Saturday, November 25, 2006

do you take it in the ass?

jesli nie wiesz jak zagaic:
- bez zbednych ceregieli...
- bez wymuszonego "te ta te" na poczatku...
- z nadzieja na uzyskanie szybkiej odpowiedzi czy sex bedziesz miec dzis czy nie?
zadaj jedno, sakramentalne pytanie:

Wednesday, November 22, 2006

fuck lazy hours vol 2 - don't buy old shit

no nic nie mowilem, nigdzie nie interweniowalem, gana przy skroni recenzenta nie trzymalem i nie kazalem mu recenzji takiej, o tytule tez takim, pisac...
poprostu - patrze i czytam:
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Title:
F*ck Lazy Hours vol 2 - don't buy old sh*t
Review:
e.m.i. e.m.i. e.m.i.
unlimited edition
with an unlimited supply
that was the only reason
we all had to say goodbye
unlimited supply e.m.i.
there is no reason why e.m.i.
i tell you it was all a frame e.m.i.
they only did it 'cos of fame e.m.i.
i do not need the pressure e.m.i.
i can't stand those useless fools e.m.i.

sex pistols "EMI"...
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

who's da masta madafaka?

Tuesday, November 14, 2006

kurwa - znowu sie zaczyna.
po hooj pisac wciaz o tym samym ? t. to, t. tamto, t. zadzwonil, t. pierdna, t. sie zesral...
t. pierdolna cie w czolo tak ze trzy dni bez muzyki tanczyles... wystarczy!
zamiast uzalac sie nad soba zajmij sie tym r. a jak nie nim to malo drewna w lesie? znajac ciebie to pewnie w odpowiedzi na te hoojowe zaczepki, poslales mu jakiegos idiotycznego maila z zapytaniem o co cho...
a znajac go pewnie nie odpisal...
juz sie nie pytam dlaczego reagujesz. ehhh... ale zapewniam ze jeszcze jedena nota o t. to sam cie jebne tak, ze w powietrzu umrzesz z głodu...
over is over... and over all over.
ok?

Monday, November 13, 2006

You've Got Mail

----------------------------------------------------------
Te osoby szukaly ciebie podczas twojej nieobecnosci:
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:41:37. Czyli d:2, g:0, m:3 temu.
Hej! tu automatyczna sekretarka MN.
Dostales(las) nastepujace wiadomosci:
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:43:01: tesknie odpisz na mejla
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:44:57: debilne informacje sobie oszczedz, to ja dzwonilem - glon.
-mar_car23: sobota, 11 listopad 2006, o godzinie 00:46:27: a wcale nie tesknie tylko glupku dzwonilem do ciebie 1000razy a ty nie odbierasz, poza tym....... oh eh polskie piosenki i kompozycje.
-----------------------------------------------------------

do jakies 3 rano mialem 49 polaczen nieodebranych z numeru prywatnego, a jak wiadomo wszem i wobec takowych nie odbieram. w tym przypadku jednak nie numer prywatny byl powodem ciszy z mojej strony tylko najnormalnieje w swiecie duszenie komara - i choc rano przeszlo mi przez glowe ze to moze t. dzwonil - to jakos nie przywiazywalem wiekszej wagi do tego... ludzie po to wymyslaja np. sekretarki w komie aby z nich korzystac...
ok - to bylo tak zdrowo/rozsadkowo...
a teraz bedzie histerycznie (bo mnie w srodku troche telepie):
niech mi ktos kurwa jak krowie na rowie wytlumaczy, jakim cudem taki ciec przypomina o sobie w momencie kiedy ty juz - na chwile- ale jednak - przestales o nim myslec?
co to jest?
6 zmysl a'la torquemada?
oraz: zadnego @ nie dostalem...
oraz2: sie zaczyna myslowka z -a moze cos sie stalo i pomoc trzeba?...
hejkum kejkum olo ratuj!...

