Saturday, June 23, 2007

niezobowiazujaca noc w miescie zakonczona dluuuuuuuuuugim sniadaniem.
pozniej pierwszy @, telefon, gadka szmatka, meeting, i we wtorek idziemy na antonego.
bosz... randka przed ktora łapie stresa. yes! yes! yes! ;]
bonusem bedzie, bez watpienia radosna dla wszystkich wiadomosc, ze "miasto ktorego nie ma" powoli zaczyna naprawde znikac (wreszcie kurwa) - a ostatni @ spotkal sie z moja calkowita, totalna, emocjonalna ignorancja.
fajnie nie?

2 comments:

kruder said...

omatkorozmaita!

karola said...

Fajnie, fajnie, ale od miasta obok się nie odwracaj, co? ;) Wprostboski by tego nie zniósł ;P