niezobowiazujaca noc w miescie zakonczona dluuuuuuuuuugim sniadaniem.
pozniej pierwszy @, telefon, gadka szmatka, meeting, i we wtorek idziemy na antonego.
bosz... randka przed ktora łapie stresa. yes! yes! yes! ;]
bonusem bedzie, bez watpienia radosna dla wszystkich wiadomosc, ze "miasto ktorego nie ma" powoli zaczyna naprawde znikac (wreszcie kurwa) - a ostatni @ spotkal sie z moja calkowita, totalna, emocjonalna ignorancja.
fajnie nie?
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
omatkorozmaita!
Fajnie, fajnie, ale od miasta obok się nie odwracaj, co? ;) Wprostboski by tego nie zniósł ;P
Post a Comment