 06, 2007

Wednesday, August 01, 2007

To se ne vrati...

Najpierw człowiek zawył gdy przeczytał badania najnowsze. Potem człowieka ścisło w środku gdy przeczytał Berta tekst najnowszy. I siadł człowiek na dupie i sobie powspominał i ogród i góre i co to i jak to wtedy było. A gdy poszedł do Vinyla na najlepsza balange od lat zobaczył 50 osób tylko. I rece mu opadły.
Robić nie robić?.
to se ne vrati... Jak i inne zresztą.


W 2000 roku wszystko zmieni się na lepsze, będzie tu jak w Anglii!” – jeszcze dziś dźwięczy mi w uszach euforyczna wypowiedź Gerharda, Holendra zamieszkałego w Warszawie, pod koniec zeszłego milenium jednego z najbardziej wziętych house'owych didżejów w kraju. Czekaliśmy rok, dwa, trzy. Do Anglii ciągle było daleko. Schyłek dekady dawał ogromne nadzieje – wszyscy wierzyli, że będzie jeszcze lepiej. I choć Blue Velvet – lider klubowego undergroundu – przestał istnieć, to pojawiła się Piekarnia, która z marszu stała się numerem jeden na mapie imprezowej.
Dominacja Pieksy
Klub powstał w idealnym miejscu i czasie. Był to lokal, gdzie czułeś się bezpieczne – działała ostra selekcja i byle kto nie wchodził. Czułeś się swobodnie, bez obaw można było sobie pofolgować (obowiązywał zakaz fotografowania, choć jak widać na załączonym obrazku – nie wszystkich). Klub nigdzie się nie reklamował, był miejscem stworzonym „przez przyjaciół dla przyjaciół”. Z czasem jego największym atutem stał się ogród, który zagraniczni goście porównywali do Space na Ibizie. Grano tu muzykę zróżnicowaną – house, dub, reggae, rocka i bardzo popularny wtedy big beat. Do najgorętszych imprez należały Love Bombs! – euforyczny tłum tańczył do ostatniego bitu, zmuszając didżejów do wielokrotnych bisów. Na fali popularności zaczęto organizować kolejne cykle z muzyką house, a najpopularniejszą balangą w mieście stał się Import!. Tłumy waliły drzwiami i oknami. Odrzuceni przez bramkarzy zostawali krytykami, zarzucając, że jest to miejsce dla „snobów i sekretarek” (tak o Piekarni mówiło się latami).
Przekręty na Skrze
Nagle, latem 2000 roku, pojawiło się nowe miejsce. H2O stało się mekką fanów euforycznej muzyki house. W klubie umiejscowionym na obrzeżach stadionu Skry grano miło, łatwo i przyjemnie. Bywalcy wiedzieli, jak się bawić – do stolicy powróciła moda na ecstasy. Narkotyk przestał być używką elitarną, teraz każdy małolat żarł piguły. A te, najlepiej z logo Mitsubishi, były coraz lepszej jakości, klepały jak trzeba i pomagały w nawiązywaniu imprezowych przyjaźni (zazwyczaj nie trwały zbyt długo). Na parkiecie wszyscy byli jak jedna rodzina, obcy w ciągu jednej nocy stawał się bliskim druhem, któremu można powierzyć najgłębsze tajemnice. Klub nie działał długo, a jego zarządca – niesławny A. „znienacka” wyjechał do... Afryki. Imprezownię przejęła agencja Groove Control, która przemianowała „Wodę” na W5 (od adresu: ul. Wawelska 5). I szybko okazało się, że za H2O ciągnie się niezły smród – kupa długów. I kiedy A. wygrzewał się na plaży w Mombasie, ekipa robotników zabierała słynny namiot osłaniający główny parkiet. Potem przychodzili kolejni dłużnicy, odbierali należności i kiedy już niemal wszystko zostało uregulowane, nagle powrócił A., przejął lokal i zabarykadował się w resztkach tego, co kiedyś nazywało się H2O. Próby wskrzeszenia starych, dobrych czasów, spaliły na panewce.
Internet w natarciu
W rozwoju warszawskiego clubbingu pomocny okazał się internet. W latach 2000-2005 najmodniejszy był portal Clubbing.waw.pl – o imprezach dyskutowano od rana do nocy (zazwyczaj o wszystkim, byle nie o muzyce). Powstawały grupy znajomych, liczące po kilkadziesiąt osób (przez złośliwców określane „kołami wzajemnej adoracji”), które umawiały się na nocne szaleństwa i organizowały wypady do innych miast. To właśnie forumowicze spopularyzowali nowe terminy, takie jak „bifor” czy „wiewiórki” (małoletnie tancerki). Działał (i prężnie działa nadal) też konkurencyjny portal Clubbing.pl, który skupiał młodszych clubberów, zazwyczaj wrogo nastawionych do „c.waw” i Piekarni.
