Friday, June 30, 2006

before the night is over i wanna shake the question i wanna leave it for now without another mention...

tomek dzwoni...
- chce znow moc byc i niczego nie ma mi za zle...
odlozylem sluchawke...
wkurwiony dzwoni znowu...
- czy ja juz nic i dlaczego? i jezeli ja juz nic i wogole to zebysmy sie chociaz pozegnali normalnie.
- zegnam powiedzialem i odlozylem sluchawke...
dzwoni znowu...
- dobrze ze juz nie jestesmy razem...
- ano dobrze...
i z zimna krwia odlozylem sluchawke...




teraz czekam az zaczne wrzeć. a wy w miedzyczasie mozecie byc ze mnie dumni. bo naprawde, jak nigdy wczesniej, jestem przekonany, ze dobrze robie...
chyba...

Wednesday, June 28, 2006

siedze sobie kuluralnie w kulturalnej, sacze zimne piwko, gadam a w myslach probuje ustalic ...skad ja go znam... wyglada jakby wlasnie uciekl ze stajni cazzo films. no, może byl troche i za chudy ale to wyszlo pozniej dopiero. jednak biarac pod uwage wachlarz jego umiejetnosci szybko się okazalo to nic nieznaczacym drobiazgiem...
oraz: widzialem kochankow z marony - hmmm...
a w robo jest 7 kolesi, a w tym 4 kolezanki...
pamietajmy - w pracy nie pierdolimy.

Friday, June 23, 2006

no dobrze...

tesknota we mnie siedzi jak drucik z miedzi wiec pojechalem sobie tam gdzie jechac nie powinienem i za to od szczura po lbie dostalem. zaraz po, marek dostal wypowiedzenie lokalowe, a dominik poszedl w odstawke (no jeszcze moze tak nie do konca i nie zbyt o tym kolega chyba wie lecz drastycznie ograniczylem kontakt wiec moze sie domysli).
a szczur... jak to szczur, dalej piekny cale zycie...
ostatnim hobby naszym byly wizytacje stolecznych knajp gay i friendly. najpierw szlismy tam z pewna doza niesmialosci ale pod haslem niech nas zobacza.
teraz moja noga to juz tam wiecej nie postanie. zadne rasko i galeria, zadne toro. nie ma mowy, no way i nigdy wiecej. to ja juz wole te swoje 'brudne' klimaty a'la le madame. tam chodziaz piwem sie czlowiek nie udlawi, gdy przy co kolejnym przeboju polski B. puszczanym przez 'puszczacza' z odpowiedni komentarz z glosnika slyszy
- a... t e r a z... d l a... m a r c i n a... o d... w i e l c e... k o c h a j a c e g o... k r z y s i a...-.
szczeka opada... gay remiza sie bawi.
a potem gadaja ze do tomby nie chodza a do utopi to juz wogole bo... i tu lista wlasnych kompleksow jako powody zostaje przekazana.
zawsze tez mnie intrygowalo skad biora ludzi do takich np. rozmow w toku, wybacz mi czy do idola.
gdzie znajduja takich emocjonalnych ekshibicjonistow ktorzy 4 milionom ludzi powiedza takie rzeczy, do ktorych ja, czasami sam przed soba nawet, bym sie nie przyznal.
no dobra do idola to sie sami zglaszali, ale w dalej nie rozumiem dlaczego. tak samo z karaoke.
na to moda nie zginela...
siedzimy sobie ze szczurem i z ewka, saczymy, az tu nagle, jak cos nie ryknie, jak nie zapiszczy. no jakis kot dachowiec ma ruje pewnie, albo inny dziki zwierz oszalal.
o nie, nie, nie...
to lazienkowi wokalisci, ci najbardziej odwazni ktorzy wyszli na srodek, wzieli mikrofon i dawaj, ile sil w plucach (a co to przepona?), dra sie, wydobywaja z siebie najprzerozniejsze dzwieki i zamykaja oczy coby przekaz ich taki bardziej emocjonany byl.
no emocjonalny to on jest.... mnie wszystko trzesie.
tylko po cholere te oczy zamykaja jak slow nie znaja?.
na ekran sie patrzec!!!
nie qmam - niemniej jednak bilem brawo - za odwage.
oraz: ehhh... :]

Tuesday, June 20, 2006

archive - lights

na dzis album #1 2006 roku.
i prawde mowiac nie sadze aby sie to mialo zmienic...

cudo...

Tuesday, June 06, 2006

i zeby tak jeszcze...

w mig lapal o co mi chodzi, czytal miedzy wierszami, nie chcial sie od razu wprowadzic, nie mowil jeszcze o nas 'my', nie rozpowiadal wszystkim swoim znajomym o mnie i jak bardzo mnie, nie wkrecal jeszcze do nich na proszone kolacje, nie chcial aby mu zalatwic prace, nie byl namolny, nie naciskal, nie planowal dnia ani wieczorow mi ani 'nam', i dal oddychac...
to nawet byloby ok.
ehh...






tomek tomek tomek where the fuck are you???.

Friday, June 02, 2006

kolejny @, kolejny wkurw, kolejna myslowka...

ale sie odetne...
jeszcze nie teraz, ale sie odetne...