Saturday, November 11, 2006

27

za dnia powiedzialem ze odchodze - ku wielkiemu zaskoczeniu pelen luz i zrozumienie... nie tak jak poprzednio ;]
wieczorem koncert smolika i opijanie jego nowej plyty - no trzeba...
po 2 butelkach wodki na stole pojawia sie urodzinowa zoladkowa - no trzeba...
po koncercie i po zaladkowej - szefowa moja nowa z szefem nowym zreszta tez, przynosi kilka jasiow wedrowniczkow i z okazji wielkich sukcesow jakie przed nami, polewa kazdemu - no trzeba...

dzis jebie alkiem ode mnie caly dzien, a w glowie bije mi chyba drugie serce... w kacikach ust zaschnieta pasta do zebow to prawdopodobnie pozostalosc po nieudanej porannej probie pozbycia sie tego strasznego kapcia z ryja.
oczy mam tak przekrwione, ze trudno rozpoznac kolor teczowek i bola mnie nawet wlosy...
i przez caly dzien powtarzam tylko 'umrzec'.
niniejszym oswiadczam, ze juz nigdy wiecej.
no chyba ze...
ehh... ale w cuda to juz nie wierzymy.

oraz:
koniecznie!

Friday, November 03, 2006

pan r. alias lalunia

od jakiegos czasu mysli moje zaprzataja dwie sprawy.
pierwsza dotyczy mojego odejscia z robo, o czym poinformuje swojego szefa w dniu moich urodzin. szef jest furiat, tagze nie wiem co sie bedzie dzialo... zastanawiam sie jak najdelikatniej mu informacje te sprzedac.
druga dotyczy pana r. ...
pan r. jest zabawny.
pan r. smieje sie z moich zartow i w mig lapie tez o co mi chodzi. pan r. nie jest gwiazda warszawskiego gay society i raczej woli sobie w domu posiedziec niz do tomby sie wybrac - co jest dosyc egzotyczne dla mnie, nie mniej jednak bardzo interesujace...
do tego pan r. ma bardzo rowno pod sufitem i cholernie mi sie podoba.
pan r. zwierzyl sie, ze mnie lubi - nawet bardzo. i od tamtej pory, z dnia na dzien zaczynamy pozwalac sobie na duzo wiecej...
zboczencow rozczaruje bo nie chodzi tu o macanki czy takie tam... mi chodzi o takie werbalno/niewerbalne zachowania ktore czytac nalezy tak a nie inaczej...
wszystko to jest cholernie ekscytujace i bardzo mi sie to zaczyna podobac. oczywiscie nie ma latwo...
lalunia (chodzilo o lole bardziej niz o barbie) - chyba ma faceta. co prawda ten "chyba facet" laluni jest slaby - wiem - poznalem - pogadalem - przyjzalem sie... i do hooja waclawa nie mam zielonogo pojecia czemu oni razem CHYBA ten tego...
no ale co zrobic - skoro sa - to trzeba step back wykonac...
szkoda.

oraz:
jak ja kurwa zrobie podsumowanie 2006 roku na koniec roku to........................................................
oraz2:
na oscar.com wyszlo mi ze moim filmowym odpowiednikiem jest atticus finch z zabic drozda.
gentle, kind, wise and scrupulously honest... dodatkowo jestem pillar of the community i wiem, ze backing drown from a fight is sometimes better than going in swinging.
a na koniec:
- you can't win them all, but you'll know you always did the right thing...
hmmm...
nudzac sie w robo sprawdzilem takze kto jest idealna oscarowa randka dla mnie.
and the winner is leo...
takie polaczenie infiltracji z tytanikiem - a jak sie upije to wychodzi z niego arnie z 'co gryzie gilberta grape'a'.
i jak mi to teraz bedziecie tlumaczyc ?
oraz3:
szczyt sadyzmu?
- a ja wiem kogo zabija w 3 sezonie LOSTu...
(i cisza)