Clubb-boom
Nagle coś się ruszyło. Wielkie korporacje zdały sobie sprawę, że następnym celem powinien być „clubbing”, o którym zrobiło się głośno. Wszelkiej maści pisma zaczęły pisać o „nowym” fenomenie. Słowo stało się modne, a każda czytelniczka „Twojego Stylu” pragnęła poczuć klubowy bit. Skoro medialne podłoże było należyte, do ofensywy przystąpiły wielkie tytoniowe i wódczane korporacje. Kasy miały aż nadto, więc sięgały po najbardziej utytułowane gwiazdy. Do Polski zaczęli przyjeżdżać wykonawcy z najwyższej półki, często tylko tej cenowej, bo okazywało się, że jedyne, co potrafią, to odbębnić swoje i zwinąć się do hotelu. Masowe imprezy zakończyły prymat wcale nie gorszych polskich wykonawców. Publiczność przyzwyczaiła się, że może dostać za półdarmo największe gwiazdy.
Instytuty
W 2000 roku odbyła się pierwsza impreza w Instytucie Energetyki, organizowana przez Groove Control. To był prawdziwy wypas dla wszystkich fanów techno – kilka scen i wielkie gwiazdy. Jak to bywa z masówkami, ściągało na nie dresiarstwo z całego miasta i okolic, ale zazwyczaj obywało się bez problemów – wszyscy bawili się doskonale. Kłopoty za to często sprawiali sami artyści. Jeff Mills pokłócił się z celnikami na Okęciu i trafił na kontrolę osobistą. Przy okazji padł niewybredny komentarz dotyczący jego koloru skóry... I rozpętało się piekło. – Musieliśmy bardzo długo negocjować, Jeff obraził się śmiertelnie i chciał wracać pierwszym samolotem. Krzyczał, że to rasistowski kraj – wspomina Iwona Korzybska, szefowa Groove Control. Ostatnie „Instytuty”, organizowane już przez inną agencję, okazały się klapą finansową. Sprzedano bardzo mało biletów, jednak na imprezach było po kilka tysięcy ludzi. Szybko okazało się, że na mieście rozprowadzano podrobione wejściówki.
Apogeum i schyłek Młocińskiej
Tymczasem stołecznym clubbingiem niepodzielnie rządziła Pieksa. Pielgrzymowali tam imprezowicze z całego kraju, który roznosili wirusa clubbingu na Polskę. Kasa od sponsorów płynęła strumieniem. Zazdrośnie patrzących na sukcesy Piekarni było wielu. Normą stały się anonimowe telefony o podłożonej bombie. Przyjeżdżała policja, wyrzucała wszystkich z lokalu i, zgodnie z oczekiwaniami, nic nie znajdowała. Przerażeni byli za to zagraniczni dejoci – zszokowany alarmem Roger Sanchez zostawił grającą płytę i ewakuował się w pośpiechu. Publiczność doskonale wiedziała, że żadnej bomby nie ma i na rondzie Radosława (wówczas – Babka) do muzy granej z samochodowych soundsystemów urządziła sobie niezłą potańcówkę. Prymat Piekarni skończył się wraz z pojawieniem się konkurencji. Nowe kluby na Mazowieckiej, Racławickiej oraz gejowska Utopia odebrały publiczność lokalowi z Młocińskiej. Starszych bywalców zaczęła mierzić młodsza, nadużywająca narkotyków publiczność. Klub przestał być modny, a bez tego w stolicy – ani rusz. Zmęczenie materiału sprawiło, że do Piekarni przychodziło coraz mniej ludzi, aż nieoczekiwanie klub zaczął świecić pustkami. Nawet urodziny Importu! nie zdołały ściągnąć clubberów i atmosferą raczej przypominały ostatnie chwile Titanika.
Wielkie korporacje zaczęły tracić zainteresowanie clubbingiem, a napędzający modę strumień pieniędzy nagle wysechł. Pisemka kobiece ponownie zajęły się ploteczkami, a telewizje znalazły nowe tematy. Drastycznie spadły gaże didżejskie – pojawili się młodzi dejoci, którzy grali za darmo albo za alkohol. Szczególną popularność zdobyło Le Madame – „najlepsza afterownia w mieście”, później, mimo protestów, zamknięte przez władze miasta. Kluby zdominowała komercja – house'owa papka serwowana przez „wannabe DJs”. Miejscówki, stawiające sobie ambitne cele, nie wytrzymywały próby czasu. Opustoszał też Clubbing.waw.pl – nikt już nie chciał pisać o bzdurach. Latem 2005 roku Piekarnia zmieniła właścicieli, a w miasto ruszył „piekarniany tramwaj” – symbol nowych czasów.